Karin Slaughter
Lee Child
NA WAGĘZŁOTA
Jack Reacher i Will Trent
Przełożyła Małgorzata Borkowska
Od autorów
Drodzy Czytelnicy!
Z ogromną radością dzielimy się z Wami opowiadaniem, nad którym pracowaliśmy przez kilka lat!
Od niemal dwóch dekad jesteśmy przyjaciółmi, a także wielbicielami swoich książek. Przez lata w rozmowach często zastanawialiśmy się, co zrobiliby nasi bohaterowie, Jack Reacher i Will Trent, gdyby spotkali się w prawdziwym życiu. Czy Will aresztowałby Reachera za wymierzenie złoczyńcy sprawiedliwości? Czy Reacher dałby Willowi w twarz albo strącił go w przepaść? Wyzwanie polegało na tym, żeby w jakiś sposób nakłonić ich do współpracy. Obaj mają silne kompasy moralne, jednak każdy z nich po swojemu dociera do celu. Poszukiwanie sprawy, która mogłaby sprawić, że ich drogi się połączą, przerodziło się w bardzo długą konwersację i ostatecznie zakończyło fabułą, nad którą oboje z pasją pracowaliśmy.
Na wagę złota stanowi rezultat naszej współpracy. Początkowo każde z nas pisało osobno swoje rozdziały, lecz kiedy historie zaczęły się splatać, przestało być istotne, kto co napisał – i mamy wielką nadzieję, że będziecie zadowoleni. Bez względu na wszystko uważamy, że Jack i Will całkiem dobrze się bawili, rozpoczynając wspaniałą przyjaźń...
1.
Will Trent siedział pod zamkniętymi drzwiami biura, wsłuchując się w niewyraźne głosy. Pewnie mówili o dwóch wyrokach za jazdę pod wpływem i wyboistej karierze zawodowej, którą opisał w podaniu o pracę. Nie wyglądało na to, by rozmowa zmierzała w korzystnym kierunku. Niedobrze. Potrzebował tej pracy. Jeśli jej nie dostanie, schrzani inną sprawę.
Otarł czoło rękawem. Upał na zewnątrz przekroczył już temperaturę wrzenia, w środku było niewiele lepiej. Will spływał potem w zawilgoconym i ponurym jak grób budynku urzędu państwowego. Niski podwieszany sufit opadł jeszcze niżej, a gipsowo–kartonowa płyta napuchła od wilgoci. Will obserwował kroplę potu, która skapnęła mu z nosa i rozprysnęła się na podłodze. Pośrodku linoleum ciągnęło się wgłębienie wydeptane przez setki wojskowych butów, które wędrowały tym korytarzem w jedną i drugą stronę.
Poprawił się na krześle. Miał wrażenie, że zamiast kręgów ma plastikowe opaski, które zaciskają się na kręgosłupie, a mięśnie nóg całkiem mu zesztywniały. Był obolały z dwóch...
renfri73