Usima 01 A5 ilustr.pdf

(9109 KB) Pobierz
Paweł Matuszek
Kamienna Ćma
Cykl: Usima Tom 1
Okładka oraz ilustracje: Irek Konior
Wydanie polskie 2011
W szarej wieży na pustkowiu mieszka Beddeos, człowiek, który
nie wie, jak się tam znalazł, i nie pamięta, co robił i kim był,
zanim trafił do tego miejsca. Wraz z Tyfonem, mechanicznym
pomocnikiem, próbuje przeżyć w tych niegościnnych stronach i
szuka odpowiedzi na nurtujące go pytania. Jednakże splot
dziwnych wydarzeń i spotkań z niezwykłymi istotami sprawi, że
tajemnice powoli same zaczną się wyjaśniać. Ale czy Beddeos
rzeczywiście jest gotów zmierzyć się ze swoją przeszłością i z
tym, co kryje się głębiej, w bezdennej otchłani umysłu - prawdą o
jego człowieczeństwie i świecie, w którym żyje?
Paweł Matuszek czerpie pełnymi garściami z imaginarium fantastyki, ale
pozostaje twórcą całkowicie odrębnym. Bawi się akcesoriami gatunku -
zaginionymi rasami, postapokalitycznymi światami, tajemniczymi
artefaktami, maszynami ożywianymi mocą umysłu - mnożąc zastawione na
czytelnika pułapki. Bo „Kamienna Ćma” nie jest zwykłą baśnią inicjacyjną,
mimo że mamy tu zagadkowego bohatera, który wyrusza na poszukiwanie
swojej tożsamości. Im bardziej bohater zanurza się w świat, oryginalny,
bogaty i wielowarstwowy, tym wyraźniej odsłaniają się kolejne warstwy
złudzeń. Złudzeń bohatera, który będzie musiał zakwestionować własne
wyobrażenia, i złudzeń czytelnika, który przywykł do epickich konfliktów,
walk i wędrówek. Tymczasem Matuszek zaciera w „Kamiennej Ćmie”
granicę pomiędzy światem i bohaterem. Nie dekoduje rzeczywistości, nie
wyjawia czytelnikowi rządzących nią praw, ale wciąga go w fascynującą,
symboliczną opowieść o zmianie, o poznaniu i samoświadomości.
-2-
Lopterus Press 01
Nie badaj zjawisk - badaj umysł.
Padmasambhawa
Wszystko uczestniczy w myśleniu.
Heraklit z Efezu
Moją
obsesją
czynności
umysłu
niezaprzęgnięte do działania.
Don DeLillo
Spytacie być może: „Czy aby jesteś pewien, że ta
legenda to prawda?”. A czy to ma znaczenie, jaka
jest naprawdę otaczająca mnie rzeczywistość,
jeżeli pomogła mi żyć, czuć, że jestem, i czuć, kim
jestem?
Charles Baudelaire
-4-
1.
Stojąc na szczycie niewielkiego wzgórza, Beddeos obserwował
wieżę przez mosiężną lunetę. Przysadzista, stożkowata, ociężale
połyskiwała w okularze metaliczną szarością. Jedynym ruchomym
elementem były leniwie obracające się łopaty elektrowni
wiatrowej, osadzonej na solidnej kratownicy wyrastającej z boku
budowli. Obok stał otwarty szlaban, a za nim zaczynała się
pustynia. Beddeos odłożył lunetę. Teraz jego strażnica miała
wielkość kciuka i było widać, że znajduje się dokładnie na granicy
między rzadkim, jałowym lasem a kamienistą pustynią. Ten
widok zawsze sprawiał, że chłód ciążył mu w żołądku. Niskie,
karłowate drzewa i nieregularne obszary porośnięte ostrą trawą i
kolczastymi krzewami kończyły się jak ucięte nożem, ustępując
miejsca kamieniom, diunom lepkiego piasku i żwirowym
osypiskom. Wyglądało to jak linia wytyczona na mapie. Tu las,
tam pustynia, a pośrodku wieża strażnicza, cesarski ostaniec ze
szlabanem, do którego prowadził brukowany trakt. Wokół ani
śladu muru. Czego tu pilnować? Wieży wielkości kciuka?
Tyfon twierdzi, że wiele tysiącleci temu stały tu solidne mury,
ale pochłonęła je żarłoczna pustynia. Trudno w to uwierzyć, choć
niektóre głazy mają zaskakująco regularne kształty, jakby wykuto
je w konkretnym celu. Z pustynią jednak nigdy nie wiadomo.
Ile lat spędził w tym miejscu? Nie wiedział. Jak się tu znalazł?
Nie potrafił sobie przypomnieć. Kiedyś po prostu obudził się w
wieży. Tyfon oprowadził go po strażnicy, zapoznał z
obowiązkami. Traktował go z szacunkiem, ale Beddeos od
samego początku miał pewność, że to kara, zesłanie, dożywotnia
banicja. I ta pewność nigdy go nie opuściła.
Wiele razy bezskutecznie starał się dotrzeć do wspomnień
sprzed zesłania. Co robił, zanim tu trafił? Gdzie mieszkał? Za co
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin