Szkarlatny portret A5.pdf

(2172 KB) Pobierz
Jody Shields
Szkarłatny portret
Przekład: Maciejka Mazan
Tytuł oryginalny: The Crimson Portrait
Rok pierwszego wydania: 2005
Rok pierwszego wydania polskiego: 2008
O miłości i stracie. Nastrojowa powieść w klimacie
„Angielskiego pacjenta”.
Jest rok 1915. Wojna zaczęła się niedawno, ale Catherine już
została wdową i nie może się otrząsnąć po stracie ukochanego
Charlesa. Gdy jej stary dom zostaje przekształcony w szpital
wojskowy, poznaje Juliana - młodego żołnierza z okaleczoną,
zabandażowaną twarzą. Nić sympatii przekształca się w głębsze
uczucie, ale Catherine chce, by mężczyzna zastąpił jej Charlesa
całkowicie, także i z wyglądu... To nie jedyny wątek tej
poruszającej, przesyconej szlachetną, antywojenną wymową
powieści o miłości i życiu, które nie stoi w miejscu.
-2-
Dla Jane Wildgoose
Oko jest zdrajcą serca
Thomas Wyatt (1503-1542)
-3-
ROZDZIAŁ PIERWSZY.
Naprzeciwko niej siedział mężczyzna w mundurze. Było upalne
popołudnie i wpadające do salonu słońce zmieniło metalową
klamrę jego pasa w oślepiająco jasny kwadrat, a złote guziki
kurtki w monety. Miękką szyję otaczał sztywny kołnierzyk.
Mężczyzna miał rozlane rysy osoby nieprzywykłej do wydawania
rozkazów. Odgadywała, że przed powołaniem do wojska
zajmował mało ważne stanowisko.
- Udostępnienie domu tym ludziom będzie wymagać wielkich
zmian.
- Tak, to będzie dziwne - zdobyła się na uśmiech.
- Czy myślała pani o zmianie miejsca zamieszkania na czas
wojny? Wyjeździe do rodziny?
- Nie mam krewnych. Mój zmarły mąż poczynił przed pójściem
do wojska przygotowania, by urządzić tu szpital. Poparłam tę
decyzję. Nigdy nie przyszło mi do głowy, by stąd wyjechać.
Pozostanie jest moim obowiązkiem.
- Przekona się pani, że pacjenci są spokojni.
- Nie wątpię. - Jej sukienka była cienka, zwiewna; tylko ciemny
kolor powodował złudzenie ciężaru. Pochyliła się. - Proszę mi
powiedzieć, czy to pan wydał rozkaz, by wynieść lustra z domu?
- Nie. To polecenie głównego chirurga, doktora McCleary'ego.
Lepiej usunąć co cenniejsze rzeczy, zanim przybędą pacjenci.
- Tak. Już dość było zniszczeń.
Major rozłożył dłonie w przepraszającym geście.
- Zostawimy na miejscu, co się da. Kinkiety. Niektóre zasłony.
Nawiasem mówiąc, pani żyrandole są olśniewające.
Jednocześnie podnieśli wzrok. Niezapalony żyrandol był
ogromny; jego kryształki powlekała cienka powłoka kurzu, jakby
-4-
przez pokój przetoczyła się fala brudnej wody. Za życia jej męża
żyrandolami zajmowało się dwóch służących; raz w miesiącu
powoli opuszczali na linach migotliwe kryształowe korony i
odkurzali je miotełkami z piór.
Major poruszył ustami, ale młoda kobieta nie usłyszała, jakby
jego głos dochodził z oddali. Przyszedł, by rzucić na dom
zaklęcie. Zaklęcie gwałtowne, żołnierską misję szerzenia
zniszczeń. Wyobraziła sobie przemieszczające się przez te pokoje
cienie mężczyzn, rzutkie, czarne, gigantyczne. Za nimi przyjdą
inne i razem wypędzą ciszę z biblioteki, okradną jadalnię z urody,
zmącą chłód studni i jezior. Był rok 1915, pierwsza wojenna
wiosna, jej dom przekształcał się w szpital wojskowy.
Wyczuła, że major zadał pytanie i oczekuje na odpowiedź. Tak.
Skinęła głową. Tak. Tak.
Delikatnie odkaszlnął, by przerwać milczenie.
- Pogoda. Niezwykła jak na tę porę roku.
- Właśnie, w pokojach może zapanować duchota, kiedy
wypełnią się żołnierzami. Nie zostały zaprojektowane z myślą o
takiej sytuacji. - Wstała, zmuszając go do pójścia w jej ślady. -
Przyślę kogoś, by pana odprowadził do drzwi.
- Trafię. Dziękuję pani.
Z okna biblioteki przyglądała się przysadzistej postaci w
brązowym mundurze, idącej podjazdem bez przyglądania się
krajobrazowi czy domowi.
Zrozumiała, że nie musiał tego robić, ponieważ wszystko to już
znajdowało się w jego posiadaniu. Dwór został podbity. Czy miał
przy sobie broń? Czy dostrzegła zakrzywioną kolbę pistoletu?
Szpadę?
Otworzyła drzwi gotowalni. Na ścianie wisiało niewielkie
lustro; kiedy je poprawiała na ścianie, odbita w nim ręka
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin