Psychopata - Harold Schechter.pdf

(2080 KB) Pobierz
Kto zbacza z drogi rozwagi, odpocznie w towarzystwie cieni.
Księga Przysłów 21,16
UWAGA DOTYCZĄCA WYMOWY
Chociaż wymowa nazwiska „Gein” mogłaby sugerować, że rymuje się ono ze słowem „fine” [fain],
w rzeczywistości wymawia się je z użyciem długiego „i”, jak w słowie „fiend” [fi:nd].
PROLOG
W 1960 roku szaleniec ubrany w strój swojej od dawna nieżyjącej matki zaatakował nożem
piękność pod prysznicem i na zawsze zmienił oblicze amerykańskiego horroru. Do
morderstwa doszło, rzecz jasna, w
Psychozie
Alfreda Hitchcocka, filmie, który nie tylko zmienił
sposób myślenia całej generacji kinomanów o samotnej kąpieli pod prysznicem, ale
przyczynił się do narodzin całkiem nowego typu filmowego potwora. Upiorem z
Psychozy
nie
był transylwański wampir ani oślizgła kreatura z mackami rodem z kosmosu, tylko nieśmiały,
jąkający się, samotny mężczyzna o chłopięcym uśmiechu i nudnym usposobieniu , który
nazywał się całkiem zwyczajnie – Norman Bates.
Choć Norman nigdy się nie ożenił, w ciągu minionych dwóch dekad udało mu się zostać
ojcem licznego potomstwa – całych zastępów filmowych szaleńców, którzy idąc jego śladem,
prześladowali i mordowali nieprzebrane rzesze młodych ofiar w obrazach noszących tytuły
takie, jak
Bloodthirsty Butchers
(Krwawi rzeźnicy),
Meatcleaver Massacre
(Morderca z tasakiem)
czy
Zabójca z wiertarką.
Nie licząc rozlewu krwi, tylko kilka z nich, o ile w ogóle, jest w stanie
choćby w minimalnym stopniu dorównać koszmarnemu klimatowi
Psychozy.
Ta moc w znacznej mierze bierze się z iście diabolicznej umiejętności Hitchcocka do
podkopywania naszej wiary w podstawową stabilność naszego świata. Podobnie jak pierwsza
ofiara Normana, Marion Crane, jesteśmy zmuszeni udać się w podróż po wyjątkowo śliskiej
i niebezpiecznej drodze, która nieubłaganie oddala nas od znajomych krajobrazów
i drogowskazów codziennego świata i prowadzi prosto do przerażającego, irracjonalnego
królestwa mroku. Zanim się spostrzeżemy, docieramy do miejsca, w którym nawet najbardziej
zwyczajne sytuacje i otoczenie zmieniają się nagle w coś, co istnieje tylko w świecie naszych
najgłębszych obaw i strachu – gdzie motelowa łazienka w ułamku sekundy staje się miejscem
zbrodni, gdzie uprzejmy i sprawiający wrażenie niegroźnego mężczyzna przeobraża się
w obłąkanego, dzierżącego nóż transwestytę i gdzie bezbronna starsza pani okazuje się
gnijącym trupem wystrojonym w dziergany szal i siwą perukę. Gdy wycieczka dobiega końca,
kończymy oglądać film z poczuciem wdzięczności osoby, która właśnie obudziła się
z mrożącego krew w żyłach koszmaru. Jesteśmy wdzięczni, że gehenna, przez którą
przeszliśmy, była tylko fikcją, i żywimy przekonanie, że w prawdziwym życiu nie mogłoby
wydarzyć się nic równie koszmarnego jak ta fantazja.
Ze wszystkich wstrząsających faktów związanych z
Psychozą
największy szok budzi ten, że
ta historia jest autentyczna. Norman Bates istniał naprawdę.
Nie miał na imię Norman i nie prowadził motelu. Jednak na odciętej od świata farmie
w sercu Ameryki za czasów Eisenhowera mieszkał sobie cichy i stroniący od ludzi samotny
mężczyzna o krzywym uśmieszku i nieśmiałym usposobieniu. Sąsiedzi uważali go za nieco
dziwnego, choć uczynnego człowieka, na którego zawsze można było liczyć w porze młócenia
Zgłoś jeśli naruszono regulamin