Smith Tom Rob_Lew Demidow_01_Ofiara 44_aka_System (2008).rtf

(25069 KB) Pobierz
Smith Tom Rob_Lew Demidow_01_Ofiara 44_aka_System (2008)



O książce

 

Przerażający obraz stalinowskiego Związku Radzieckiego. Kraju, w którym terror jest metodą sprawowania rząw. I paranoicznego społeczeństwa, w którym nikomu nie można ufać.

W raju, jakim jest ZSRR lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku, przestępczość nie istnieje. Tak w każdym razie twierdząadze, i kiedy na torach zostają znalezione okaleczone zwłoki chłopca, utrzymują, że był to wypadek.

Funkcjonariusz bezpieki Lew Demidow musi zamknąć usta rodzicom, którzy są przekonani, że ich dziecko zostało zamordowane. Tak jak ze wszystkich obowiązków wobec socjalistycznej ojczyzny, również z tego Demidow wywiązuje się bez zarzutu. Kiedy jednak w makabryczny sposób giną kolejne dzieci, jego wiara w nieomylność partii zostaje zachwiana.

Narażając na śmiertelne niebezpieczeństwo siebie i kobietę, któ kocha, i mając przeciwko sobie cały aparat władzy, na własną rozpoczyna śledztwo.


Moim rodzicom


ZWIĄZEK RADZIECKI, UKRAINA, WIEŚ CZERWOJ

25 STYCZNIA 1933 ROKU

 

 

Ponieważ Maria postanowiła umrzeć, jej kot musiał zacząć radzić sobie sam. I tak troszczyła się o niego nazbyt długo, kiedy trzymanie zwierząt w domach straciło jakikolwiek sens. Mieszkańcy wsi już dawno wyłapali i zjedli szczury oraz myszy. Wkrótce potem z gospodarstw zniknęły zwierzęta. Wszystkie z wyjątkiem kota, jej towarzysza, którego skrzętnie ukrywała. Dlaczego go nie zabiła? Musiała dla kogoś ż; pragnęła kogoś, kogo mogła chronić i kochać dla kogo musiała przetrwać. Przyrzekła sobie, że będzie go karmić do dnia, w którym sama nie będzie miała co wł do ust. Ten dzień nadszedł dzisiaj. Maria pocięła już swoje skórzane buty na długie wstążki, ugotowała je z pokrzywami i nasionami buraków. Przekopywała ziemię w poszukiwaniu dżownic, ssała korę drzew. Rano w przystępie szaleństwa rzuciła się na nogę kuchennego taboretu i zaczęła ją ogryzać, dopóki drzazgi nie powbijały się jej w dziąa. Kot na jej widok uciekł, schował się i nie chciał wyjść, mimo że uklęa na podłodze, wołając go po imieniu i usiłując wywabić spod łóżka. Wtedy włnie Maria postanowiła umrzeć, skoro nie miała już co jeść i kogo kochać.

Otworzyła drzwi dopiero o zmierzchu. Sądziła, że pod osłoną ciemności kot będzie miał większe szanse, by niepostrzeżenie dotrzeć do lasu. Gdyby ktokolwiek we wsi go zauważ, ruszyłby go wytropić. Choć bliska śmierci, nie była w stanie znieść myśli, że ktośby zabić jej kota. Pocieszała się tylko, że w ucieczce może mu pomóc element zaskoczenia. W wiosce, gdzie mężczyźni przeżuwali grudy ziemi w nadziei natrafienia na mrówki czy jaja owadów, dzieci rozgrzebywały końskie łajna, szukając niestrawionych łusek ziaren, a kobiety wykłócały się o kości, na pewno nikt nie potrafiłby uwierzyć, że uchował się tu żywy kot.

 

* * *

 

Paweł nie wierzyłasnym oczom. Stworzenie było chude i niezdarne, o zielonych oczach i czarnej, cętkowanej sierści. Najwyraźniej kot. Paweł zbierałnie drewno na opał, gdy zobaczył, jak zwierzę wypadło z domu Marii Antonowny, przecięło zasypaną śniegiem drogę i pomknęło w stronę lasu. Wstrzymując oddech, rozejrzał się dookoła. Nikt inny nie zauważ kota. W pobliżu nikogo nie było; w żadnym oknie nie paliło się światło. Smużki dymu jedynej oznaki życia unosiły się z mniej niż połowy kominów. Wydawo się, że gruba śnieżna czapa przydusiła całą wieś, gasząc wszelkie ślady istnienia. Na śniegu prawie nigdzie nie było widać odcisków stóp, nie przekopano w nim ani jednej ścieżki. Za dnia panowała taka sama cisza jak nocą. Nikt nie wstawał do pracy. Żaden z kolegów Pawła nie wychodził się bawić, wszyscy tkwili w domach, gdzie całe rodziny leży w łóżkach, przytulone do siebie, wpatrując się w sufit ogromnymi, zapadłymi oczyma. Dorośli zaczęli wyglądać jak dzieci, a dzieci jak dorośli. Większość zrezygnowała już z poszukiwań czegokolwiek do jedzenia. W tych okolicznościach pojawienie się kota zakrawało niemal na cud jakby nagle pojawiło się na ziemi stworzenie z gatunku od dawna uważanego za wymarły.

Paweł zamknął oczy, usiłując sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz jadł mięso. Gdy je otworzył, z ust płynęła mu ślina, ściekając strumieniem po brodzie. Starł wierzchem dłoni. W podnieceniu cisnął na śnieg naręcze chrustu i pobiegł do domu. Musiał zanieść niezwykłą nowinę swojej matce, Oksanie.

 

* * *

 

Oksana siedziała owinięta wełnianym kocem, ze wzrokiem wbitym w podłogę. Nie wykonywała najdrobniejszego ruchu, oszczędzając siły i zastanawiając się, jak utrzymać przy życiu swoją rodzinę; myśli o tym wypełniały jej każ godzinę jawy i każdy niespokojny sen. Należa do garstki tych, którzy się nie poddali. Nie mogła się poddać. Nigdy, dopóki miała synów. Ale sama determinacja nie wystarczała, Oksana musiała uważ: każdy chybiony wysiłek mó oznaczać wyczerpanie, a wyczerpanie zawsze oznaczało śmierć. Przed kilkoma miesiącami Nikołaj Iwanowicz, jej sąsiad i przyjaciel, podjął rozpaczliwą próamania do państwowego magazynu zbożowego. Nie wrócił do domu. Nazajutrz rano żona Nikołaja i Oksana ruszyły na poszukiwania. Znalazły jego zwłoki przy drodze, leżące na wznak szkielet z wydętym brzuchem, napęczniałym od surowego ziarna, które połknął w ostatnich chwilach życia. Jego żona wybuchnęła płaczem, a Oksana wygrzebała z kieszeni zmarłego resztki zboża i podzieliła je na dwie części. Po powrocie do wsi żona Nikołaja opowiedziała wszystkim, co się stało. Zamiast współczucia wzbudziła zazdrość, ponieważ każdy myślał tylko o ziarnie, jakie udało się jej zdobyć. Oksana uważa jej gadatliwość za dowód skrajnej głupoty naraziła je obie na niebezpieczeństwo.

Ze wspomnień wyrwał tupot szybkich kroków. Jeśli ktoś biegł, musiał mieć ważne wieści. Przestraszona zerwała się na nogi. Do pokoju wpadł Paweł i zdyszany oznajmił:

Mamo, widziałem kota.

Podeszła do syna i chwyciła go za ręce. Była pewna, że chłopiec ma przywidzenia: głód potrafiłatać figle. Nie dostrzegła jednak na jego twarzy oznak delirium. Ujrzała przytomny wzrok i poważ minę. Mimo że Paweł miał dopiero dziesięć lat, już stał się mężczyzną. Okoliczności brutalnie odebrały mu dzieciństwo. Jego ojciec prawie na pewno zmarł, a jeśli jeszcze ż, to rodzina już go pogrzebała. Wyruszył do Kijowa w nadziei zdobycia jedzenia. Gdy ślad po nim zaginął, nikt nie musiał tego chłopcu tłumaczyć ani go pocieszać i Paweł sam zrozumiał, że ojciec nigdy już nie wróci. Teraz Oksana polegała na synu tak jak na sobie. Byli równorzędnymi partnerami, a Paweł przysią jej, że dokona tego, co nie powiodło się ojcu: zadba, żeby rodzina przeża.

Oksana dotknęła policzka syna.

Potrafisz go złapać?

miechnął się z dumą.

Gdybym miał kość.

Staw był zamarznięty. Oksana rozgarnęła śnieg i znalazła kamień. Obawiając się, że hałas móby zwrócić czyjąś uwagę, owinęła kamień w szal i wybiła nim mały otwór w lodzie, po czym odła kamień. Zebrała się w sobie i syknęła, zanurzając rę w czarnej, lodowatej wodzie. Wiedziała, że za kilka sekund zdrętwieje jej ramię, musiała się więc śpieszyć. Jej dł dotknęła dna i nie odnalazła niczego poza mułem. Gdzie to jest? W panice pochyliła się nad stawem, wsuwając w przerębel całe ramię, szukając z lewej i prawej, zupełnie tracąc czucie w ręce. Palce musnęły szkło. Z ulgą chwyciła butelkę i wyciągnęła. Skóra Oksany przybrała niebieskawy odcień, jak gdyby ktoś pobił...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin