1184. DUO Hewitt Kate - Żyli długo i szczęśliwie.pdf

(690 KB) Pobierz
KATE HEWITT
Żyli długo i szczęśliwie
Tłumaczenie:
Paula Rżysko
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
– Czy to nie są najpiękniejsze rzeczy, w  życiu widziałaś?  –
roześmiała się Liane Blanchard.
Elle kręciła się w  koło, otoczona burzą blond loków, a  w  jej
oczach mienił się zachwyt.
– Z  pewnością!  – wykrzyknęła, przyglądając się swoim
nowym szpilkom, które wyglądały, jakby były zrobione
w  całości ze szkła. Wyglądały również na niewygodne, ale ten
mankament nikł w blasku ozdabiających je diamentów.
– Zgaduję, że założysz je na bal?  – Liane wciąż nie mogła
powstrzymać się od śmiechu.
– Oczywiście! – Elle puściła do niej oczko, zsuwając pantofle
z nóg.
Ułożyła je ostrożnie w  kartonowym pudle i  okryła
delikatnym, prawie przezroczystym papierem opatrzonym
logiem najlepszej manhattańskiej firmy designerskiej. Jako
influenserka, Elle wciąż dostawała paczki od znanych
projektantów, którzy pragnęli, by zareklamowała ich produkt
na swoich kanałach społecznościowych.
– Powinnaś zobaczyć sukienkę, którą ostatnio dostałam.
Idealnie pasuje do tych butów!
– Mam nadzieję, że nie jest wykonana ze szkła – zażartowała
Liane.
– Nie, ale ta tkanina jest cudowna!  – Uniosła jedną rękę,
a  drugą poprawiła włosy.  – Nie martw się, jest zupełnie
przyzwoita i zakrywa to, co trzeba. – Zaśmiała się.
Elle była radosną dwudziestodwulatką. Liane miała
dwadzieścia siedem lat, ale czuła się o  wiele poważniej od
swojej przybranej siostry. Czasem miała wrażenie, że jest jej
aniołem stróżem.
– Co za dziwaczna para butów.  – W  pokoju rozległ się
osądzający głos wysokiej, siwej kobiety. Amelie Ash, matka
dziewczyn, patrzyła z  odrazą na umieszczone w  pudełku
szpilki. – Są doprawdy paskudne.
– Słuszna uwaga – powiedziała z ukrytym sarkazmem Elle.
Liane zawsze podziwiała ją za to, jak potrafiła
przeciwstawiać się swojej macosze. Ich rodziny połączyły się,
gdy Elle miała zaledwie sześć lat.
Amelia, stając się matką dwóch przyszłych nastolatek, wcale
nie starała się zyskać sympatii nowej córki. Nie pomagało
w  tym również to, że jej nowy mąż, Robert Ash, uwielbiał
zasypywać prezentami swoją jedyną córkę, chcąc wynagrodzić
jej śmierć matki, której nawet nie pamiętała. Jedynie Liane
wiedziała, że tak naprawdę Elle nigdy nie była rozpieszczana.
– Gdzie zamierzasz je założyć? – zapytała macocha.
– Na bal oczywiście.
Liane napięła się, gdy zauważyła, że usta macochy zwężają
się, a  oczy przeszywają ją na wskroś. Znała to spojrzenie
i wiedziała, co oznacza. Widywała je przez długie lata.
– Na bal? – powtórzyła lodowato Amelia. – Och, skarbie, ale
ty nie jesteś zaproszona na bal.
Na ułamek sekundy uśmiech Elle zmalał, a  jej niebieskie
oczy rozszerzyły się, gdy posłała Liane niepewne, pytające
spojrzenie.
– Nie, nie jest zaproszona – wtrąciła szybko siostra. – Będzie
mi towarzyszyć, jako mój gość.
Nie mogła pójść na bal bez Elle. Nie przepadała za
przyjęciami i  nie miała ochoty uczestniczyć również i  w  tym,
ale siostra nalegała, by poszły razem.
Usta matki zacisnęły się. Liane wiedziała, że kobieta nie
chciała, by jej przybrana siostra pojawiała się na balu
organizowanym przez bajecznie bogatego, notorycznie
samotnego
magnata
hotelowego
Alessandra
Rossiego,
skupiającego wokół siebie nowojorską śmietankę towarzyską.
Co prawda ich rodzina nie zaliczała się do tego wąskiego,
elitarnego grona, ale ojciec Liane, Michael Blanchard, był
dawno temu drobnym dyplomatą i  dobrym znajomym ojca
Alessandra Rossiego, Leonarda. Liane była zszokowana, gdy
znalazła zaproszenie w  skrzynce na listy, ale jej matka pękała
z dumy.
– Oczywiście, że bylibyśmy zaproszeni  – zadrwiła matka,
pyszniąc się.  – Twój ojciec był drogim przyjacielem Leonarda
Rossiego. Wiesz,
potrzebował.
że
pożyczał
mu
pieniądze,
kiedy
ich
Sto franków w  kasynie, trzydzieści lat temu, to niezbyt
wzniosły interes, jednak Amelia uważała inaczej. Liane nie
skomentowała tego ani słowem. Dawno temu nauczyła się
Zgłoś jeśli naruszono regulamin