Ohanka (właśc. Daria Śmigielska) - Must Read Stories 01 - Dreadful(2).pdf

(3824 KB) Pobierz
Osobom, które kiedykolwiek
poczuły się samotne i niezrozumiane
Przekaż innym, że mnie nie ma.
Poproś kogoś, by wyłączył światło.
Przestań się uśmiechać, nie mamy już pięciu lat.
Bądźmy przyjaciółmi. Bądźmy wrogami. Bądźmy jednym i drugim – po prostu zakochajmy się
w sobie.
Rozpoznaj mnie w tłumie, aby się przekonać, że dotychczas znałeś tę twarz ze snów.
Uroń słone łzy, nazwij mnie własną furią. Oboje wiemy, że święty ogień nigdy nie zgaśnie.
Wypożyczony samochód zaparkował z głośnym piskiem na kamiennym podjeździe pod jednym
z wielu podobnych do siebie, uroczych domów. Wyjęłam z ucha słuchawkę i spojrzałam w stronę
obserwującego mnie z uśmiechem brata. Siedział z ręką niedbale opartą na kierownicy i wyglądał na
dumnego z siebie.
Nie mogłam mu się dziwić. Jakimś cudem nas nie pozabijał, a nie należał do najlepszych kierowców.
– Jesteśmy.
Również podzieliłam się z nim uśmiechem, odpinając pasy bezpieczeństwa. Wszyscy byliśmy
zmęczeni długim lotem z przesiadką. W Sydney zdecydowaliśmy się wynająć samochód, ponieważ
musieliśmy zabrać całą resztę bagaży i paczek, zawierających rzeczy, których nie chcieliśmy nadawać
przesyłką międzykontynentalną. Mama planowała odebrać nasz nowy samochód dopiero nazajutrz z samego
rana. Z przytupem zaplanowała zupełnie nowe życie, decydując się nawet na sprzedaż starego auta
w Ameryce, aby wyposażyć się w pojazd już w Australii.
Słowo „nowe” miało prześladować mnie przez najbliższy czas, przypominając, że to ja byłam
powodem podjęcia tak drastycznych kroków.
– Widzę – odpowiedziałam, ponieważ okolica była znana mi ze zdjęć i filmików, którymi przez
ostatnie miesiące zasypywała nas podekscytowana mama. – Wchodzimy?
Nie wiem, czy bardziej obawialiśmy się nowego miejsca, czy tak jak nasza rodzicielka,
odczuwaliśmy ogromną ekscytację. Wciąż czułam stado motyli w brzuchu, ale równocześnie było mi
niedobrze.
Jet lag
oraz upał nie pomagały w odnalezieniu się w całej sytuacji.
Wysiadając, ponownie przyjrzałam się naszemu nowemu miejscu zamieszkania. Podobały mi się
typowa dla tego klimatu roślinność wokół posesji, a także jasny dach. Na widocznym z podjazdu tarasie
brakowało co prawda lampek i innych ozdób, które najpewniej niebawem założy mama, abyśmy chociaż
w niewielkim stopniu poczuli się jak w naszym starym, zagraconym mieszkaniu, które teraz zostawiliśmy
opustoszałe w centrum Nowego Jorku.
Będzie dobrze. Kiedyś musi być dobrze.
– Gold Coast ma swój urok – stwierdził z optymizmem Jake, stając tuż obok. – Pojeździmy
wieczorem po okolicy. Co ty na to, Effie?
Kiwnęłam lekko głową, jednak wystarczająco, aby mój brat zauważył ten gest. Mama i tak miała
dojechać do nas dopiero w nocy, kiedy załatwi wszystkie sprawy w głównej siedzibie biura podróży, dla
Zgłoś jeśli naruszono regulamin