KZ 02 Na pokuszenie A5.pdf

(2013 KB) Pobierz
PM Nowak
Na pokuszenie
Cykl: Komisarz Zakrzeński Tom 2
Wydanie polskie 2014
Na posiedzeniu zarządu niewielkiej spółki deweloperskiej OKZ
Development ma być wzniesiony toast dla uczczenia podpisania
umowy kredytowej z bankiem. Dyrektor finansowy i syn jednego
z założycieli spółki pada trupem po wypiciu małego łyczka
szampana. Jego brat, także członek zarządu, podejrzewa otrucie.
Wezwany na miejsce komisarz Zakrzeński z KSP nie wierzy w
tego typu „staromodną” zbrodnię, ale wkrótce musi stawić czoło
faktom - w kieliszku denata rzeczywiście był cyjanek. Kilka dni
później od ciosów w głowę ginie kolejny członek zarządu.
Zakrzeński i współpracujący z nim ekscentryczny prokurator Wilk
mają coraz to nowe hipotezy, z których żadna jednak w
przekonywający sposób nie wyjaśnia tych śmierci.
Spis treści:
Rozdział 1. Czwartek przed południem.......................................................................................................................... 4
Rozdział 2. Czwartek po południu................................................................................................................................17
Rozdział 3. Piątek......................................................................................................................................................... 83
Rozdział 4. Sobota...................................................................................................................................................... 121
Rozdział 5. Niedziela.................................................................................................................................................. 163
Rozdział 6. Poniedziałek.............................................................................................................................................176
Rozdział 7. Wtorek..................................................................................................................................................... 199
Rozdział 8. Środa........................................................................................................................................................ 207
Rozdział 9. Kolejny czwartek..................................................................................................................................... 227
Rozdział 10. Kolejny piątek........................................................................................................................................242
Rozdział 11. W następnym tygodniu.......................................................................................................................... 247
-2-
Rozdział 1. Czwartek przed południem.
Prezes Jerzy Zawirski odkręcił wodę, ale zanim wsunął ręce pod
zimny strumień, wyprostował się, a właściwie stanął na baczność.
Odchylił głowę i spróbował maksymalnie napiąć wszystkie
mięśnie pleców. Znieruchomiał w momencie, w którym poczuł
ból w lewym przedramieniu. Przyglądając się w lustrze lekkiemu
grymasowi na swojej twarzy, niespiesznie policzył na głos do
pięciu, a potem szybko pochylił się tak głęboko, jak mu na to
pozwolił wystający brzuch.
Woda była rozkosznie lodowata. Poczekałby, aż uczucie zimna
w dłoniach i twarzy zbliży się do granicy bólu, ale nie miał na to
czasu. Prostując się, pomyślał, że to nic, bo przecież osiągnął, co
chciał - odprężenie, jakiego nie zapewniłaby mu żadna sauna - na
dodatek zupełnie za darmo. Kiedy się wytarł, zauważył, że
zachlapał sobie kołnierzyk koszuli i węzeł krawata, więc sięgnął
po jeszcze jeden ręcznik papierowy. Pojemnik był pusty.
Zanim poczuł uderzenie krwi do głowy, zobaczył w lustrze, jak
szybko jego twarz staje się czerwona. Spokojnie, pomyślał, to nie
powinno psuć ci nastroju w dniu takim jak ten. Ta dziewczyna,
jak jej tam, Agata czy Agnieszka, może nie wiedzieć, że do jej
obowiązków należy dbanie, by pojemnik na ręczniki nigdy nie był
pusty. Trzeba jej to teraz łagodnie wytłumaczyć, a ona na pewno
zapamięta. Zresztą niech nie zapamiętuje, przecież za niecałe trzy
tygodnie zniknie, bo pani Krysia wróci z tego swojego sanatorium
i wszystko znowu będzie tak jak trzeba.
Po wyjściu z łazienki Zawirski nie był już nastawiony wrogo do
dziewczyny. Doszedł do kontuaru, za którym stała - zawsze kiedy
słyszała, że się zbliża, zrywała się z fotela - i poczuł, że jego
nastawienie zmienia się na wręcz przyjazne. Pani Krysia była
niewątpliwie wcieloną doskonałością, jeśli chodzi o prowadzenie
-4-
sekretariatu, ale na tej tutaj można było przynajmniej z
przyjemnością zawiesić wzrok. Naprawdę niczego sobie kawałek
ciała, zakończony całkiem ładną buzią, pomyślał prezes któryś już
raz. Ale tak jak zawsze za tą myślą pojawiła się kolejna: że coś
jest nie do końca tak, jak być powinno. Nie w tym rzecz, że
dziewczyna źle się ubiera. Ciuszki, które miała na sobie, nie były
może rewelacyjne, ale podkreślały miejsca, które należało
podkreślić. I nie w tym, że ona się go boi, co widać w lekkim
pochyleniu głowy oraz w sposobie, w jaki splata palce. To by mu
wcale nie przeszkadzało. Nagle zrozumiał: ona się ani trochę nie
wysila, nie zamierza nawet odrobinę wypiąć cycków ani choć raz
poprawić włosów. Bo myśli, że on jest dla niej za stary.
Gdyby tylko mi się chciało, smarkulo, pokazałbym ci, jak
bardzo się mylisz, pomyślał i znowu poczuł uderzenie krwi do
głowy. Z najwyższym trudem zapanował nad sobą i najspokojniej,
jak potrafił, powiedział dziewczynie, żeby uzupełniła zapas
ręczników w łazience. Nie możesz się teraz denerwować,
tłumaczył sobie w myślach i obserwował, jak ona się odwraca,
wyjmuje z szafki paczkę ręczników i niesie je do łazienki, nawet
raz nie zakręciwszy swoim bardzo okrągłym tyłkiem. Pamiętaj, że
posiedzenie zaczyna się za niecałe pięć minut i że to będzie
chwila triumfu, której nie możesz sobie zepsuć, upomniał sam
siebie. Wystarczająco długo czekałeś na to, żeby zobaczyć, jak ten
gówniarz wznosi tak gorzki dla siebie toast.
No właśnie, toast. Zawirski oderwał wzrok od dziewczyny,
szybkim krokiem przeszedł na drugą stronę korytarza i otworzył
drzwi do sali posiedzeń. Właściwie niepotrzebnie sprawdzał.
Mógł się domyślić, że zobaczy pusty stół.
- Proszę zanieść do sali szampana i kieliszki - powiedział do
wracającej z łazienki sekretarki.
- Szampana? - zrobiła wielkie oczy, ale to na pewno nie było
zalotne spojrzenie.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin