T 03 Przeznaczenie A5.pdf

(3722 KB) Pobierz
Fiona McIntosh
Przeznaczenie
Cykl: Trójca Księga III
Przełożył: Adrian Napieralski
Tytuł oryginału: Destiny
Rok pierwszego wydania: 2002
Rok pierwszego wydania polskiego: 2007
Paladyni zjednoczyli się w Sercu Lasu, a Trójca w końcu została
ujawniona. Tor i Alyssa znajdują się w niebezpieczeństwie. Ich
dawny wróg, Goth, wciąż jest na wolności i sieje zło wszędzie,
gdzie się pojawi. Powraca również odwieczna przeciwniczka
Alyssy, Xantia. W tym czasie bóg Orlac zasiada na cypryzyjskim
tronie i gromadzi siły, by odnaleźć Tora i zabić go wraz ze
wszystkimi, których on kocha.
Zbliża się ostateczna konfrontacja między dwoma
najpotężniejszymi Obdarzonymi.
-2-
Po prostu dla Iana. Fx
-3-
PROLOG.
Darganoth, król Hostii, przechadzał się wraz z opiekunką przez
zapierający dech w piersi ogród bogów. Przemawiał delikatnym
głosem:
- Dziękuję ci za przybycie, Lys. Ubolewam nad tym, że
spotykamy się w tak trudnych czasach.
Nie podniosła wzroku ani nie uśmiechnęła się. Szła sztywnym
krokiem obok króla bogów, uginając się niemal pod ciężarem,
który spoczywał jej na sercu.
- Zawiodłam cię, panie.
Nie przybyła jednak prosić o wybaczenie, a po to, by szukać
pomocy u bogów i starszyzny.
- To nieprawda, Lys - odparł cicho. - Chodź, przespacerujmy się
doliną magnolii.
Chwycił ją za ramię i skierował w stronę niewielkiej furty, przez
którą dostali się do chłodnego, aromatycznego korytarza
utworzonego przez niezwykłe drzewa. Pozwoliła poprowadzić się
w to nadzwyczajne otoczenie, które - po tak długim czasie
spędzonym na Pustkowiu - mogło podnieść ją na duchu. Ale nie
mogła się skupić, przepełniała ją rozpacz.
- Dorgryl mnie oszukał, panie. Okpił jak dziecko. - Potrząsnęła
ze smutkiem głową.
- Mnie również oszukał, Lys. A teraz zrobił to nam ponownie...
- Przerwał na chwilę, po czym dodał: - Ale to już się nie
powtórzy.
Darganoth wciągał do płuc słodki aromat swoich magnolii. Był
wysoki, barczysty i ciemnowłosy, a spojrzenie jego
jasnobłękitnych oczu było tak przenikliwe, że potrafiło
unieruchomić nie gorzej od łańcuchów. „Jest tak podobny do
-4-
swojego syna” - pomyślała Lys. Cechowała go ta sama wada...
Tak właściwie to jaka? Dobroć? Słabość? Nie wiedziała tak do
końca. Król sprawiał jednak wrażenie niezdolnego do
unicestwienia własnego brata.
Przerwał jej rozmyślania głosem, który boleśnie skojarzył się jej
z kimś innym.
- Musimy rozważyć, co powinniśmy teraz uczynić, a nie skupiać
się na tym, co się wydarzyło. Nie zmienimy przeszłości.
Lys poczuła się nieco spokojniejsza po tych słowach.
- Czy starszyzna już to przedyskutowała, panie?
Jej kruchą ufność rozbiły jego następne słowa:
- Owszem. I nie znaleźli rozwiązania. Zapewnili mnie tylko, że
próba ostatecznego policzenia się z Dorgrylem może kosztować
życie naszych bliskich.
Lys zatrzymała się. Poczuła występujący na skórze pot, choć
pod baldachimem drzew panował przyjemny chłód.
- Nie! - Król odwrócił się, kiedy Lys upadła na kolana. - Nie
możesz, wasza wysokość. Błagam cię, nie opuszczaj ich w tej
chwili.
- Lys, nie mamy już żadnego wyboru.
- Jak sądzisz, co się wydarzy? - wyszeptała.
- Uważam, że Dorgryl zrujnuje ciało, które zamieszkuje, a my
zostaniemy zmuszeni do złamania prawa i uspokojenia go raz na
zawsze.
- Zamordowanie własnego następcy - rzekła zdławionym
głosem. - Nie sądziłam, że do tego może dojść.
- Istnieje pewien sposób - powiedział cicho. - On zawsze
ryzykował, Lys. Musi zapłacić ostateczną cenę, lecz mogę cię
zapewnić, że nie będzie to nadaremne. Dorgryl umrze razem z
nim.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin