Mats Strandberg
Sara B. Elfgren
KRĄG
Engelsfors
tom 1
Przełożyła Patrycja Włóczyk
CZĘŚĆ I
1.
Czeka na odpowiedź, ale Elias nie wie, co powiedzieć. Nie ma pojęcia, co mogłoby ją zadowolić. Więc wpatruje się w swoje dłonie. Są tak blade, że w ostrym świetle jarzeniówki widać każdą żyłę.
– Elias?
Jak ona wytrzymuje w tym śmiesznym, małym pokoiku, wśród segregatorów i zmęczonych kwiatków doniczkowych, z widokiem na szkolny parking? Jak wytrzymuje sama ze sobą?
– Możesz mi to wyjaśnić? – pyta ona.
Elias podnosi wzrok i spogląda na dyrektorkę. Jasne, że wytrzymuje. Ludzie tacy jak ona pasują do tego świata jak ulał. Robią zawsze to, czego się od nich oczekuje, to, co przyjęte. Przede wszystkim są przekonani, że potrafią rozwiązać każdy problem. Rozwiązanie numer jeden: dopasuj się i przestrzegaj zasad. Jako dyrektorka Adriana Lopez jest królową całego tego świata opierającego się na tej filozofii.
– Ta sytuacja bardzo mnie zasmuca – mówi ona, ale Elias zauważa, że właściwie jest na niego zła. Na to, że nie potrafi wziąć się w garść.
– Nie minęły nawet trzy tygodnie semestru, a ty masz już pięćdziesiąt procent nieobecności. Rozmawiam z tobą teraz, bo nie chcę, żebyś całkiem stracił nad tym kontrolę.
Elias myśli o Linnéi. To zazwyczaj pomaga, ale teraz przypomina sobie jedynie, jak krzyczeli na siebie dzisiejszej nocy. Myśl o jej łzach boli. Nie mógł jej pocieszyć, bo to on je wywołał. Może go teraz nienawidzi.
Linnéa jest osobą, która sprawia, że nie zapada ciemność. Osobą, dzięki której on nie idzie na łatwiznę. Jest jak żyletka, która na chwilę pozwala kontrolować smutek. Jak jaranie, które pozwala zapomnieć. Ale wczoraj nie dał rady, a Linnéa oczywiście to odkryła. A teraz być może go nienawidzi.
– W liceum jest inaczej – kontynuuje królowa. – Masz większą wolność, ale to odpowiedzialna wolność. Nikt nie będzie się z tobą cackał. Tylko od ciebie zależy, jak będzie wyglądać reszta twojego życia. Tutaj się to rozstrzygnie. Cała twoja przyszłość. Naprawdę chcesz ją po prostu, ot tak, przekreślić?
Elias ma ochotę się roześmiać. Czy ona naprawdę wierzy w te brednie? Jest dla niej nikim, po prostu jeszcze jednym „trudnym” uczniem. Przecież to niemożliwe, żeby miał problemy, których nie można wytłumaczyć „dorastaniem” i „hormonami”. Jedyne, co pomaga, to „sztywne zasady” i „jasno wyznaczone granice”.
– Przecież na studia jest egzamin.
Po prostu mu się wyrwało. Usta dyrektorki zaciskają się w wąską kreskę.
– Egzamin na wyższą uczelnię też wymaga nawyku uczenia się.
Elias wzdycha. Spotkanie się przeciąga.
– Wiem – mówi, nie patrząc na nią. – Nie chcę wszystkiego schrzanić. Sądziłem, że liceum będzie dla mnie nowym początkiem, ale jest trudniej, niż myślałem... Jestem daleko w tyle za innymi. Ale dam radę.
Dyrektorka wygląda na zdziwioną. Potem jej twarz rozpromienia się w uśmiechu, pierwszy naturalny uśmiech od początku spotkania. Elias powiedział dokładnie to, co chciała usłyszeć.
– Świetnie – rzuca. – Zobaczysz, jak tylko zdecydujesz wziąć się w garść, wszystko zacznie się układać.
Pochyla się, zdejmuje włos z czarnego swetra Eliasa i skręca go między palcami. Włos błyszczy w słońcu, które wpada przez okna. Jest trochę jaśniejszy przy cebulce, tam gdzie naturalny kolor odrósł na jakiś centymetr. Adriana Lopez przygląda mu się zafascynowana i Elias ma szalone przeczucie, że zaraz włoży go do ust i zacznie przeżuwać.
Ona zauważa jego spojrzenie i ostrożnie wkłada włos do kosza.
– Przepraszam, jestem trochę pedantyczna – wyjaśnia.
Elias uśmiecha się w sposób, który może oznaczać wszystko, bo nie wie, co ma właściwie odpowiedzieć.
– Na dzisiaj to wszystko – mówi dyrektorka.
Elias wstaje i opuszcza gabinet. Drzwi nie całkiem się za nim zamykają. Odwraca się, żeby je domknąć, i przed oczami miga mu dyrektorka.
Pochyla się nad koszem i coś wyławia swoimi smukłymi palcami. To coś wkłada do małej koperty, którą potem zakleja.
Elias stoi, niepewny, co właściwie zobaczył. Już nie ufa swoim zmysłom, nie po wydarzeniach ostatnich dni. Gdyby nie było to tak niedorzeczne, pomyślałby, że to włos, który dopiero co zdjęła z jego swetra.
W tej samej sekundzie dyrektorka podnosi wzrok. Jest surowy, zanim ona zdąży wysilić się na uśmiech.
– Coś jeszcze? – pyta.
– Nie – mamrocze pod nosem Elias, energicznie zamykając za sobą drzwi.
Kiedy słyszy znajome kliknięcie, czuje niewspółmiernie wielką ulgę, jakby uszedł z życiem.
Szkoła jest pusta i wyludniona. Dziwne uczucie. Dosłownie pół godziny temu, kiedy wchodził do gabinetu dyrektorki, aż roiło się tutaj od uczniów.
Elias wybiera numer Linnéi, z impetem zbiegając krętymi schodami. Linnéa odbiera, kiedy jest na parterze i otwiera drzwi na korytarz.
– Linnéa.
– To ja – mówi.
Wszystko go boli z nerwów.
– Tak, to ty – odpowiada w końcu tak jak zawsze.
Trochę się rozluźnia.
– Przepraszam – mówi. – Cholernie mi przykro za wczoraj.
Właściwie chciał jej to powiedzieć dziś rano, jak tylko się zobaczyli, ale nie było okazji. Linnéa unikała go przez cały dzień. A przed ostatnią lekcją zniknęła.
– Ach tak – mówi po prostu.
Nie słychać po głosie, żeby była zła. Albo smutna. Głos jest pusty i zrezygnowany – jakby się poddała – a to przeraża Eliasa bardziej niż cokolwiek innego.
– To nie tak... nie zacząłem znowu. Nie mam zamiaru znowu zacząć. To był tylko jeden skręt.
– Mówiłeś to wczoraj.
– Nie wyglądało na to, że mi uwierzyłaś.
Elias idzie wzdłuż rzędów szafek, mija siedziska na twardych drewnianych ławkach przymocowanych na stałe do podłogi, potem tablicę ogłoszeń, a Linnéa ciągle nic nie mówi. Nagle dociera do niego jakiś dźwięk. Obce kroki.
Odwraca się. Nikogo nie widać.
– Mówiłeś, że z tym skończyłeś – słychać głos Linnéi.
– Wiem. Przepraszam. Wiem, że cię zawiodłem...
– Nie – przerywa Linnéa. – To siebie, do cholery, zawodzisz! Nie możesz tego robić dla mnie. Wtedy nigdy...
– Wiem, wiem – mówi Elias. – Wszystko to wiem.
Elias staje przed swoją szafką, otwiera ją, wkłada kilka książek do czarnej torby z materiału i zatrzaskuje cienkie blaszane drzwiczki. Słyszy te inne kroki chwilę przed tym, zanim ucichną. Odwraca się. Nikogo. Zupełnie nikogo. A mimo to czuje, że ktoś go obserwuje.
– Dlaczego to zrobiłeś?
O to samo zapytała wczoraj, powtarzała to pytanie wiele razy. Ale nie powiedział prawdy. Jest zbyt straszna. Zbyt szalona. Nawet w przypadku takiego świra jak on.
–...
renfri73