Dobrucka Zuzanna i inni - I jakby co, to dzwoń!.pdf
(
1816 KB
)
Pobierz
PROLOG
Gdyby ta książka powstała jako scenariusz filmowy, zaczęłaby się od do-
kładnej charakterystyki postaci w tak zwanych didaskaliach. A jeszcze
wcześniej od opisu miejsca akcji.
Widzimy więc mazurską wieś, a na niej łąkę, która wygląda jak jedno
wielkie pobojowisko. Poprzewracane stoły, rozwleczone obrusy, poprzebi-
jane balony, porozrzucane butelki, kwiaty połamane i walające się wszędzie
dookoła.
Wśród tego pobojowiska trzy dziewczyny. Mają błysk w oczach, są wpa-
trzone w siebie. Nie widzą świata na zewnątrz, wręcz fizycznie dostrzec
można nad ich głowami, że coś powstaje, coś się buduje... I nikt by nie po-
wiedział, że pierwsza z dziewcząt, drobna brunetka, w ciągu ostatniego
roku doświadczyła bolesnych rozczarowań miłosnych i zawodowych: jedna
miłość życia ją zdradziła, kolejna – przystojny doktor Artur – odjechała
w świat, do tego właśnie została wyrzucona z pracy, którą kochała. To
Agata. Trzeba jeszcze dodać, że od paru lat była wdową, ponieważ straciła
męża w wypadku. To tyle na dzień dobry. Teraz wyglądała tak, jakby zoba-
czyła Pana Boga na obłoczku.
Druga dziewczyna, trochę większa wzrostem i tuszą, rozczochrana sza-
tynka, to Laura. Uśmiecha się od ucha do ucha, pokazując charaktery-
styczne dołeczki. Nikt by nie powiedział, że ta właśnie osoba parę dni temu
porzuciła intratne stanowisko w prywatnej telewizji, walczy z uzależnie-
niem od alkoholu i generalnie oprócz trojga dzieci musi jeszcze niańczyć
dwa psy i męża – wymagającego opieki artystę, neurotyka i wariata.
Trzecia z dziewczyn, w potarganej białej sukni i przekrzywionym
wianku z pięknych margaretek, to Wiktoria, niedoszła panna młoda, której
dopiero co – jak w najbardziej banalnych komediach romantycznych –
przyszły niedoszły mąż uciekł sprzed ołtarza, bo okazało się – kolejny ba-
nał – że zrobił dziecko młodszej i ładniejszej instruktorce narciarstwa Kin-
guni. Zostawił nie tylko Wiktorię, ale i Wiktorka, ich synka. Stwierdził, że
jego następne dziecko musi mieć tatusia, i bye, bye! Jakby tego było mało,
Wiktoria ma chorą na raka matkę, która właśnie zarządzała całym tym ba-
łaganem pozostałym po odwołaniu ślubu.
Teraz powinno paść pytanie: dlaczego te tak ciężko doświadczone przez
los dziewczyny są takie szczęśliwe? Włączmy dźwięk i cofnijmy się o pięć
minut...
Na totalnych zgliszczach, wśród połamanych kwiatów, rozbitych talerzy,
zrujnowanego tortu i popękanych balonów trzy przyjaciółki siedziały z roz-
mazanym makijażem i zburzonymi fryzurami.
Zapaliły papierosy. Po dłuższej chwili milczenia Wiktoria zagaiła filozo-
ficznie:
– No i mamy scenę jak z Ziemi obiecanej: Ja nie mam nic, ty nie masz nic,
to razem mamy tyle, żeby wspólnie zrobić fabrykę.
– To ja jestem Olbrychskim, Wiktoria Sewerynem, a ty, Agatko, Pszonia-
kiem, bo jesteś najmniejsza – zachichotała Laura.
Kiedy wszystkie się wyśmiały, znów zapadła cisza. W pewnym momen-
cie Agata zapytała całkiem poważnie:
– Dziewczyny, czy to nie czas, żebyśmy naprawdę założyły razem firmę?
W tym momencie usłyszały krzyk nowo narodzonego dziecka.
I tu zaczyna się nasza powieść...
OSTATNI TYDZIEŃ CZERWCA
Pensjonat Stara Owczarnia, Ukta
– O matko! To dziecko! – Dziewczyny zerwały się z murawy.
– Urodziło się? Biegniemy! Chłopiec czy dziewczynka? – Laura i Wiktoria
przekrzykiwały się nawzajem.
– Najważniejsze, żeby było zdrowe! – dodała jak zwykle rozsądnie Agata.
Można by zapytać: skąd się wziął noworodek na weselu? Otóż dekoracje
do tej zapowiadającej się wspaniale uroczystości przygotowała szalona Iza-
belka w zaawansowanej ciąży, przyjaciółka bohaterek, a jednocześnie sce-
nografka i kostiumografka. Kiedy okazało się, że wesela nie będzie, Iza-
belka z ochotą dołączyła do demolki, którą zaczęła Wiktoria po ucieczce
sprzed ołtarza jej byłego, i jak widać, niedoszłego męża. No i przeholowała,
dźwigając wielopiętrowy tort. Dziecko w brzuchu stwierdziło, że jednak
bezpieczniej będzie na zewnątrz. Tylko brakowało siły fachowej, żeby po-
móc mu w tym pospiesznym wyjściu na świat. Wezwany w akcie desperacji
lokalny weterynarz niestety zabłądził. Sytuacja z minuty na minutę stawała
się coraz bardziej nerwowa. I wtedy niespodziewanie dla wszystkich
(oprócz Laury) zjawił się doktor Artur – ukochany Agaty, który według
wszelkiego prawdopodobieństwa powinien być w Kalkucie – i uratował sy-
tuację.
Chwilę po całej akcji dziewczyny wbiegały już do pokoju Izabelki, gdy
w drzwiach stanęła Hanka, mama Wiktorii.
– Izabelka nie życzy sobie żadnych odwiedzin. Dajcie jej święty spokój!
Właśnie urodziła dziecko i odpoczywa. Dzidziuś zdrowy, jest przy niej fa-
chowa siła, czyli doktor Artur. Idźcie sobie! Najlepiej umyjcie się i ubierzcie
w coś czystego i suchego.
– Mamo, to chłopczyk czy dziewczynka?
– Przepraszam, nie sprawdziłam tego tak dogłębnie. – Mama Hanka ro-
ześmiała się, po czym spojrzała w głąb pokoju: – Chłopczyk. Chłopczyk.
Plik z chomika:
teaw123
Inne pliki z tego folderu:
Katarzyna Grabowska - Kolory przyjaźni 1 - Miłość wbrew regułom.pdf
(2930 KB)
Katarzyna Grabowska - Kolory przyjaźni 2 - Na przekór rozumowi.pdf
(3119 KB)
Katarzyna Grabowska - Kolory przyjaźni 3 - Za głosem serca.pdf
(3336 KB)
Tekieli Joanna - Niebieski ogród.pdf
(3733 KB)
Alexandra Reinwarth - Pieprzyć to! Jak przestać spełniać cudze oczekiwania, a zacząć własne.pdf
(1248 KB)
Inne foldery tego chomika:
_Pakiety - uzup, spr 2024
® 2023 Nowe ebooki
® 2024 Nowe ebooki
♜ - PAKIETY
❤ ❤ ❤ ❤ ❤
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin