Pamięci mojego nieżyjącego przyjaciela i dawnego szefa,
doktora Robina Coopera,
który byłby świetnym aspektem Trzeciego Zakonu
CZĘŚĆ I
Ostrze kruka
tnie głęboko,
odsłaniając moje grzechy.
wiersz w języku Seordahów, autor nieznany
RELACJA LURALYN
Pierwsze pytanie
Dzisiaj wielu nazywa mojego brata potworem. Mówią o jego uczynkach, zarówno potwornych, jak i cudownych, że to działania nadnaturalnej bestii, która przybrała postać człowieka, żeby siać na świecie wielki zamęt. Inni, w bardziej ponurych i nieszczęsnych zakątkach Ziemi, nadal nazywają go bogiem, choć to słowo zawsze wypowiadają trwożliwym szeptem.
Dziwne, lecz ani ci, którzy uważają go za potwora, ani ci, którzy uznają go za bóstwo, nigdy nie wymawiają jego prawdziwego imienia, choć znają je równie dobrze jak ja. Kehlbrand, mój brat, którego mimo wszystkich bitew, podbojów i masakr nadal udaje mi się kochać. Słyszę jednak twoje pytanie, szanowny czytelniku: jak to możliwe? Jak można darzyć miłością człowieka, który skąpał pół świata we krwi?
Teraz, w spokojniejszych czasach, z dala od szaleństw i okropieństw wojny, mogę zastanawiać się nad takimi rzeczami. W miarę jak mijają lata i coraz więcej siwizny pojawia się w niegdyś kasztanowej grzywie i coraz więcej dolegliwości nęka moje stawy, a ja coraz bardziej garbię się nad stronicami, które zapisuję, nad tą kwestią dumam najwięcej.
Wiem, szanowny czytelniku, że nie otworzyłeś tego tomu, żeby znosić skargi starej kobiety. Nie, ty chcesz poznać mojego brata i dowiedzieć się, jak to się stało, że całkiem zmienił świat. Ale jego historii nie da się opowiedzieć, nie opowiadając również mojej, ponieważ byliśmy mocno ze sobą związani, on i ja. Łączyły nas krew i cel. Przez wiele lat ...
renfri73