Sharon Sala - Maleństwo.pdf

(1103 KB) Pobierz
Sharon Sala
Maleństwo
(Sweet Baby)
1
Napisałam tę powieść z myślą o wszystkich dzieciach,
które tęskniły za swoim Maleństwem, lecz nigdy go nie mia-
ły.
2
Co wieczór zmówię modlitwę za dzieci,
których płaczu nikt nie słyszy.
Co wieczór zmówię modlitwę za dzieci,
które budzą się głodne i głodne kładą spać.
Co wieczór zmówię modlitwę za dzieci,
które się zgubiły i które się zagubiły.
Co wieczór zmówię modlitwę za dzieci,
które cierpią samotnie, bo nikt nie troszczy się o nie.
Co wieczór zmówię modlitwę za dzieci,
których nikt nie kocha.
Zmówię modlitwę za dzieci.
Zmówię modlitwę co wieczór,
bo kiedy nikt inny nie słucha,
Bóg jeden słyszy.
3
PROLOG
Rolnicza część Arkansas, 1973
Szkolny autobus wiozący dzieci z Calico Rock do domów
jechał jedną z bocznych dróg do Arkansas, wzniecając za sobą
gęste tumany kurzu.
Wrzesień tego roku był wyjątkowo suchy. Obie strony nie-
zbyt szerokiej dwupasmowej drogi porastała gęsta roślinność,
którą pokrywał teraz szary pył. Stare drzewa, wysokie i kancia-
ste, zdawały się walczyć o swoje miejsce wśród młodych, roz-
pychając się gałęziami. Nieco niżej, bujne krzewy i mniejsze
drzewka broniły swojej przestrzeni, kurczowo trzymając się
skrawka ziemi, w której tkwiły ich korzenie.
Niebo było bladoniebieskie, prawie białe, a promienie słoń-
ca, przebijając dach autobusu, bezlitośnie prażyły siedzące w
środku
dzieci. Lecz chociaż po ich twarzach spływał pot, zdawa-
ły
się w ogóle nie odczuwać upału. Był przecież piątek, więc
przez najbliższe dwa dni będą mogły zapomnieć o szkole.
W autobusie wrzało jak w ulu. Dzieci przekrzykiwały się
nawzajem, a co jakiś czas któreś wybuchało głośnym
śmiechem.
Jedynie sześcioletniej Victorii Lancaster nie udzielił się nastrój
ogólnej wesołości.
Dziewczynka siedziała sama, rozmyślając o tym, co zdarzy-
ło
się poprzedniego dnia i marząc o tym,
żeby
wreszcie znaleźć
4
się w domu.
Wczorajszy wieczór był dla niej wyjątkowy. Ona i jej kilka
koleżanek zostały zaproszone na całą noc do Mary Ellen Wig-
gins. Tory po raz pierwszy w
życiu
nocowała poza domem. Co
więcej, nie miała ze sobą swojej ukochanej lalki, Maleństwa. I
w ogóle nie płakała.
Gdy autobus zahamował, dziewczynka podniosła głowę.
Właśnie wysiadali bracia Broyle, a to znaczyło,
że
następny
przystanek jest przed jej domem. Nie mogła się doczekać, kiedy
opowie mamie o przyjęciu u Mary Ellen. O pysznych kiełba-
skach z grilla i o tym, jak leżąc już w
łóżkach,
opowiadały sobie
historie o duchach. Mama na pewno będzie dumna,
że
jej córka
się nie bała.
Autobus podskoczył na wyboistej drodze i Tory mocniej
ścisnęła
swój niewielki bagaż. Była to brązowa torba, w której
znajdowały się brudne ubrania i koszula nocna z ogromną plamą
po ketchupie na przedzie. Z kolei ze
śladów
na sukience, którą
dziewczynka miała na sobie, z
łatwością
można było odczytać
jadłospis szkolnej stołówki. Tory wiedziała jednak,
że
nie nale-
ży
się tym martwić. Mama nigdy nie złościła się o takie rzeczy.
Tak naprawdę krzyczała bardzo rzadko, a jeśli już, to zwykle na
Ollie’ego.
Dziewczynka westchnęła. Tak bardzo chciała,
żeby
było tak
jak dawniej, kiedy Ollie nie mieszkał z nimi.
Zawsze dokuczał jej, nazywając ją maluchem. Już ona mu
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin