Dla Brada Bradbeera
Bez ciebie, drogi przyjacielu, nie byłoby Wina
1.
Usiadłem w ostatniej ławce i patrzyłem, jak miłość mojego życia wychodzi za innego mężczyznę.
Natalie miała oczywiście na sobie białą suknię, w której wyglądała – ku mojej wiecznej udręce – wspaniale. Jej uroda zawsze była krucha, a jednocześnie emanowała spokojną siłą. Teraz, stojąc przed ołtarzem, Natalie sprawiała wrażenie eterycznej, niemal nieziemskiej.
Przygryzała dolną wargę. Przypomniały mi się te leniwe ranki, kiedy kochaliśmy się, a potem wkładała moją niebieską koszulę i schodziliśmy na dół. Siadaliśmy w kąciku jadalnym i czytaliśmy gazetę, a ona w końcu wyjmowała szkicownik i zaczynała rysować. Kiedy mnie portretowała, właśnie tak przygryzała wargę.
Do mojej piersi wdarły się dwie dłonie, złapały serce i złamały je na pół.
Po co ja tu przyszedłem?
Czy wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Ja też nie. Natomiast wierzę w silne, więcej niż fizyczne zauroczenie od pierwszego wejrzenia. Wierzę, że czasem – raz, może dwa razy w życiu – czujesz do kogoś silny, nieodparty pociąg, silniejszy od przyciągania magnetycznego. Tak było z Natalie. Czasem na tym się kończy. Czasem to uczucie rośnie, rozpala się i zmienia w cudowny żar, niewątpliwie prawdziwy i mający trwać wiecznie.
A czasem mylisz się, biorąc to pierwsze za to drugie.
Naiwnie myślałem, że zawsze będziemy razem. Ja, który nigdy naprawdę nie wierzyłem w stały związek i robiłem, co mogłem, żeby uniknąć jego pęt, wiedziałem od razu – no, przynajmniej już po tygodniu – że przy tej kobiecie będę budził się każdego dnia. To była kobieta, którą gotów byłem chronić, narażając życie. Była tą – tak, wiem, jak ckliwie to brzmi – bez której nie mogłem żyć, która sprawiała, wydawało mi się, iż nawet zupełnie prozaiczne czynności mają głęboki sens.
Zatkajcie mi usta, dobrze?
Duchowny z gładko ogoloną głową coś mówił, ale szumiąca mi w uszach krew nie pozwalała zrozumieć jego słów. Patrzyłem na Natalie. Chciałem, żeby była szczęśliwa. To nie był tylko frazes, jedno z tych kłamstw, które często sobie mówimy, ponieważ tak naprawdę, jeśli ukochana osoba nas nie chce, to życzymy jej, żeby cierpiała. ...
renfri73