Longenecker D. Odwieczna walka Konfrontacja z sercem ciemności.txt

(232 KB) Pobierz
ks. Dwight Longenecker
Odwieczna walka
Konfrontacja z sercem ciemności
Manchester New Hampshire
2020
ISBN 978-1-64413-290-6

Znasz czas; nadeszła już godzina, abyście przebudzili się ze snu. Albowiem zbawienie nasze jest teraz bliższe niż wtedy, gdy uwierzyliśmy; noc się już posunęła, dzień się przybliżył. Odrzućmy więc uczynki ciemności i przyobleczmy się w zbroję światłości; Zachowujmy się przyzwoicie jak na co dzień, nie w orgiach i pijaństwach, nie w rozwiązłości i rozwiązłości, nie w rywalizacji i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie zaspokajajcie pragnień
ciało.
— Rz 13,11-14

Przedmowa
Trzymacie w rękach bardzo dobrą książkę, bardzo potrzebną w czasach, w których Kościół w dużej mierze stracił z pola widzenia ważną misję: bezpośrednią konfrontację z diabłem. Czy nie o to właśnie chodziło Jezusowi? Czyż nie powiedział, że przyszedł „zniszczyć dzieła diabła" (1 Jana 3:8)? Czy to nie Chrystus powiedział, że rozpozna swoich naśladowców - pozna ich! - według kilku standardów, z których pierwszym było wypędzanie diabłów (Marek 16:17)?
Z nich wynikają inne pytania. Czy naśladujemyjezusa? Czy współczesny Kościół? Czy ci, którzy stoją na czele katolicyzmu, wędrują
w głębi kraju, nakazując demonom, aby opuściły uciśnionych, jak to uczynili Jezus i Jego apostołowie?
Odpowiedź oczywiście zbyt często brzmi nie: zbyt często podczas Mszy świętej czytanie dnia dotyczy przejawów demonicznych, ale w późniejszej homilii nie ma o nich wzmianki. Instrukcji w tym zakresie jest niewiele lub nie ma ich wcale. Zamiast tego opieramy się na filmach. W naszym hipernaukowym, akademickim wieku wojna duchowa stała się sub' jectum non gratum. Prawników kanonicznych jest więcej - zasadniczo więcej — niż jest egzorcystów.
W tym miejscu na scenę wkracza ojciec Dwight Longenecker — i ambona. Odważny, pełen wyobraźni, wnikliwy i angażujący ojciec Longenecker bez strachu i przychylności posuwa się naprzód, nazywając, gdzie jest zło, jak wygląda, jak się ukrywa i gdzie objawia się najbardziej (w społeczeństwie i w każdym z nas). W oczach tego uczonego, intelektualisty i praktycznego księdza najważniejsze jest to, jak wymazać zło i powstrzymać jego powrót.
I tak oto ojciec Longenecker umiejętnie radzi sobie z naszą kulturą bałwochwalstwa. Wgłębia się w ten czas uników. Przytaczając miraże, przesady i rażące nieprawdy naszych czasów, pokazuje, jak „ludzie kłamstwa" powodują cierpienie w każdym zakątku - i wśród tych (nie dajcie się zwieść!) z każdego kręgu kulturowego polityki.
Czyniąc to, ten dobry ksiądz zwinnie - krytycznie - opowiada się za mistycznym, twórczym podejściem, oprócz intelektualizmu. Pokazuje, jak religijność może zamaskować ciemność - jak może przedstawiać się jako anioł światłości. Obrazowo pokazuje nam wagę przebaczenia. Pokazuje znaczenie prostoty i pokory (właściwie tego samego) w trzymaniu zła na dystans, co jest ważne, gdy pamiętamy, że - jak to ujął pewien psycholog - zło to słowo „żyć" pisane od tyłu.
Zło także żyje wstecz, gdyż ciemność kieruje nas w stronę odwrotną dobra, w kierunku dolnych regionów.
Co najważniejsze, znajdujemy się na tych stronach.
Czy masz urazę? Gniew? Zazdrość? Usłyszałem dumę? W tej książce stajemy przed wszystkim, czego potrzebujemy, aby odpokutować, rozpoznając, jak demon prowadzi nas najpierw w depresję lub regresję, potem w ucisk i obsesję, a w końcu w opętanie. Czy w tych słowach nie słychać syku węża ?
Żyjemy w czasach, w których diabeł jest szczególnie aktywny (można powiedzieć „wirusowy"), a zatem w czasach, gdy taka książka, napisana przez solidnego, kompetentnego księdza - takiego, który był „za rogiem"-jest odrzucona, pilnie potrzebne. Konieczne jest pokazanie interakcji między ludźmi a nikczemnymi elementami świata duchowego oraz tego, jak sobie z nimi poradzić, a w niektórych przypadkach przetrwać. Krótko mówiąc, ta książka przedstawia katolickie ramy walki duchowej, z żywymi obrazami wszystkiego, od minotaurów i Gorgony po smc które, jak czytelnik się przekona, nie zawsze są prostymi wędrówkami po fikcji.
Ojciec Longenecker robi tutaj to, co powinien każdy ksiądz: mówi o diable i o tym, jak on i jego sługi działają w naszym czas.
Według wiarygodnych badań papież Leon XIII (1810-1903) miał wizję skutków, jakie Szatan wywoła po śmierci papieża.
śmierć. Zapowiadało straszliwą próbę dla Kościoła.
Czy nie widzimy tego wokół nas? A eliminując teologię mistyczną — i egzorcyzmy — z naszych seminariów, czy nie zbieramy teraz zgniłych owoców, takich jak (ale z pewnością nie wyłącznie) nadużycia
kryzys?
Biada Kościołowi, jeśli nie uznaje Szatana, nie uznajejego dzieł, nie rzuca światła w ciemne zakamarki diabła, jak to czyniłjezus.
Podążaj za Jezusem - czyń to samo - to właśnie mówi ojciec Longenecker.
To także to, co wskazała Siostra Łucja do Santos z Fatimy, kiedy ostrzegała przed naszą erą jako epoką „diabolicznej dezorientacji".
Otwórz oczy, uszy! Pomódlcie się, aby usunąć „łuski". Spójrz za kulisami tego, co naprawdę dzieje się w otaczającym nas świecie.
Zbyt wielu w naszych seminariach, plebaniach i dykasteriach przedstawia diabła jako przestarzały produkt filozofii i psychologii. W miejscu, gdzie kiedyś znajdował się konfesjonał, umieściliśmy kozetkę psychiatry. Boimy się etykiety „przesądny".
Nie mamy luksusu takiego myślenia. Czasy są zbyt niebezpieczne, aby można było przyjąć podejście wyłącznie teologiczne. Podobnie jak anioły, musimy działać szybko. Podobnie jak aniołowie toczący wojnę, musimy nosić nasze miecze w codziennej bitwie, olśniewający łaską, a w imię Jezusa.
—Michael H. Brown
Wybrzeże Palmowe na Florydzie
11 marca 2020 r
Wstęp
Mieszkam w Południowej Karolinie, gdzie tablice przed wiejskimi kościołami przypominają, że „Jezus zbawia". Całkowicie obcy ludzie prawdopodobnie zapytają, czy „narodziłeś się na nowo" lub czy masz „osobistą więź z Panem Jezusem". Na południu dawną religię w dalszym ciągu widnieją na billboardach, głoszą ją z ambon i audycji radiowych. Telewizyjni kaznodzieje wciąż płaczą i wściekają się, przypominając, że „krewjezusa zmyje wasze grzechy" i że Pan Jezus „umarł, aby zgładzić grzechy świata".
Zawsze współczułem niewierzącemu, który słyszy ten religijny żargon, drapie się po głowie i naprawdę, szczerze, tego nie rozumie. Mógłby równie dobrze zapytać: „Przepraszam, co dokładnie oznacza to, że «Jezus zbawia»? Od czego jestem zbawiony? Co on oszczędza?"
Współczuję, gdy pytają: „Co ma wspólnego ze mną osoba stracona za działalność wywrotową na odludziu Cesarstwa Rzymskiego dwa tysiące lat temu? Jak dokładnie jego śmierć usuwa samolubne rzeczy, które zrobiłem i czy moje „grzechy" w ogóle były tak złe? Hej, nigdy nikogo nie zamordowałem!"
Jeśli ten zdezorientowany drapacz po głowie spotka się z katolicką katolicką będzie jeszcze bardziej zdezorientowany tym, co wydaje się tajemniczym i przerażającym językiem. Słyszy: „To jest Ciało moje. To jest mój
Krew. Jeżeli nie będziecie jedli mojego Ciała i nie pili mojej Krwi, nie będziecie mieli życia w sobie". Kapłan uroczyście wypowiada: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" i jeśli uważnie słucha, osoba pytająca usłyszy, jak kapłan mamrocze na temat „tej ofiary, tej ofiary, tej ofiary" lub „tej ofiary, tę czystą ofiarę, tę nieskazitelną ofiarę".
Z pewnością możemy współczuć współczesnemu człowiekowi, który po uważnym wysłuchaniu jest więcej niż oszołomiony. Jest urażony i pyta: „Mówimy tutaj o ofierze krwi, prawda? Już tego nie robimy. Nie składamy kóz w ofierze bogini płodności, aby mieć zdrowe dzieci i sprawić, by plony rosły".
Mógłby dodać: „Ponadto, jeśli dobrze cię słyszę, tak naprawdę mówisz o ofierze z ludzi. No chodź. Nie jesteśmy neandertalczykami. Nie jesteśmy Aztekami, na litość boską. Nie jesteśmy szaleńczymi, chwytającymi za serce wyznawcami jakiegoś prymitywnego hinduskiego kultu, jak w drugim filmie o Indianie Jonesie. Co to za cała krew?
mdląca rozmowa o barbarzyńskich bogach, których trzeba przebłagać ofiarami z ludzi? Z pewnością nie jesteśmy już w stanie rozmawiać o demonach voodoo?"
Nie tylko współczuję każdemu, kto zadaje takie pytania, ale jestem także przekonany, że większość chrześcijan wszelkich wyznań miałaby trudności z wyjaśnieniem języka religijnego, którym się posługują
za pewnik. Jeśli rzeczywiście próbują to wyjaśnić, w końcu używają innego języka religijnego, który jest równie zagadkowy. Od czasu do czasu próbowałem tego dokonać, pytając dobrych chrześcijan: „Jak więc wyjaśniłbyś wyrażenie: «Jezus umarł, aby zbawić cię od twoich grzechów*, niechrześcijaninowi, który nie ma pojęcia, o czym do cholery mówisz? o?"
Typ teologiczny pogłaska się po brodzie i powie: „Tak, to wymaga zrozumienia nauki o usprawiedliwieniu, którą należy oczywiście odróżnić od uświęcenia. Teorię zaspokojenia Anzelma należy porównać z karną teorią substytucyjną pokuty. Pojęcia te mogłyby być wyjaśniające..."
Liturgiczny chrześcijanin mógłby odpowiedzieć: „Poprzez tajemnicę paschalną utożsamiamy się z ofiarą w sposób sakramentalny, a ta identyfikacja i uczestnictwo w tej śmierci zapewnia nam wewnętrzną odnowę i udział w wydarzeniu zmartwychwst
Po naciśnięciu osoba w ławce może powiedzieć: „Jezus umarł, aby zbawić cię od twoich grzechów? Cóż, to znaczy, że grzech septi' oddziela nas od Boga i Jezus się tym zajmuje, ponieważ kiedy umarł, zbawił nas od naszych grzechów i powinniśmy umrzeć, chociaż umarł zamiast nas."
„OK, ale jak to działa? Czy to jakiś rodzaj magii? I powiedziałeś, że On umarł zamiast mnie, ale ja i tak umrę, więc to nieprawda, prawda?"
Występuje tu frustrujący problem. Samo serce
Wiara chrześcijańska - śmierć i zmartwychwstanie Jezusa Chrystusa - tak zostać przyćmionym przez religijny język, zwyczaje i pojęcia, które praktycznie nic nie znaczą dla kogoś, kto nie został wykształcony w tej religii. Współcześni ludzie tego nie rozumieją. Śmierć Chrystusa s...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin