Mala Ikar A5.pdf

(2345 KB) Pobierz
Helen Oyeyemi
Mała Ikar
Przełożyła Jolanta Kozak
Tytuł oryginału: Icarus Girl
Rok pierwszego wydania: 2005
Wydanie polskie: 2007
Mała Ikar to historia ośmioletniej Jessamy Harrison - pół
Nigeryjki, pół Angielki. Jess nie ma przyjaciół, jest nad wiek
dojrzała, a najlepiej się czuje, siedząc w szafie, pisząc haiku albo
czytając Szekspira. Czasami jednak, kiedy świat ją przerasta,
broni się przed nim krzykiem.
Zmartwieni rodzice wywożą ją z Anglii do Nigerii - ojczyzny
matki. Tam dziewczynka spotyka tajemniczą TillyTilly - swoją
rówieśniczkę, która wie o niej wszystko i jest niewidoczna dla
innych.
Kiedy rodzice zabierają Jess z powrotem do domu, Tilly
również pojawia się w Londynie. W Anglii przyjaciółka przestaje
być jednak miłą towarzyszką zabaw. Odkrywa przed Jess
przerażający sekret, ujawnia swoje okrutne zdolności magiczne.
Mała Ikar jest liryczną, a jednocześnie mroczną i wstrząsającą
opowieścią o bliźniaczych duszach, lękach i demonach, o smutnej
i bolesnej samotności dziecka dorastającego między kulturami.
-2-
Mary Oyeyemi (Przepraszam, że udawałam Anioła Śmierci.)
Tony'ego
i drugiego Tony'ego, który był wcześniej
Nie, nie znam samotności -
Odwiedzają mnie goście -
Nieprzeliczone zastępy -
Emily Dickinson
-3-
I.
1.
- Jess?
Glos matki niósł się korytarzem i tak dokładnie mieszał z wonią
stęchlizny, że prawie nabrał zapachu. Dla Jess, zamkniętej w
szafie, własne imię zabrzmiało dziwnie - było jakieś rozchwiane i
zdeformowane, jakby ona sama tkwiła w butelce albo szklanym
sześcianie, a mama dobijała się do niej z zewnątrz.
Widocznie za długo tu siedzę...
- Jessamy! - Tym razem ton był surowy.
Jessamy Harrison nie odpowiadała.
Siedziała w szafie na półpiętrze, w której trzymało się ręczniki i
bieliznę, i powtarzała sobie cicho: Jestem w szafie.
Czuła, że musi to powtarzać, żeby było prawdą. Tak jak zawsze
po przebudzeniu musiała powtarzać w myśli: Na imię mi Jessamy.
Mam osiem lat.
Dopóki przypominała sobie, że siedzi w szafie, wiedziała
dokładnie, gdzie jest, co przychodziło jej z coraz większym
trudem. Odkryła na przykład, że łatwiej jest jej nie pamiętać o
tym, iż szafa, w której się chowa, stoi w domu jednorodzinnym na
Langtree Avenue.
Dom był nieduży. Kuzynka Dulcie mieszkała w znacznie
większym; Tunde Coker tak samo. Dom Jess miał trzy sypialnie;
najmniejszą mama Jess z radosną niefrasobliwością zapchała
książkami, papierami i popsutymi długopisami. Od frontu i od
tyłu przylegały do domu kawałki ogródka, o którym rodzice Jess,
zgodnie deklarujący brak czasu na dłubanie w ziemi i brak
pieniędzy na wynajęcie ogrodnika, mówili, że „woła o pomstę do
-4-
nieba”. Jess wolała szafy i zamknięte przestrzenie niż ogrody, ale
lubiła kępy brunatnej trawy, z których po deszczu wyłaziły
dżdżownice, i tajemnicze rośliny (według ojca, zwyczajne
chwasty), wijące się po wewnętrznej stronie ogrodzenia.
Szafa i dom znajdowały się w Cranbrook, niedaleko Bromley i
domu Dulcie. Zdaniem Jess, to bliskie sąsiedztwo było
niefortunną okolicznością. Dulcie kojarzyła się Jess ze złośliwym
elfem - ostry podbródek, srebrnoblond włosy i zimne
niebieskozielone sadzawki oczu. Nawet gdy Dulcie nie miała
zamiaru przekłuwać palcem cieniutkiej powłoki spokoju Jess,
czyniła to mimo woli. Ogólnie rzecz biorąc, Jess nie lubiła życia
na zewnątrz szafy.
Na zewnątrz szafy wszystko poruszało się za szybko, pełno było
kolorów i pełno ludzi, którzy mówią i chcą, żeby Jess mówiła do
nich.
Więc wolała patrzeć w ziemię, która zawsze wyglądała mniej
więcej tak samo.
Wtedy dorośli pytali ją: „Co się stało, Jess? Dlaczego jesteś
smutna?” I musiała tłumaczyć, że wcale nie jest smutna, tylko
zmęczona, chociaż sama nie wiedziała, jak może czuć się
zmęczona w środku dnia, kiedy świeci słońce i w ogóle.
Wstydziła się tego.
- Jessamy!
- Jestem w szafie - szepnęła, wciskając się głębiej, kuląc
ramiona i grzęznąc łokciami w grubej, miękkiej masie ręczników.
Poczuła się jak w łóżku.
Wąska smuga światła rozrosła się w uchylonych drzwiach szafy
i matka zajrzała do środka. Jess od razu poczuła gęsty zapach
tuszu - tak zawsze pachniał cieknący długopis. Nie widziała
jeszcze palców matki, ale wiedziała, że będą poplamione na
niebiesko, tak samo zresztą jak rękawy długiego żółtego
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin