Kimmage M. Kolizje Początki wojny na Ukrainie.txt

(754 KB) Pobierz
Kolizje
Początki wojny na Ukrainie i nowa globalna niestabilność
MICHAEL KIMMAGE
OXFORD 2024
978-0-19-775181-7

Może się zdarzyć, że brak elementu romantycznego w mojej historii sprawi, że będzie ona mniej przyjemna dla ucha; ale będę zadowolony, jeśli uznają to za przydatne przez tych, którzy będą chcieli mieć jasne zrozumienie tego, co się wydarzyło - a taka jest ludzka sytuacja, wydarzy się ponownie w pewnym momencie w tym samym lub podobnym układzie.
Tukidydes, Wojna peloponeska, księga 1:22
Przedmowa
Na bocznej uliczce Kijowa stoi rezydencja ambasadora USA, elegancki żółty neoklasycystyczny budynek. Ta niewielka willa położona jest w modnej dzielnicy Podil, blisko rzeki dzielącej miasto. Pagórkowaty park biegnie od rezydencji w stronę klasztoru św. Michała pod Złotymi Kopułami, który został zburzony w latach 1935-1936, kiedy Kijów znajdował się w Związku Radzieckim i za rządówjózefa Stalina.
Po oderwaniu się Ukrainy od Związku Radzieckiego w 1991 roku klasztor został odbudowany. Pod górę idzie się z Podola do klasztoru, mijając pomnik Bogdana Chmielnickiego, symbolu ukraińskiego narodu i niepodległości od Rzeczypospolitej Obojga Narodów. W dół wzgórza idzie się w innym kierunku na Majdan, miejsce, w którym historia Europy zmieniła bieg w listopadzie 2013 roku. Jest to szeroki plac lub zespół placów, zbyt duży, aby był średniowieczny lub wczesnomodernistyczny, trochę jak spokojne czasy Kwadratowa, idealnie nadająca się do zgromadzeń publicznych. W listopadzie 2013 roku na Majdanie ukształtował się ruch protestacyjny. Klasztor św. Michała, instytucja założona w XI wieku, była schronieniem dla protestujących uciekających przed zaciętymi atakami rządu na Majdan. W listopadzie i w następnym grudniu niezadowolenie narastało, aż doprowadziło do rewolucji. W pierwszych miesiącach 2014 roku rewolucja ta wywołała w
W styczniu 2016 r. uczestniczyłem w kolacji z kilkoma kolegami z Departamentu Stanu w kijowskiej rezydencji ambasadora USA. Jako pracownik naukowy dołączyłem do Biura Planowania Polityki Departamentu Stanu pod koniec 2014 roku, kilka miesięcy po aneksji Krymu i w czasie ciężkich walk na wschodzie Ukrainy. W 2016 r. sytuacja była pozornie spokojniejsza i nie przypominała ani wojny, ani pokoju. Ukraina po rewolucji weszła w okres stabilizacji, zbliżając się do Europy niż w 2013 roku, choć nadal daleka od członkostwa w sojuszu NATO czy Unii Europejskiej. Stany Zjednoczone, dziesięć miesięcy przed wyborem Donalda Trumpa, były krajem o krok od rewolucji - bez wiedzy naszego Departamentu Stanu
delegacji w Kijowie w styczniu, kiedy Trump nie był jeszcze kandydatem Republikanów. Przy świecach przy stole ambasadora zasiedli przedstawiciele ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego; byli to myśliciele, aktywiści i naukowcy. Wśród nich był Mustafa Nayyem, zagorzały orędownik europejskiej ścieżki Ukrainy i nie bez powodu sławny człowiek. To właśnie jego wpis na Facebooku w listopadzie 2013 roku sprowadził na Majdan garstkę osób. Na początku nakazywał nie akceptować status quo i jego życzenie zostało spełnione. Status quo - na Ukrainie, w Rosji, w Europie - nie przetrwał zimy 2013-2014.
W trakcie naszej oficjalnej wizyty spotkaliśmy się z wieloma prominentnymi Ukraińcami. Rozmawialiśmy z premierem Arsenijem Jaceniukiem, który wyglądał młodo i był bardzo elokwentny (po angielsku). Spotkaliśmy się z majorem Kijowa Witalijem Kliczką. Łaskawy i lekceważący, był byłym mistrzem boksu, który górował nad swoim personelem i nad nami. Spotkaliśmy się także z Leonidem Kuczmą, prezydentem Ukrainy w latach 1994-2005, jednym z ojców założycieli kraju, powściągliwym inteligentnym człowiekiem, którego zachowanie i wygląd przypominały sowieckiel. Przypomniał - w 2016 r. - że niepodległa Ukraina wzniosła się na szczyt skomplikowanej historii. Ojciec Kuczmy został ranny podczas II wojny światowej. Urodzony w 1938 r. Kuczma sam wstąpił do partii komunistycznej, wspinając się po szczeblach władzy w Związku Radzieckim, aż do czasu, gdy w latach 80. odszedł od projektu komunistycznego. Prezydentura Kuczmy to okres, w którym Ukraina była w zasadzie demokratyczna, ale nie była wolna od nadużyć władzy ze strony rządu, w tym ze strony Kuczmy i jego współpracowników. Za jego prezydentury znaczna część poradzieckich obietnic kraju została zaprzepaszczona i sprzedana temu, kto zaoferował najwyższą cenę. Jednak w 2016 roku Kuczma miał tę zaletę, że był byłym prezydentem. Jego następcy zostali wybrani, a nie zainstalowani, a władza została przekazana innym przywódcom.
Otwartym pytaniem w 2016 roku było to, czy będąca wtoku Ukraina Jaceniuka i Kliczki będzie się różnić od walczącej Ukrainy Kuczmy, czy przeszłość była prologiem, czy też naprawdę minęła.
Najbardziej pamiętne z naszych wielu spotkań w Kijowie nie było z wybitnymi postaciami politycznymi z 2016 roku i z przeszłości. Brała w nim udział grupa studentów z Narodowego Uniwersytetu Tarasa Szewczenki i Narodowego Uniwersytetu Akademii Kijowsko-Mohylańskiej, dwóch elitarnych uniwersytetów Ukrainy.
Studenci bardzo chcieli z nami porozmawiać, uzyskać informację z Departamentu Stanu i podzielić się wrażeniami z Ukrainy po Majdanie.
Dyskutowaliśmy o dobrym i złym zarządzaniu i dyskutowaliśmy o tym przez dłuższy czas
Alexisa de Tocqueville'a. Tocqueville był Europejczykiem, który analizując amerykańską demokrację, podkreślał znaczenie „dobrowolnych stowarzyszeń". Była to treść seminariów i niemal karykatura dyplomacji amerykańskiej, z jej transatlantyckim entuzjazmem i nieugaszonym umiłowaniem demokracji. A jednak było to także - w pewnym sensie nie w Waszyngtonie - część prawdziwego życia. Mustafa Nayyem zaapelował w swoim poście na Facebooku do wyimaginowanego stowarzyszenia wolontariackiego. Stowarzyszenia wolontariackie napędzały rewolucję na Majdanie i rozmnożyły się w 2015 r., a w 2016 r. nadal miały znaczenie. Wydawało się, że stowarzyszenia wolontariackie są dla tych studentów bardziej atrakcyjne niż stanowiska rządowe, które z pewnością na nich czekały. Sześć lat później nie mogę się nadziwić tym genialnym młodym Ukraińcom, ich ciekawością, przyzwoitością i idealizmem. W lutym 2022 roku, wszyscy po dwudziestce, musieli znaleźć się na pierwszej linii frontu nieoczekiwanej i straszliwej wojny. Nic dziwnego, że cechą wyróżniającą tę wojnę były dobrowolne stowarzyszenia, które pobudziły ukraiński wysiłek wojenny. 2
„Zderzenia" to nic innego jak wspomnienia czy relacja naocznego świadka. Przez dwa lata byłem urzędnikiem średniego szczebla w Departamencie Stanu, w najlepszym wypadku „urzędnikiem wyższego szczebla", ale w rzeczywistości niewiele więcej niż obserwatorem wielkich wydarzeń - początkowej fazy wojny Rosji z Ukrainą. Zamiast dziennikarstwa czy pisarstwa autobiograficznego, „Zderzenia" to wczesny szkic historii, która pewnego dnia zostanie napisana o wojnie 2022 r., która rozpoczęła się w 2014 r., jeśli nie wcześniej. Jest to opowieść o wydarzeniach, których kulminacją była wielka wojna europejska, oraz badanie przyczyn stojących za tymi wydarzeniami.
Tworząc tę książkę, dążyłem do obiektywizmu uczonego i świadomego unikania propagandy: nie jest to ani usprawiedliwienie polityki USA, ani mea culpa. Jednocześnie, starając się przedstawić bezstronny opis wojny, starałem się nasycić „Zderzenia" bezpośredniością moich doświadczeń rządowych, skupiając się na wyborach dokonanych przez przywódców i rządy, na błędach w ocenie i przewidywaniach, o triumfach osądu i przewidywań, o grze osobowości, która jest tak decydująca dla dyplomacji, o ekonomicznych i politycznych ograniczeniach, w obliczu których działają rządy, oraz o zderzeniu idei między Rosją
i Stanami Zjednoczonymi, sięgając nie tylko do lat 90., ale także do zimnej wojny. Waszyngton i Moskwa ostro nie zgadzają się co do polityki i Europy, a w tych kwestiach nie zgadzają się od niepamiętnych czasów, co jest zaproszeniem do refleksji historycznej. Bez tej różnicy zdań w tle mogłaby wybuchnąć wojna, ale w 2022 r. nie doszłoby do globalnej kolizji na Ukrainie.
Pisząctę książkę, miałem na myśli znakomity model. W pierwszym zdaniu Wojny peloponeskiej jej autor opisuje siebie jako „Tukidydesa z Aten, który napisał tę historię wojny toczonej przeciwko sobie przez Peloponezyjczyków i Ateńczyków". Następnie kontynuuje, jakby pisał o kimś innym: „Rozpoczął swoją pracę już w chwili wybuchu, sądząc, że będzie to wojna poważna i doniosła bardziej niż jakikolwiek poprzedni konflikt". Tukidydes był generałem na wojnie i świadkiem kilku wydarzeń, nad którymi zastanawiał się jako historyk. Po pewnej transpozycji jego słynne wyjaśnienie wojny peloponeskiej w niesamowity sposób antycypuje wojnę Rosji z Ukrainą w 2022 roku: „Moim zdaniem prawdziwym powodem, prawdziwym, ale nieuznanym, który wymusił wojnę, był wzrost potęgi Aten i strach przed nim Spartan". Zarówno głębokie przyczyny, jak i „otwarcie głoszone pretensje", uznane spory, które bezpośrednio doprowadziły do wojny, zafascynowały Tukidydesa, ale najważniejsze były przyczyny leżące u ich podstaw3. Rosja, zachwycona swoimi otwarcie głoszonymi skargami, nie dokładnie obawiała się wzrostu Władza ukraińska w 2022 r. Putin obawiał się sprzymierzenia Ukrainy z potęgą zachodnią. Równie słuszne byłoby stwierdzenie, że nie podobało mu się to ustawienie, że postrzegał je jako osobistą zniewagę.
Ten strach i ta niechęć wymusiły wojnę. W V wieku p.n.e. Tukidydes z Aten nie pisał w celu uwiarygodnienia potęgi Ateńczyków (lub spartańskiego strachu). Pisał, aby zrozumieć taką władzę i taki strach, aby zrozumieć tę podwójną spiralę siły i emocji, która jest główną siłą napędową stosunków międzynarodowych. Ponad dwa tysiące lat po napisaniu „ Wojna peloponeska" jest nie tylko dobrą książką. To wciąż aktualna książka.
Na początku warto zwrócić uwagę na dwa zastrzeżenia dotyczące kolizji. To nie jest historia Ukrainy. Nie mam przygotowania j...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin