Kim Lawrence - The Secret Twin Sisters 02. Grecja i ty.pdf

(532 KB) Pobierz
KIM LAWRENCE
Grecja i ty
Tłumaczenie:
Anna Firecka
SPIS TREŚCI:
Okładka
Strona tytułowa
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Strona redakcyjna
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Szarpiący nerwy hałas uderzył go, gdy tylko wyszedł z gabinetu.
Theos!
– wymamrotał.
Jak coś tak małego mogło robić tyle hałasu? Gdy przekazywano mu
dziecko, było cichutkie, mówiła jedynie kobieta z opieki społecznej. Podała
mu małe zawiniątko, ale Zac nie miał odwagi go od niej wziąć. Lubił
wyzwania, lecz to było zbyt trudne. Niania przejęła dziecko.
Czuł, że oblał pierwszy test. Zobaczył jedynie kosmyk ciemnych
włosów na tle koca, w który zawinięte było dziecko. Czy przypominało
ojca, czy matkę? Zac nie wiedział. Wciąż nie wszedł nawet jeszcze do
pokoju dziecinnego…
Mały Declan tak wcześnie stracił rodziców! Zac był zdecydowany
zapewnić mu wszystko co najlepsze.
Na razie jednak mimo luksusowego pokoju i doskonałej niani, mały
nieustannie płakał i nie chciał spać. Niania zapewniała, że niemowlę nie
jest chore, a sytuacja jest normalna. Opinię tę potwierdził zresztą, bardzo
protekcjonalnym tonem, pediatra o światowej renomie, polecony przez
lekarza Zaca. Okazało się, że za odpowiednią cenę można sobie zapewnić
domową wizytę każdego eksperta…
Jeśli ostatnie kilka dni nauczyło Zaca czegokolwiek, to tego, że
jakikolwiek wysiłek, by odciąć się od dźwięków wydawanych przez
sześciotygodniowe dziecko, był bezcelowy.
Przechodząc przez swój penthouse w drodze do prywatnej windy, starał
się nie zauważać wszechobecnych śladów obecności niemowlaka, ale było
to niemożliwe. Na jego ulubionym skórzanym fotelu leżał stos świeżo
wypranych dziecięcych ubranek, a na wcześniej nieskazitelnej powierzchni
niskiego stołu ze szklanym blatem znajdowały się smoczki. Nadepnął na
wilgotny ręcznik na podłodze i zacisnął zęby, bez powodzenia próbując
odciąć się od wbijających się w uszy decybeli.
Zac lubił porządek. Jego życie było podzielone na część służbową
i prywatną, nie było między nimi bałaganu. Dzieci do tego nie pasowały,
toteż nie planował dzieci. Lubił też przestrzeń i choć londyński penthouse
nie dorównywał wielkością jego innym domom, to ponad tysiąc metrów
kwadratowych minimalistycznego wnętrza pod prestiżowym adresem
zaspokajało jego potrzeby. Do tej pory.
Wydawało się, że przekształcenie jednego z apartamentów gościnnych
w pokój dziecinny i sypialnię dla niani nie zaburzy uporządkowanego życia
Zaca. On będzie wciąż miał swoją przestrzeń i zapewni też dobre życie
dziecku. Nie nosiło jego wadliwego DNA, więc nawet z nim jako rodzicem
miało szansę na normalne życie.
Wciąż nie mieściło mu się w głowie, że rodzice małego Declana –
najlepszy przyjaciel Zaca – Liam i jego młoda żona Emma zginęli. Zac nie
miał nawet czasu na to, by oddać się żałobie, zbyt zajęty kwestiami opieki
nad noworodkiem. Nie miał pojęcia, dlaczego Liam wybrał go na opiekuna
prawnego dla swego syna. Zac nie uważał tej decyzji za pragmatyczną.
Ale Liamem zawsze kierował się sercem, nie rozumem. Gdy Zac
zobaczył go po raz pierwszy, Liam opróżniał kieszenie, by zapełnić puszkę
na cele charytatywne, której inni studenci wchodzący do baru nawet nie
zauważali. Zac postawił mu potem piwo, gdy Liamowi zabrakło pieniędzy.
Od tego momentu Liam nazywał go Aniołem Stróżem.
Byli jeszcze studentami, gdy Liam został pierwszym pracownikiem
Zaca po tym, jak ten zauważył lukę na rynku i kupił swoją pierwszą
nieruchomość, by wynajmować ją zamożnym studentom.
Później, gdy Liam założył własną firmę IT, Zac był jego pierwszym
klientem, nie dlatego, że był czyimkolwiek Aniołem Stróżem, ale dlatego,
że Liam był najlepszy w tym, co robił.
Anioł Stróż z pewnością nie czuwał nad Liamem i Emmą, gdy jadący
naprzeciwko nich kierowca ciężarówki dostał ataku serca i zjechał na
przeciwległy pas ruchu. Zginęli oboje. Został tylko Declan. Przeżył dzięki
temu, że urodził się przedwcześnie i wciąż był zbyt słaby, by rodzice mogli
zabrać go ze szpitala.
Za to teraz miał bardzo mocne płuca, pomyślał Zac i zaczął rozważać
wady i zalety przeprowadzki do hotelu, dopóki dziecko nie przestanie
płakać. I wtedy dostrzegł kolorowy stos. Tego mu tylko brakowało!
Zanim zdążył zawołać Arthura, ten stał już u jego boku. Gdyby Zac
wierzył w takie rzeczy, powiedziałby, że facet jest medium, ale to, w co
Zgłoś jeśli naruszono regulamin