Benedykt - Labirynt cz.3.pdf

(1342 KB) Pobierz
Benedykt
LABIRYNT
Część trzecia
W stulecie urodzin Stanisława Lema (2021)
Ojcu (1945-2023), bez którego miłości do twórczości Lema,
nigdy nie znalazłbym się tu i teraz.
Wszystkie lute, wypożyczone z wyobraźni Jacka Dukaja, z
podziękowaniem zwraca autor.
Część trzecia
Wydanie pierwsze poprawione
Copyright © by
Wind Forge Media
2024
ISBN 978-1-7397703-0-3
ISBN 978-1-7397703-3-4 vol.3
1.
Należało niezwłocznie, nie ruszając się z miejsca,
wytłumaczyć rzeczy niewytłumaczalne.
Siedzieli w głębokim milczeniu wewnątrz Obrońcy, w
poszumie systemów transportera. W szoku przyglądali się
ekranom, na których nic się nie zmieniało - widzieli tylko
zagrzebane w szarawym piasku ułomki konstrukcji,
dźwigarów i blach, pod wolno przesuwającymi się obłokami.
Po rozpoznaniu przez Inżyniera i wskazaniu, że to szczątki ich
własnego pojazdu, nie mogli już tego „odwidzieć”. Co
najwyżej zdumiewało, że od razu nie zauważyli, że to
fragmenty szkieletu ich kosmicznego wieloryba, wyrzuconego
na piaski obcej planety.
- Jesteś pewien? - po długiej chwili odezwała się przez radio
Koordynatorka - Na pewno to szczątki „Minotaura”, czy
bliźniaka, a nie tylko coś podobnego?
- Na 99% to nasze szczątki - odparł Inżynier - Nie wierzę, że
od razu nie rozpoznałem tego… Też to widzicie? - obejrzał się
na Chemiczkę i Cybernetyka, siedzących za nim i poniżej, w
tyle Obrońcy. Oboje byli pochyleni i „przyklejeni” przyłbicami
hełmów do małego ekranu, w szoku wpatrywali się w ruiny.
- Bez wątpienia - mruknął Cybernetyk.
- Ta… - wykrztusiła Chemiczka - Na pewno…
Inżynier przymknął oczy, głęboko odetchnął, żeby nieco się
uspokoić. Rozejrzał się po ekranach dookolnych i komputerze
taktycznym.
1
- Uwaga „Minotaur”, idziemy to zbadać, jak poprzednie -
rzucił w radio - Może złap Piętaszka i niech wymyśla jakieś
wytłumaczenie tego wszystkiego. Szary, rozpoznanie ruin
przed nami, w trybie gamma! Otwórzcie drzwi…
Cybernetyk z Chemiczką popatrzyli sobie głęboko w oczy, z
bliska pochylonych przyłbic, i skrzywili się do siebie, kręcąc
głowami. Ponownie, jedyne, co było pewne, to że tutaj nic nie
jest pewne. Cybernetyk sięgnął do dźwigni drzwi.
- Rozumiem - odpowiedziała Koordynatorka - Bądźcie
ostrożni, obgadam to zaraz z „kolegą” i z GABRielem.
Porozmawiamy, kiedy skończycie badania…
Szary beznamiętnie wrócił do przyglądania się ułomkom
konstrukcji i metalowym szczątkom, w płytkiej niecce.
Automatu nie imał się szok, czy zdumienie, nawet jeśli coś
rozumiał z tej niecodziennej sytuacji.
Spędzili prawie trzy godziny, robiąc podobne badania i
skany, jak przy pierwszych ruinach, ale teraz wolniej,
solenniej, bardziej w żałobnej ciszy. W końcu otrząsnęli się
nieco, byli twardymi Zwiadowcami; zaczęli rozmawiać,
najpierw półsłówkami, potem normalniej.
- … jeśli to nasza… nasz bliźniak-kopia, z dawnej
przeszłości… - Chemiczka obłamywała specjalnymi
szczypcami metalowe drzazgi z resztki dźwigara, przeżartego
erozją i korozją, i pakowała próbki do sterylnych
pojemniczków - To nie ma sensu, prawda?
- Nie ma - mruknął Inżynier przez radio. Kilkanaście metrów
od niej rozstawiał skaner laserowy, w kolejnym miejscu, żeby
lepiej odwzorować geometrię ruin, z kilku punktów widzenia -
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin