Rosa Sonia - Żony z Forest Hill.pdf

(2216 KB) Pobierz
Każdy z nas dźwiga brzemię swoich tajemnic.
Każdy. Różnica polega jedynie na tym,
że niektórzy ludzie
potrafią je ukrywać lepiej od innych.
(Richard Paul Evans, Papierowe marzenia)
1
KAJA
Poprawiam włosy i uśmiecham się do lustra. Odkąd kilka tygodni wcześniej ufarbowałam się
na jasnorudo, czuję się seksowniej, bardziej kobieco. Już nie jak smarkula ze zbyt chudymi
nogami i piegowatą buźką, ale właśnie jak kobieta. Skończone niedawno dwadzieścia dwa lata
w końcu do czegoś zobowiązują, myślę, w pośpiechu wyczarowując wysoki kucyk. Za kilka
minut mam autobus. Podmiejski, jeżdżący raz na godzinę. Pętla jest tuż przy wyjściu
z zamkniętego osiedla, na którym pracuję jako niania, ale wiem, że i tak powinnam się
pospieszyć… Nie mogę sobie pozwolić na zmarnowaną godzinę, nie dziś…
Wkładam kurtkę i i nowe buty z wywijanym futerkiem, urodzinowy prezent od mojej
najlepszej przyjaciółki. Puchówka jest złota i pikowana, z kapturem obszytym sztucznym
futrem. Wyglądam w niej trochę jak ofiara samochodowego wypadku owinięta przez
ratowników w folię termiczną, a trochę jak bombka na choinkę, jak to ujęła Nina –
dziewczynka, którą się opiekuję. Wychodzę właśnie z domu jej rodziców. Nasze ostatnie
spotkanie przed Bożym Narodzeniem upłynęło w miłej atmosferze. Nina była dziś wyjątkowo
grzeczna, jej mama poczęstowała mnie wyśmienitym ciastem, a za oknem nastrojowo sypał
śnieg… Bajka. Uśmiecham się do siebie, owijając szyję kolorową apaszką z egzotycznym
motywem.
– Kaja, zaczekaj! – zatrzymuje mnie Dagmara Rosner, kiedy jestem już przy frontowych
drzwiach, gotowa do wyjścia.
To pani domu i macocha Niny. Wygląda elegancko, jak zwykle, chociaż, wykonując wolny
zawód, wcale nie musi codziennie szykować się do pracy na etacie. Ma na sobie długi sweter
z warkoczem w kremowym odcieniu, legginsy w kwiatowy wzór; włosy starannie ułożyła,
a w jej uszach połyskują złote kolczyki z perłami. Pracuje na miejscu, w pełnym książek
i bibelotów gabinecie na parterze, który jest jej oazą spokoju i centrum kreacji twórczej.
Pisarka… Trochę jej zazdroszczę, nie każdy w końcu może żyć z książek, mało kto ma takie
szczęście, zwłaszcza w Polsce. Dagmara nie pisze co prawda kryminalnych bestsellerów, ale
jej wielotomowa seria tytułów dla dzieci też ponoć całkiem nieźle się sprzedaje.
Słysząc jej głos, przystaję, ale dość niechętnie. Boję się, że odjedzie mi ten cholerny
autobus, ale też nie wypada przecież zignorować pracodawczyni…
– Ciasto. – Uśmiecha się do mnie. – Odkroję dla was kawałek, jeśli dasz mi chwilkę –
dodaje.
Przygryzam wargę, błagając ją w duchu, żeby się pospieszyła.
– Wiem, że masz autobus! – krzyczy chwilę później, już z kuchni, a ja oddycham z ulgą.
Skoro Dagmara zdaje sobie sprawę z tego, że goni mnie czas, wszystko powinno pójść
gładko, mówię sobie. Zresztą ta linia zazwyczaj podjeżdża na pętlę spóźniona – od trzech do
Zgłoś jeśli naruszono regulamin