Coben Harlan_Tylko jedno spojrzenie (2004).rtf

(33963 KB) Pobierz
Coben Harlan_Tylko jedno spojrzenie (2004)



Dziecino, nawet twoje najlepsze wspomnienia z czasem zblakną jak atrament.

Trawestacja chińskiego przysłowia

zawarta w tekście piosenki Jimmy X Band Wyblakły atrament

(napisanej przez Jamesa Xaviera Farmingtona, wszystkie prawa zastrzeżone)


PROLOG

 

 

Scott Duncan siedział naprzeciwko zabójcy.

W pokoju bez okien, o ścianach koloru burzowej chmury, panowało niezręczne milczenie, jak w chwili, gdy muzyka zaczyna grać i nikt z obecnych nie wie, jak to się tańczy. Scott spróbował niezobowiązującego kiwnięcia ową. Zabójca, ubrany w więzienny pomarańczowy drelich, tylko się na niego gapił. Scott spló onie i poł je na metalowym blacie stołu. Zabójca z akt wynikało, że nazywa się Monte Scanlon, ale z pewnością nie było to jego prawdziwe nazwisko być może zrobiłby to samo, gdyby nie był skuty.

Dlaczego tu przyjechałem?, ponownie zadał sobie pytanie Scott.

Specjalizował się w oskarżaniu skorumpowanych polityków, więc w swoim rodzinnym New Jersey nie narzekał na brak zajęcia, ale trzy godziny temu Monte Scanlon, spełniający kryteria każdej definicji seryjnego zabójcy, w końcu przerwał milczenie i czegoś zażądał.

Czego?

Prywatnego spotkania z zastępcą prokuratora, Scottem Duncanem.

Było to dziwne z wielu powodów, z których dwa najważniejsze to po pierwsze, zabójca nie miał prawa niczego żądać, a po drugie, Scott nigdy nie spotkał Monte Scanlona ani nawet o nim nie yszał.

Chciał się ze mną widzieć? przerwał ciszę Scott.

Tak.

Scott skinął ową i czekał. Nie doczekał się.

Co mogę dla ciebie zrobić?

Monte Scanlon nadal uważnie mu się przypatrywał.

Wiesz dlaczego tu siedzę?

Scott omió spojrzeniem pokój. Oprócz ich dwóch, znajdowały się w nim jeszcze cztery osoby. Prokurator Linda Morgan podpierała ścianę, z udawaną swobodą Sinatry opierającego się o latarnię. Za więźniem stali dwaj potężni, niemal identyczni strażnicy więzienni z ramionami jak pniaki i torsami jak beczki. Scott spotkał ich już wcześniej i widział, jak wykonują swoją robotę z pogodą ducha instruktorów jogi. Jednak teraz, w obecności tego skutego więźnia, nawet oni byli lekko spięci. Adwokat Scanlona, łasicowaty i cuchnący tandetną wodą kolońską, był czwarty. Wszyscy spoglądali na Scotta.

Zabił ludzi odparł Scott. Wielu.

Byłem, jak to się wi, cynglem. Byłem...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin