Mona A5.pdf

(3205 KB) Pobierz
Dan Sehlberg
Mona
Przełożył ze szwedzkiego Maciej Muszalski
Tytuł oryginalny: Mona
Rok pierwszego wydania: 2013
Rok pierwszego wydania polskiego: 2014
Skomplikowana sieć wielkiej polityki, międzynarodowego
terroryzmu i najnowszych odkryć naukowych w dziedzinie
neurologii i techniki komputerowej. Hanna Söderqvist, młoda,
ciesząca się dobrym zdrowiem kobieta w tajemniczy sposób
zapada w śpiączkę, poprzedzoną wysoką gorączką i
przerażającymi halucynacjami. Przypomina to infekcję wirusową.
Czy to możliwe, żeby kobieta zaraziła się wirusem
komputerowym, który zagraża systemom bankowym Izraela i
całego zachodniego świata?
Eric Söderqvist, naukowiec z Królewskiego Instytutu
Technologicznego w Sztokholmie, był bliski przełomu w pracy
nad epokowym wynalazkiem – Mindsurfem, trójwymiarowym
internetem, kontrolowanym siłą umysłu i przekazywanym
bezpośrednio do mózgu. Pierwszą osobą, na której wypróbował
system, była żona Hanna. Wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju,
wyrusza więc w desperacką i śmiertelnie niebezpieczną pogoń, po
piętach zaś depczą mu Mossad, Hezbollah i FBI.
-2-
Spis treści:
Prolog..............................................................................................................................................................................4
Część 1. Infekcja.............................................................................................................................................................8
Część 2. Salah ad-Din.................................................................................................................................................130
Część 3. Siódma symfonia Czajkowskiego................................................................................................................290
Epilog..........................................................................................................................................................................457
Annie, Nataschy i Rebecce
-3-
Prolog.
Kana, Liban
Mała dziewczynka w pięknej sukience sporo ryzykowała.
Niedawno padał deszcz i pole za domem babci było gliniaste
i śliskie. Jej upięta fryzura rozluźniła się, ciemne loki zwisały
swobodnie. Podkradła się do kota, spokojnie, żeby go nie
przestraszyć, i ostrożnie postawiła stopy w białych trampkach na
brązowej glinie. Kot obwąchiwał oponę samochodową, do połowy
zagrzebaną w glinie obok zardzewiałej bramki. Był smukły i miał
piękne paski. Jak tygrys. Może zresztą był tygrysem. A ona
zaczarowaną księżniczką, która potrafi rozmawiać z tygrysami.
Nagle kot, czymś przestraszony, czmychnął w kierunku
kamiennego mostu i brązowej, szumiącej rzeki. Księżniczka
wzięła więc do ręki starą metalową puszkę - nie, to oczywiście nie
była puszka, tylko tygrysiątko porzucone w glinie. Wytarła je
dokładnie brzegiem sukienki. Mama nie bez racji mówiła na nią
„kameleon” - jeśli tylko miała trochę czasu, zawsze udawało jej
się upodobnić ubranie do ziemi, na której się bawiła. Dziś mama
i babcia były zbyt zajęte w kuchni, by zauważyć, że wybiegła na
pole w nowej turkusowej sukience. W odróżnieniu od sukienki
puszkowe tygrysiątko było teraz czyste. Choć głodne. Tygrysy
zawsze są głodne. Przycisnęła puszkę do piersi i ruszyła przez
śliskie pole.
Dwie kobiety patrzyły z przerażeniem na brudną dziewczynkę,
która zadyszana wpadła do kuchni.
- Babciu! Potrzebna mi miska wody.
-4-
Elif odstawiła parującą blachę świeżo upieczonych pierożków
sambousek.
- Nie tylko miska. Tobie potrzebna jest cała wanna.
Zaśmiała się i spojrzała na Nadim, przeczuwając, że córka za
chwilę wybuchnie. Mona zrobiła to samo, nagle zdając sobie
sprawę ze swojego wyglądu.
- Mamo, nie gniewaj się. Znalazłam tygrysiątko! I ono jest
głodne.
Mona trzymała jedną rękę pod talią sukienki, drugą zaś
wyciągnęła do Elif, która podała jej kawałek pierożka. Kiedy
dziewczynka nakarmiła to, co ukrywała, sukienka podjechała do
góry i Nadim dojrzała tygrysa. Kuchnia się zakołysała. Nadim
musiała chwycić się blatu, żeby ustać na nogach.
- Kochanie. Ten tygrys jest bardzo niebezpieczny. Może cię
ugryźć. Nie ruszaj się.
Mona się uśmiechnęła, ucieszona, że mama włącza się do
zabawy. Nadim odruchowo odsunęła matkę. Nawet ona
dostrzegła, co Mona trzyma w ramionach, i zaczęła się modlić.
Nadim pomału zbliżyła się do córki.
- Możesz mi podać tygrysa?
Mona potrząsnęła przekornie głową.
- Jest spokojny tylko ze mną. Bardzo łatwo go przestraszyć.
Mama go zostawiła.
Nadim nie mogła powstrzymać łez. Mona była najpiękniejszą
istotą na świecie. Jej ukochana córka. Cud Kany. Drżącym głosem
powtórzyła:
- Podaj mamie tygrysa. W tej chwili. Inaczej mama się
zdenerwuje. Wścieknie!
Mona zobaczyła łzy mamy. Niespokojnie przeniosła wzrok na
babcię. Usłyszała jej modlitwy. Wyciągnęła więc rękę
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin