Falszywe ujecie A5.pdf

(2525 KB) Pobierz
Colleen Thompson
Fałszywe ujęcie
Przełożyła Agnieszka Jagodzińska
Tytuł oryginalny: Triple Exposure
Rok pierwszego wydania: 2008
Rok pierwszego wydania polskiego: 2009
Gwałtowne uczucie i prześladowca ogarnięty obsesją zemsty.
Myślała, że jest bezpieczna. Ale nie można uciec przed
przeszłością...
Fotograficzka Rachel Copeland doskonale wie, że zdjęcia mogą
kłamać. Zmontowane drastyczne ujęcia zrujnowały jej karierę i
życie. Uciekając przed prasą i anonimowymi groźbami, Rachel
szuka schronienia w rodzinnym miasteczku położonym na
teksaskiej pustyni. Nie znajduje jednak wsparcia u bliskich jej
kiedyś ludzi. Jedynym człowiekiem, który ją rozumie, jest artysta
skrywający własną tajemnicę. Tajemnicę, która może zniszczyć
rodzące się między nimi uczucie. I narazić oboje na śmiertelne
niebezpieczeństwo...
-2-
Wszystkim, którzy mają odwagę szybować
w kabinie samolotu, na kartkach książki
czy po bezkresnym niebie wyobraźni.
-3-
Rozdział 1.
Przed początkiem lat
Powstał człowiek
Czas z darem łez;
Smutek z opróżnioną szklanką;
Radość z zaczynem bólu;
Lato z kwiatami, które opadną;
Pamięć upadła z niebios;
Wściekłość powstała z piekieł;
Siła bez rąk do ciosu;
Miłość, która cierpi bez oddechu
Noc, cień światła
I życie, cień śmierci.
Algernon Charles Swinburne
Atlanta in Calydon
(Atalanta w Kaledonii)
Atramentowy mrok przeszyło jasne światło - częsty widok na
pustynnych równinach otaczających niewielkie miasteczko Marfa
w Teksasie.
Tajemnicze światła, światła duchów - zdaniem miejscowych
pojawiają się od czasów, gdy mieszkali tu jeszcze rdzenni
mieszkańcy. Niektórzy uważają, że to ogniska dawno wymarłych
plemion. Inni głoszą teorie o przybyszach z kosmosu, a jeszcze
inni snują przypuszczenia oparte na zasłyszanych tu i ówdzie
naukowych hipotezach - o zjawiskach atmosferycznych, światłach
odległych reflektorów czy nawet tajemniczej poświacie
okrywającej pustynne króliki. Ponieważ nikt nie potrafi tego
-4-
zjawiska wyjaśnić, tajemnicze światła od lat przyciągają
ciekawskich, ekscentryków, a nawet szaleńców. Podobnie było tej
nocy.
Teleskop wszystko przybliżał: świecącą zielonkawą plamkę,
która najpierw unosiła się w powietrzu, a następnie pomknęła
wzdłuż horyzontu.
W pobliżu słychać było jedynie pohukiwanie sowy, gdy światło
podążało szlakiem u podnóża Gór Chinati, ukrytych pod
aksamitnym pluszczem nocy.
Zieleń zmieniła się w fiolet, potem biel, aż w końcu plamka
podzieliła się na dwie bliźniacze kule. Jak uwaga obserwatora,
zaniepokojonego wieściami o nowym przybyszu. Kłopotliwa iskra
wdarła się do jego świadomości, niczym tlący się na dywanie żar.
Zagrożenie, które trzeba szybko unicestwić, zanim zdąży
zamienić się w rozszalały pożar, który wszystko pochłonie.
Zagrożenie, które trzeba zdławić, stłumić lub ugasić. Nieważne
jak, byle je - byle ją - zniszczyć.
W cieniu gór jedno ze świateł zgasło, a drugie rozbłysło później.
To znak, pomyślał obserwator. Jego oddech stawał się coraz
szybszy, a głowa huczała od myśli.
Przewodnicy Dusz wysłali wiadomość, której nie można
zignorować.
Wtorek, 5 lutego
Rachel Copeland po raz ostatni zerknęła na rysującą się w
oddali sylwetkę Mount Livermore i przeszła przez oszklone
drzwi, zostawiając za sobą chłodny wiatr, który towarzyszył jej
przez całą drogę z Filadelfii. Odgarnęła do tyłu kasztanową
grzywkę i rozejrzała się. Na widok znajomego miejsca odetchnęła
z ulgą, zapominając o tym, jak bardzo chciała kiedyś stąd uciec.
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin