Morcinek Gustaw - Łysek z pokładu Idy (1945).pdf

(2241 KB) Pobierz
ŁYSEK
Z
POKŁADU
IDY
NAKŁADEM
ZW*
NAUCZ+
FOL>
OKR»
GUSTAW
MORCINEK
ŁYSEK
Z
POKŁADU
IDY
OPOWIADANIE
WYDANIE
DRUGIE
NAKŁADEM
ZWIĄZKU
NAUCZYCIELSTWA
POLSKIEGO.
Okr.
Śląskiego.
KATOWICE
1945
Tekst
według
wydania
pierwszego
Biblioteki
Szkoły
Powszechnej
1933
r.
Drukarnia
Państwowa
w
Nowej
Rudzie
Nr.
6581
R
3682
1.
ZAPACH
SIANA.
Łysek
za
nic
w
ś
wiecie
nie
chciał
wejść
do
windy,
Czerniała
przed
nim
groźnem
rusztowaniem
sztab
żelaznych
i
dlatego
bal
się
ogromnie.
No,
spróbujcie
jeszcze
raz!
zachęcił
sztygarKonderla
swoich
ludzi.
Nie
krzyczcie
na
niego,
nie
bijcie...
Dyć
my
z
nim
jak
z
malowanym
jajkiem!
mruknął
niechętnie
zezowaty
Bortliczek.
Trzymał
bezradnie
konia
za
wędzidło,
sapał
z'
utrudzenia
i
raz
wraz
ocierał
się
z
potu.
Potem
poklepał
go
po
karku
i
jął
dobrotliwie
przymawiać:
No,
pódź koniczku,
pódź...
Nie
rób
głupoty!...
Widzisz,
pódź!...
Nie
bój
się,
nic
ci
nie
zrobimy!...
i
jął
go
znowu
ciągnąć
do
windy.
Lecz
Łysek
lękał
się
windy.
Znowu
zaczął
się
szarpać
na
wędzidłowej
uwięzi,
rzucał
głową,
chrapał
groźnie,
a
kopytami
zapierał
się
w
żelazną
podłogę.
Oczy
jego
zaś,
zazwyczaj
łagodne
i
mądre,
wyrażały
przerażenie.
dozorca
kopalni.
Na,
pódźże,
faronie!
wrzasnął
rozzłoszczony
Bortliczek.
A
wy
kamraci1}
nie
stójcie,
ale
po­
móżcie!...
i
szarpnął
mocno
za
uzdę.
Łysek
rzucił
się
gwałtownie.
Podkute
kopyta
uśliznęły
się
po
wyświechtanej
płycie
żelaznej,
zazgrzytały
i
koń
zwalił
się
ciężko
na
bok.
Odskoczyli
górnicy,
od­
skoczył
i
Bortliczek,
ale
nie
puścił
wędzidła.
Podeprzeć
z
boku!
krzyknął
sztygar
Kon-
derla.
Podparły
konia
liczne
dłonie
i
jęły
się
mocować
z
jego
ciężarem.
Koń
zaś
zbierał
się
w
sobie,
pod­
rzucał,
kurczył
nogi
i
szukał
dla
nich
oparcia.
Znalazł!...
Gwałtownym
wysiłkiem
dźwignął
się
i
stanął.
Otoczyli
go
ludzie
kołem
i
patrzyli,
jak
dygoce.
Boi
się!
rzekł
chudy
Gągór.
Nie
pójdzie,
psiowełna,
do
windy!...
dodał
inny.
Co
z
nim
zrobimy?
Zafrasowali
się
wszyscy,
a
sztygar
Konderla
miesił
tytoń
2)
w
ustach
i
spluwał
ze
złości.
Już
wiem!
powiedział
zezowaty
Bortliczek.—
Zawiążemy
mu
oczy
i
siano
przystawimy
do
pyska.
To
pójdzie!...
Dobrze
radzicie!
uradował
się
Konderla.
Więc
skoczcie
jeden
po
trochę
siana,
a
drugi
po
jaką
szmatę.
Ale
już!...
Skoczyli
i
przynieśli.
Szmata
była
brudna
i
cuchnąca
smołą,
siano
zaś
pachniało
dalekimi
łąkami
*)
towarzysze,
koledzy.
2)
górnicy
żują
przy
pracy
tytoń,
podobnie
jak
marynarze.
Zwitek
tytoniu
zżutego
nazywają
śliwką.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin