Fal szerz A5.pdf

(3579 KB) Pobierz
Frederick Forsyth
Fałszerz
Przełożyli: Danuta Górska, Barbara
Uhrynowska-Hanasz, Andrzej Szulc
Tytuł oryginalny: The Deceiver
Rok pierwszego wydania: 1991
Rok pierwszego wydania polskiego: 1991
Jankowiak,
Zofia
Sam McCready, szef komórki dezinformacji i operacji
psychologicznych SIS, to legenda brytyjskiego wywiadu.
Wykonywał najniebezpieczniejsze misje. Przechytrzył KGB,
Kaddafiego, Castro i IRA. Jest najlepszy... i najbardziej
niezależny. Ale zimna wojna dobiega końca i superagent zaczyna
być niewygodny. Specjalna komisja ma orzec, czy pozostawić go
w wywiadzie. McCready odkrywa jednak, że decyzja już zapadła
- i podjął ją zupełnie ktoś inny.
Spis treści:
Prolog..............................................................................................................................................................................3
Duma i krańcowe uprzedzenie......................................................................................................................................20
Interludium..................................................................................................................................................................154
Wiano panny młodej...................................................................................................................................................159
Interludium..................................................................................................................................................................315
Ofiara wojny...............................................................................................................................................................319
Interludium..................................................................................................................................................................441
Podaruj mi trochę sunshine.........................................................................................................................................446
Epilog..........................................................................................................................................................................592
-2-
Prolog.
W lecie 1983 roku ówczesny szef brytyjskiej Tajnej Służby
Wywiadowczej (Secret Intelligence Service) zezwolił, pomimo
sprzeciwu wewnętrznej opozycji, na utworzenie nowego
wydziału.
Sprzeciw wyrażały głównie istniejące już wydziały, mające w
większości rozległe wpływy niemal na całym świecie, ponieważ
nowy wydział miał zostać wyposażony w szerokie uprawnienia,
przekraczające dotychczasowy zasięg.
Dwa czynniki doprowadziły do utworzenia nowego wydziału.
Pierwszym był nastrój wzburzenia w Westminsterze i Whitehallu,
a zwłaszcza w rządzącej Partii Konserwatywnej, jako rezultat
brytyjskiego zwycięstwa w zeszłorocznej wojnie o Falklandy.
Pomimo militarnego sukcesu incydent ten wywołał gwałtowne i
nierzadko napastliwe dyskusje w rodzaju: dlaczego zostaliśmy
zaskoczeni, kiedy argentyńskie oddziały generała Galtieriego
wylądowały w Port Stanley?
Kłótnie pomiędzy departamentami ciągnęły się przez ponad rok
i nieuchronnie przerodziły się w oskarżenia i wymówki typu: „Nie
byliśmy ostrzeżeni. - Właśnie że byliście”. Minister spraw
zagranicznych, lord Carrington, zmuszony był złożyć rezygnację.
Po latach podobna awantura miała wstrząsnąć Ameryką w
rezultacie zniszczenia samolotu Pan American nad Lockerbie,
kiedy to jedna agencja twierdziła, że wysłała ostrzeżenie, a druga
twierdziła, że żadnego ostrzeżenia nie otrzymała.
Drugim czynnikiem było niedawne objęcie władzy w Związku
Sowieckim przez Jurija Andropowa, który przez piętnaście lat był
szefem KGB, a teraz został pierwszym sekretarzem partii
komunistycznej. Rządy Andropowa, faworyzującego swoją dawną
agencję, zapoczątkowały narastającą falę szpiegostwa oraz
-3-
„aktywnych działań” podejmowanych przez KGB przeciw
Zachodowi. Wiadomo było, że Jurij Andropow najwyżej cenił
aktywne posługiwanie się dezinformacją - wprowadzanie
zwątpienia i demoralizacji za pośrednictwem kłamstw,
wywieranie nacisków, oczernianie znanych osobistości oraz sianie
niezgody pomiędzy sprzymierzeńcami za pomocą przeinaczania
faktów.
Pani Thatcher, która wtedy właśnie otrzymała (nadany przez
Sowietów) tytuł „Żelaznej damy”, postanowiła posłużyć się tą
sama bronią i oświadczyła, że nie będzie miała nic przeciwko,
jeśli brytyjski wywiad spróbuje odpłacić Sowietom pięknym za
nadobne.
Nowy wydział otrzymał szumną nazwę: Dezinformacja,
Operacje Tajne i Psychologiczne. Oczywiście nazwę natychmiast
zredukowano do „Pe-De i O-Psy”, a następnie po prostu do „Pe-
De”.
Wyznaczono nowego kierownika wydziału. Podobnie jak
człowiek
kierujący
Zaopatrzeniem
nosił
przezwisko
Kwatermistrza, a człowiek kierujący Wydziałem Prawnym -
przezwisko Prawnika, nowy naczelnik Pe-De został przez jakiegoś
dowcipnisia w kantynie nazwany Fałszerzem.
Szef, sir Arthur, dokonując wyboru nowego kierownika narażał
się na krytykę (i rzeczywiście został później skrytykowany,
ponieważ łatwo być mądrym poniewczasie). Nie wybrał
karierowicza z centrali, przyzwyczajonego do ostrożności
wymaganej od urzędników państwowych, tylko byłego agenta
terenowego, którego przeniósł z Wydziału Niemiec Wschodnich.
Ten człowiek nazywał się Sam McCready i kierował wydziałem
przez siedem lat. Ale wszystko, co dobre, kiedyś się kończy.
Późną wiosną 1990 roku w Whitehallu odbyła się pewna
rozmowa...
-4-
Młody urzędnik wstał zza biurka w sekretariacie, uśmiechając
się rutynowo.
- Dzień dobry, sir Mark. Podsekretarz polecił, żeby od razu pana
wprowadzić.
Otworzył drzwi prywatnego gabinetu stałego podsekretarza
Ministerstwa Spraw Zagranicznych i Wspólnego Rynku,
wprowadził gościa i zamknął za nim drzwi. Podsekretarz, sir
Robert Tnglis, podniósł się z powitalnym uśmiechem.
- Mark, kochany chłopie, jak to miło, że przyszedłeś.
Jeśli ktoś jest szefem SIS, nawet od niedawna, musi nabrać
podejrzeń spotykając się z tak serdecznym przyjęciem ze strony
stosunkowo obcego człowieka, który nagle traktuje cię jak brata.
Sir Mark przygotował się wewnętrznie na trudne spotkanie.
Kiedy usiadł, najstarszy rangą urzędnik Ministerstwa Spraw
Zagranicznych otworzył zniszczoną czerwoną teczkę leżącą na
biurku i wyjął skórzaną aktówkę, oznaczoną ukośnym czerwonym
krzyżem, sięgającym od brzegu do brzegu.
- Objechałeś wszystkie placówki i z pewnością podzielisz się ze
mną wrażeniami? - zagadnął.
- Oczywiście, Robercie... we właściwym czasie.
Obok aktówki zawierającej ściśle tajne akta sir Robert położył
czerwoną książkę w papierowej okładce, spiętą na grzbiecie
czarną plastikową spiralką.
- Przeczytałem - oznajmił - twoje propozycje „SIS w latach
dziewięćdziesiątych” dołączone do ostatniej listy zakupów
koordynatora wywiadu. Wygląda na to, że dokładnie wypełniłeś
jego żądania.
- Dziękuję, Robercie - powiedział szef. - Więc mogę liczyć na
poparcie Ministerstwa Spraw Zagranicznych?
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin