Umrzec przed switem A5.pdf
(
2731 KB
)
Pobierz
Philip Shelby
Umrzeć przed świtem
Przekład Krzysztof Bednarek
Tytuł oryginalny: By Dawn’s Early Light
Rok pierwszego wydania: 2002
Rok pierwszego wydania polskiego: 2002
Kolumny cyfr, dębowe biurka, skórzane fotele, drogie kostiumy.
To świat Sloane Ryder, analityczki finansowej z Wall Street. Aż
do dnia, gdy natrafia na coś w dokumentach. I wpada na ślad
spisku, który może oznaczać koniec wolnego świata.
Uczestnikami tajnej gry są ludzie ze szczytów władzy. A ich
narzędziem jest najlepszy płatny zabójca...
-2-
Moim Rodzicom
-3-
Prolog.
W baraku numer 6 gnieździło się ich czterdzieścioro.
Sierociniec stanowił część obozu uchodźców na zachodzie Korei
Północnej. Najmłodsze z dzieci miało pięć lat, najstarsze -
jedenaście. Dwunastolatków i starszych dołączano do dorosłych.
Dzieci wegetowały w chłodzie, głodzie i strachu. Nawet sen nie
przynosił ulgi. Każde z nich więził ciasny kokon bólu. W sali
dniami i nocami rozbrzmiewał kaszel i przenikliwy płacz.
Starsze dzieci dręczyły młodsze, dopóki jeszcze miały dość siły.
Zabierały im racje żywnościowe i wodę, a kiedy nie było już
czego kraść, sięgały granic wykoślawionej wyobraźni, wykręcając
ręce i nogi, wyrywając je ze stawów z chłodną ciekawością
doświadczonych katów.
Pułkownik, komendant obozu, szedł przez zamarznięte błoto
podwórza. Przed rokiem nieopatrznie naraził się swojemu
przełożonemu. Został pozbawiony dowództwa jednostki i zesłany
do tego gnojowiska, które ONZ i Międzynarodowy Czerwony
Krzyż nazywały obozem przesiedleńców. Teraz pułkownik czuł
jednak, że karta się odwraca. Dzięki mężczyźnie, który mu
towarzyszył.
Wysoki chudy obcokrajowiec odznaczał się rysami typowymi
dla ludów Kaukazu. Krótko ostrzyżony, szpakowaty, opalona,
wychłostana wiatrem twarz. Mógł mieć czterdzieści kilka lat,
nawet około pięćdziesiątki - trudno stwierdzić, bo wyglądał na
bardzo sprawnego, kiedy bezszelestnie jak duch poruszał się w
chłodzie wiosennego poranka.
Pułkownika poinformowano o wizycie dopiero, gdy śmigłowiec
z gościem na pokładzie był już w drodze. Rozkaz brzmiał: pełna
współpraca.
-4-
Za drutami kryło się wiele tajemnic, o których nie śniło się
nawet międzynarodowym inspektorom, gość jednak miał
zobaczyć wszystko, co zechce.
Komendant obozu rozumiał więc, że to ktoś ważny. Bardzo
ważny. Trzeba odpowiednio się wykazać, a przybysz pochwali go
przed przełożonymi. Może to wystarczy, żeby uwolnić się z tego
piekła.
Gość, znany w pewnych kręgach jako Egzekutor, zdawał sobie
sprawę z sytuacji. Nie miała dla niego znaczenia, ale mogła
ułatwić manipulowanie pułkownikiem.
Drzwi baraku szóstego otworzyły się z trzaskiem. Wchodzących
uderzył smród chorych ciał.
Barak miał dwadzieścia metrów na dziesięć i stały w nim trzy
rzędy prycz. Ze słabych żarówek sączyło się światło, ginąc gdzieś
w brudzie pokrywającym okna i podłogę z nieheblowanych desek.
Na pryczach poruszały się niewyraźne kształty. Egzekutora
śledziły zdziczałe spojrzenia dziesiątków par oczu.
Światło mignęło, zabłysło jaśniej i zobaczył widok znany z
podobnych piekielnych miejsc - z obozów dla uchodźców w
Kambodży i Laosie, z doliny Bekaa, z murzyńskich slumsów pod
Johannesburgiem.
Większość dzieci leżała skulona. Nie sposób było określić ich
płci. Wszystkie miały pożółkłe z niedożywienia, wynędzniałe
twarze, w których oczy wydawały się nadnaturalnie duże.
Wystające kościste kolana i łokcie ciasno opinała wysuszona i
biała jak kreda skóra.
Egzekutor szedł między rzędami prycz i przyglądał się
dzieciom. Mijał bez namysłu zbyt bliskie śmierci, zastanawiał się
uważniej nad tymi, które mogły jeszcze ocaleć. Rozważał coś.
Dziwacznie czuł się w roli wybawiciela. Od lat uważano go za
jednego z czterech najgroźniejszych płatnych morderców na
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
Ups A5.7z
(3646 KB)
Umrzec przed switem A5.pdf
(2731 KB)
Umrzec przed switem A5.doc
(2041 KB)
Inne foldery tego chomika:
S Olivia
Sa Shan
Sabatini Rafael
Sacks Oliver
Sadow Siergiej
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin