Marszałek Sejmu gotów wysłać na śmierć żonę i Polaków.pdf

(219 KB) Pobierz
Publicystyka
Marszałek Sejmu gotów wysłać na śmierć
żonę i Polaków
Przez
Agnieszka Piwar
2024-03-11
Znałam kiedyś pewną osobę, która według mojego rozeznania była konfidentem służb
specjalnych (niekoniecznie polskich), chociaż nie mam na to dowodów. Swoje
przypuszczenia wywnioskowałam na podstawie dedukcji. Osoba ta robiła bardzo dziwne
akcje, które budziły mój niepokój.
Jedną z nich było symulowanie depresji – rzekomo wywołanej m.in. jakimś wyjazdem do
kraju objętego konfliktem – by przedostać się do Kliniki Psychiatrii, Stresu Bojowego i
Psychotraumatologii. Osoba ta osiągnęła swój cel, dzięki czemu dołączyła do pacjentów
Centralnego Szpitala Klinicznego MON Wojskowego Instytutu Medycznego przy ul.
Szaserów w Warszawie.
Skąd moje podejrzenia, że symulowała? Mam podstawową wiedzę w temacie, gdyż mój śp.
ojciec był psychologiem, a matka przez ćwierć wieku pracowała w szpitalu psychiatrycznym.
O chorobach psychicznych i zaburzeniach mówiło się u mnie w domu rodzinnym z takim
ożywieniem, jak w domach adwokatów czy sędziów rozmawia się o prawie. Dzięki temu
wiem na czym polega depresja oraz jak rozpoznać osobowość psychopatyczną, pozbawioną
skrupułów i zasad.
Najciekawsze jest bowiem to, że osoba o której mowa trafiła między żołnierzy, którzy
powrócili z Iraku i Afganistanu z zespołem stresu pourazowego (PTSD), a następnie –
wbrew zasadom – notowała (najprawdopodobniej na czyjeś zlecenie) co opowiadali
podczas terapii grupowej.
Z jakiegoś powodu ta osoba zaczęła opowiadać mi o niektórych szczegółach. W jakim celu?
Nie mam pojęcia, choć mam pewne podejrzenia. Jednak nie o moje domysły tutaj chodzi.
Ważniejsze jest to, co usłyszałam i czym pragnę podzielić się z moimi Czytelnikami.
Dowiedziałam się, że pewien polski żołnierz, wysoki stopniem, z postury duży i silny
mężczyzna, podczas terapii grupowej rozklejał się jak bezbronne dziecko. Zapłakany
opowiadał, że jest przerażony, bo kocha swoją żonę najbardziej na świecie, a
jednocześnie bardzo się boi, że któregoś dnia nie wytrzyma i ją zabije.
Wspominam o tym, aby jeszcze dobitniej uświadomić Polakom, że wojna to nie jest żadna
romantyczna przygoda w obronie wartości. Wojna jest okrutna i bezwzględna, a ludzie,
którzy wracają z niej żywi, najczęściej kończą z PTSD i nie są w stanie normalnie
funkcjonować w społeczeństwie, gdyż muszą dźwigać bagaż traumatycznych doświadczeń
przywiezionych z frontu.
Tej oczywistej wiedzy nie posiada zapewne Marszałek Sejmu RP, bo jest po prostu głupi.
Mowa o
Szymonie Hołowni,
któremu najwyraźniej spieszno do wojny z Rosją, ale
oczywiście najlepiej bez jego osobistego udziału. Z racji pełnionej funkcji jest drugą
najważniejszą osobą w państwie, więc to nie on będzie oddawał życie na froncie w pierwszej
kolejności. Niech idą wykrwawiać się inni.
Tymczasem trzeba wiedzieć, że ten nieodpowiedzialny głupiec, to marionetka trzymana na
smyczy bardzo groźnych ludzi. Komu służy i dlaczego pełniąc wysoką funkcję publiczną
zagraża Polsce?
Szymon Hołownia wykonuje polecenia osób, których celem jest
zlikwidowanie większości Polaków.
Skąd to wiem? Przecież to żadna tajemnica, wystarczy
powiązać fakty i wyciągnąć wnioski.
Przed laty Hołownia został w Polsce oficjalnym ambasadorem Agendy ONZ na rzecz
zrównoważonego rozwoju. A to oznacza, że służy on globalistom, a nie państwu polskiemu.
Jaki cel mają jego szefowie? Wyartykułował to niegdyś
prof. Dennis Meadows
z
Klubu
Rzymskiego,
tworzącego podwaliny ideologii zrównoważonego rozwoju. W 1975 roku
oświadczył wprost, że Polska ma zbyt dużo ludności i – w ramach równowagi – należy ją
zredukować do 15 milionów.
W związku z powyższym, Szymon Hołownia posłusznie realizuje różne zadania, które mają
do tego doprowadzić, aby Polaków ubyło. Dla przykładu, w latach fałszywej pandemii, jako
kandydat na urząd prezydenta i lider Polski 2050, aktywnie włączył się w akcję promującą
przyjmowanie podejrzanych szpryc. Nie wygląda to na zbieg okoliczności, że od tamtej pory
mamy w Polsce drastyczny wzrost nagłych zgonów, zawałów czy wylewów.
Kiedy Rosja najechała na Ukrainę, w jeden dzień skończyła się „pandemia”, ale nastało inne
szaleństwo. Na tym odcinku Hołownia – już jako Marszałek Sejmu RP – również został
uruchomiony. Jego zadaniem jest prowokowanie Rosji, by sprowadzić na Polskę śmiertelne
zagrożenie ze strony potężnego sąsiada.
Hołownia, jako przedstawiciel
rozbrojonego państwa
(przypominam: broń oddaliśmy
Ukrainie) publicznie
odgrażał się przywódcy atomowego mocarstwa,
oświadczając:
„Putina
wgnieciemy w ziemię,
prędzej czy później trafi tam, gdzie powinien trafić: za kraty
albo na cmentarz”.
Odpowiedzialni politycy różnią się od szaleńców tym, że dokładają wszelkich starań, aby
zapobiec wojnie. Do tego celu służy dyplomacja, która wiąże się m.in. z rozwiązywaniem w
pokojowy sposób problemów między państwami. Dyplomacja, to także – za słownikiem
PWN – «umiejętność
zachowania się w trudnej sytuacji tak, aby nikogo nie urazić i
osiągnąć zamierzony cel».
Problem w tym, że celem Hołowni (a raczej jego mocodawców) nie jest ani interes państwa
polskiego, ani nasze bezpieczeństwo, ani pokój z sąsiednim mocarstwem, dlatego zasady
dyplomacji ma w głębokim poważaniu.
O bezpieczeństwo naszego państwa martwi się natomiast wielu zwykłych Polaków, którzy nie
chcą wojny z Rosją. Do rozsądnych rodaków zalicza się przedstawiciel redakcji
„Tarnogórski.info”, który zagadał do marszałka podczas wizyty na Śląsku. Dziennikarz
nawiązał do słów Hołowni o „wgniataniu Putina w ziemię” i zapytał czym chce to zrobić,
skoro w magazynach brakuje amunicji oraz czy w sytuacji konfliktu pojedzie na front.
Szymon Hołownia odpowiedział: «Moja
żona pojedzie na front, proszę pana. Moja żona
zginie, jeżeli będzie konflikt zbrojny,
nie daj Boże, nie życzę sobie tego, zanim pan, ani ja
zdążymy zrobić cokolwiek. Dlatego że służy realnie w siłach zbrojnych, a nie wojuje słowem,
tak jak my to w mediach czy w polityce robimy.»
Choć lider Polski 2050 zapewnił, że nie planuje atakować Rosji, to jednak – tłumacząc to
rzekomymi względami naszego bezpieczeństwa – dodał prowokacyjnie: «Musimy zrobić
wszystko, żeby taka Rosja, którą reprezentuje reżim Władimira Putina została pokonana na
Ukrainie.»
Żona marszałka –
Urszula Brzezińska-Hołownia
– jest pilotem myśliwców i służy w Siłach
Powietrznych RP. Dlaczego jej mąż, który siedzi wysoko w polityce i ma dostęp do mediów,
zamiast wojować słowem, nie zacznie apelować o pokój i zabiegać o rozwiązanie konfliktu na
Ukrainie? Dlaczego nie dołoży wszelkich starań, aby jego żona nie musiała ginąć na froncie?
Na to pytanie odpowiedziałam już wcześniej.
Tymczasem w przeciwieństwie do wspomnianego żołnierza z terapii grupowej, Szymon
Hołownia nie kocha swojej żony. Żołnierz z PTSD zgłosił się do kliniki i poszedł na terapię,
bo chciał chronić najbliższą mu osobę przed zagrożeniem. Marszałek Sejmu RP zaprzedał się
globalistom, sprowadzając na swoją żonę i wszystkich Polaków śmiertelne
niebezpieczeństwo.
Fakty są bowiem takie, że mocodawcy Hołowni zagrażają bezpieczeństwu Polski i Polaków.
Oby w strukturach bezpieki nad Wisłą znaleźli się odpowiedzialni ludzie, którzy zrobią z tym
porządek, co zresztą należy do ich obowiązków. Przypominam, że przed podjęciem służby
funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Agencji Wywiadu składają
ślubowanie zobowiązując się m.in. do tego, że będą strzec bezpieczeństwa państwa i jego
obywateli.
Agnieszka Piwar
Fot.: zrzut ekranu YouTube / TARNOGORSKI
Zgłoś jeśli naruszono regulamin