Al A5.pdf
(
2494 KB
)
Pobierz
William Wharton
Al
Przełożył Krzysztof Fordoński
Tytuł oryginału Worth Trying
Rok pierwszego wydania: 1999
„Al” to powrót do czasu, w którym urwała się akcja „Ptaśka”.
Wyleczony ze schizofrenii Al otrzymuje rentę wojskową i prawo
wyboru uniwersytetu. Kupuje jeepa i wyrusza w podróż przez
Amerykę, by zrozumieć, za co niegdyś walczył. Na studiach
postanawia zostać malarzem i poznaje przyszłą żonę, Altheę.
Ta książka Whartona to w pewien sposób powieść drogi. Nie
należy jej rozumieć jedynie dosłownie - jako podróży bohatera z
Filadelfii do Kalifornii. Studia, twórcze aspiracje, wreszcie
związek z kobietą rysują drogę inną - dojrzewania Ala do
odegrania nieznanych mu ról: artysty, kochanka, męża, a wreszcie
- ojca.
-2-
Życzę szczęścia wszystkim czytelnikom tej książki. Nigdy się
nie poddawajcie. Życie pełne jest cudownych niespodzianek.
William Wharton
Ale próbować warto.
Ostatnie słowa powieści Ptasiek,
wypowiedziane przez Ptaśka do Ala.
-3-
Rozdział I.
Nie sądziłem, że tak długo potrwa, zanim się stąd wydostane
Staram się, by doktor Weiss zrozumiał, co naprawdę się
wydarzyło, co nadal się ze mną dzieje, ale on nie potrafi tego
pojąć, nie chce nawet słuchać, co do niego mówię. Upiera się, że
wszystko to jedynie ukryta kontynuacja fantazji, w której
przeżyłem znaczną część swojego życia. Nigdy nie zrozumiał
ulotnego charakteru Ptaśka - cudownego wytworu mojej
wyobraźni, niezbędnego dla mojej osobistej reinkarnacji - który
potrafił sprawić, że moje życie na powrót nabiera sensu, a ja
odzyskuję wiarę w ludzi.
W końcu rezygnuję z dalszych prób. Weiss przekonuje władze
wojskowe, że nigdy nie będę w stanie pozbyć się tego alter ego,
które przejęło nade mną kontrolę. Nigdy nie uda mu się zrozumieć
tego, co się we mnie dokonało. Powoli dociera jednak do mnie, że
to zupełnie niepotrzebne. Przynajmniej próbując wyjaśnić mu, co
się stało, pojąłem wiele ze swojego życia wewnętrznego, tego, co
- miejmy nadzieję - stanie się moim nowym życiem.
Ostatecznie uzyskuję siedemdziesiąt procent inwalidztwa, pod
warunkiem że co dwa lata będę zgłaszał się do szpitala
wojskowego na badania kontrolne. Stwierdzono zatem oficjalnie,
że nie stanowię dla nikogo zagrożenia, a moje tak zwane
szaleństwo jest łagodne, choć nieuleczalne. Po przejściu do cywila
otrzymam zaległy żołd za cały okres spędzony w szpitalu, a na
dokładkę trzysta dolarów rozłąkowego. Ze szpitala wychodzę
więc bez żółtych papierów, za to z ponad dwoma tysiącami
zielonych w kieszeni. Dopóki będę inwalidą, będę dostawał co
miesiąc dwieście dolców. Powinienem za to podziękować
doktorowi Weissowi. Zdołałem go przekonać, że jestem
szczęśliwym człowiekiem, a to, co nazywa moimi fantazjami, nie
-4-
ma na mnie żadnego negatywnego wpływu. W końcu chyba
zostaliśmy przyjaciółmi, dowodem na to były warunki, na jakich
mogłem przejść do cywila.
Jak to ujął Weiss, ogólnie rzecz biorąc, nie jestem wcale
inwalidą. Prawdopodobnie, gdyby wojna trwała nadal, można by
mnie wysłać z powrotem na front. Moje inwalidztwo ma charakter
osobisty. Po tym jak zwykle następuje długa pogadanka o tym, że
szaleństwo może być rozumiane dwojako: w pierwszym
przypadku człowiek staje się zagrożeniem dla społeczeństwa, w
drugim zaś choroba powoduje jedynie dyskomfort psychiczny
chorego i alienuje go ze społeczeństwa. Mnie można zaliczyć do
drugiej grupy, ale wygląda na to, że sam nawet nie zdaję sobie
sprawy ze swojego stanu. Chyba tylko w wojsku można
wygadywać podobne bzdury.
Nie chcę jeszcze wracać do domu. Podczas wojny moi rodzice
przeprowadzili się do Kalifornii. Wiem, że mnie porzucili,
przekonani, że resztę życia spędzę w jakimś wariatkowie. Należy
mi się bilet do miejsca, w którym zostałem powołany, lub tam,
dokąd przeniosła się moja rodzina. Wybieram tę pierwszą
możliwość. Wiem dobrze, co chcę teraz zrobić. Wojsko opłaca mi
przejazd do Filadelfii, gdzie mieszkałem przez całe dzieciństwo,
ale z pociągu jadącego ze szpitala w Kentucky wysiadam po
drodze w Fort Dix w stanie New Jersey.
Dowiedziałem się, że armia prowadzi aukcje, podczas których
wyprzedawane są zapasy z demobilu, a wśród nich jeepy, które
nigdy nie wyjechały na drogi, niektóre jeszcze zabezpieczone
towotem. Inwalidzi wojenni, którym przyznano powyżej
pięćdziesięciu procent inwalidztwa, mają na takich aukcjach
prawo pierwokupu.
Docieram na miejsce dzień przed aukcją, akurat w chwili, kiedy
tony wojskowego sprzętu wyładowywane są ze statku. Cały dzień
spędzam na poszukiwaniu potrzebnych mi rzeczy. Przede
-5-
Plik z chomika:
entlik
Inne pliki z tego folderu:
A A5.7z
(4426 KB)
Al A5.pdf
(2494 KB)
Al A5.doc
(1932 KB)
Pt A5.7z
(3286 KB)
Ptaś ek A5.doc
(1512 KB)
Inne foldery tego chomika:
Waide Peggy
Waligorski Andrzej
Walkuski Marek
Wallace Danny
Waller Leslie
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin