1187. Ashenden Jakie - Wybieram miłość.pdf

(694 KB) Pobierz
JACK I E A SHE N D E N
Wybieram miłość
Tłumaczenie:
Dorota Jaworska
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Jenny
Chciałam tylko spojrzeć, po raz ostatni, na mężczyznę,
którego kiedyś kochałam, a  teraz nienawidziłam każdym
oddechem, każdą komórką mojego ciała.
Emmanuel Silvera.
Mój przybrany brat.
Okazja, przyznaję, nie była najlepsza  – czuwanie przy
zwłokach jego ojca  – ale przecież nie chciałam się do niego
zbliżać ani z  nim rozmawiać. Chciałam go tylko zobaczyć,
oczywiście z bezpiecznej odległości.
Domingo Silvera, niegdyś dyrektor generalny Silver Inc,
jednej z  najpotężniejszych korporacji w  Europie, miał zostać
pożegnany w  rodzinnej rezydencji w  Madrycie. Wysłałam
Emmanuelowi krótki, oficjalny mejl z  kondolencjami
i  obietnicą, że przybędę. Ale nie pojechałam tam dla Dominga.
Nie obchodził mnie. Moja matka wyszła za niego, kiedy miałam
dziewięć lat, i natychmiast wysłała mnie do szkoły z internatem
w  Anglii, więc właściwie nie miałam z  nim kontaktu. Na
szczęście, bo był trudnym człowiekiem.
Mężczyzną, którego chciałam zobaczyć, był jego syn – ostatni
raz, zanim wykreślę go ze swojego życia. Pomysł nie należał do
udanych, moje biedne serce przeszło wystarczająco dużo, ale
musiałam się pożegnać.
Oto stałam więc, ukrywając się za kolumną w  sali balowej
pokrytej białym marmurem, mając nadzieję, że pozostanę
niewidoczna w tłumie dygnitarzy i mniej znaczących gości. Nie
było trudno dostrzec Emmanuela, bo górował nad wszystkimi
i  przyciągał wzrok pięknem i  powagą. Nazywano go zimnym,
bezlitosnym, bezwzględnym. Pewnie był taki w  interesach, ale
nie w stosunku do mnie.
Początkowo stwarzał dystans, był chłodny, ale z czasem pod
warstwą lodu odkryłam miłego, troskliwego człowiek. Tak go
wspominałam, przynajmniej dopóki nie przeprowadziłam się
na stałe do Londynu cztery lata temu, bo potem, z  jakiegoś
powodu, zerwał ze mną wszelkie kontakty.
No dobrze, nie do końca, spotkaliśmy się trzy miesiące temu,
kiedy odkryłam, że w  głębi jego duszy płonął ogień, o  którym
wiedziałam tylko ja; ogień, który wymknął się spod kontroli
tamtej nocy, a żadne z nas nie próbowało go ugasić.
Nie dodałam, że było to na jego przyjęciu zaręczynowym?
Powędrowałam wzrokiem do kobiety u  jego boku, wysokiej
blondynki, skupionej i  poważnej. Olivia Wintergreen, dyrektor
generalny
Wintergreen
Diamonds,
prestiżowej
firmy
jubilerskiej. Miała na sobie dopasowaną czarną sukienkę, która
wyśmienicie komponowała się z  jej bladą, śliczną twarzą. Była
wszystkim, czym ja nigdy nie będę.
Była też jego narzeczoną.
Ich związek to czysta umowa biznesowa, sam mi to
powiedział. Przedstawicielka zaprzyjaźnionego, nieprzyzwoicie
bogatego rodu, została starannie wyselekcjonowana na jego
żonę i  matkę jego spadkobierców. Nie kochał jej, ale miała
dobre geny, pochodziła z  dobrej rodziny i  jako prezes potężnej
firmy dorównywała mu pod każdym względem.
A ja? Cóż, byłam niska, nieco puszysta i  wcale nie piękna.
Nie
zajmowałam
żadnego
stanowiska.
Pracowałam
z  bezdomnymi w  schronisku w  Londynie, czym budziłam
odrazę w  kręgach matki. Nie byłam wytworna i  brakowało mi
obycia.
Nie pasowałam do niego, co zresztą sam mi oznajmił tamtej
nocy, gdy posiadł mnie na trawniku za krzewami róż
w ogrodzie.
I nigdy nie będę.
Wspomnienie chwyciło mnie za gardło, ale zignorowałem
ten nagły ból. Zwykle starałam się być optymistką, patrzeć na
jasną stronę świata, ale po tamtej nocy w  ogrodzie wszystko
wydawało się ciemniejsze. Zresztą, szczerze mówiąc, miałam
dość bólu. Furia była o wiele lepsza, więc się w niej pogrążyłam.
Nie żebym była zła na Olivię Wintergreen lub zazdrosna, bo
mój bóg chciał poślubić tę boginię. To Emmanuel był jedyną
osobą, na którą byłam wściekła.
Stał na środku, wysoki, arogancki i  chłodniejszy niż
lodowiec, w  idealnie skrojonym, koszmarnie drogim czarnym
garniturze, który eksponował jego szeroką, muskularną klatkę
piersiową, podkreślał wąską talię i moc długich nóg.
Wyglądał jak rzymski cesarz, brakowało mu tylko laurowego
wieńca i złotych szat. Jego twarz znałam lepiej niż moją własną,
co sprawiało, że ból we mnie tylko się pogłębiał. Te władcze
Zgłoś jeśli naruszono regulamin