Spis treści:
I. Uderzenie
II. Miejsce zbrodni
III. Rabusie
IV. Wykonawczyni testamentu
V. Cudowny lek
VI. Konsultantka
VII. Fikcja
VII. Informator
IX. Obława
X. Burza
I
UDERZENIE
1.
Leo obudził się do życia pod koniec lipca nad niespokojnymi wodami wschodniego Atlantyku, mniej więcej trzysta kilometrów na zachód od Republiki Zielonego Przylądka. Wkrótce zauważono go z kosmosu, odpowiednio nazwano i sklasyfikowano jako zwykłą depresję tropikalną. Już po kilku godzinach awansował na burzę tropikalną.
Wiejące przez miesiąc nad Saharą silne suche wiatry zderzały się z wilgotnymi frontami wzdłuż równika, tworząc wirujące masy powietrza, które przemieszczały się na zachód, jakby w poszukiwaniu lądu. Kiedy Leo rozpoczął swoją podróż, poprzedzały go trzy cyklony, którym nadano nazwy; sunęły groźnym szeregiem zagrażającym Karaibom. Wszystkie trzy ostatecznie podążyły przewidzianymi szlakami i przyniosły wyspom jedynie obfite opady.
Ale od początku było jasne, że Leo obierze niespodziewany kurs. Był znacznie bardziej chaotyczny i śmiercionośny. Kiedy wreszcie osłabł w Stanach Zjednoczonych, nad Środkowym Zachodem, miał na koncie zniszczenia szacowane na pięć miliardów dolarów oraz trzydzieści pięć ofiar śmiertelnych.
Zanim to się stało, nie przejmował się klasyfikacjami i szybko piął się w hierarchii – od depresji tropikalnej, przez burzę tropikalną do huraganu. Kiedy osiągnął kategorię trzecią, przy której wiatry wieją z prędkością prawie dwustu kilometrów na godzinę, uderzył centralnie w wyspy Turks i Caicos, zdmuchnął kilkaset domostw i zabił dziesięć osób. Przemknął nad wyspą Crooked, odbił lekko w lewo i skierował się w stronę Kuby, a następnie zwolnił na południe od Andros. Oko cyklonu osłabło i Leo zaledwie przekuśtykał przez Kubę, ponownie zmieniając się w depresję przynoszącą obfite opady, lecz niezbyt imponujące wiatry. Potem skręcił na południe i spowodował powodzie na Jamajce i Kajmanach, po czym w ciągu oszałamiających dwunastu godzin znów zebrał siły i skręcił na północ w stronę ciepłych i kuszących wód Zatoki Meksykańskiej. Śledzący go naukowcy wyznaczyli dalszy kurs w linii prostej do Biloxi, ale wiedzieli, że powinni być ostrożni w swoich przewidywaniach. Wyglądało na to, że Leo ma własny rozum i nie dba o ich modele.
Huragan gwałtownie przybrał na sile. Niecałe dwa dni później poś...
renfri73