Piotr Strzeżysz niespelnienia full version.pdf

(1981 KB) Pobierz
Autor: Piotr Strzeżysz
Autor: Piotr Strzeżysz
Redaktor prowadzący: Paweł Sondej
Redaktor prowadzący: Paweł Sondej
Korekta: Iwona Szopa
Korekta: Iwona Szopa
Redakcja: Paulina Sweet
Redakcja: Paulina Sweet
Projekt okładki: Jan Paluch
Projekt
na okładce:
Paluch
Fotografia
okładki: Jan
Piotr Strzeżysz
Fotografia na okładce: Piotr Strzeżysz
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
Wszelkie prawa zastrzeżone. Nieautoryzowane rozpowszechnianie całości lub fragmentu
kserograficzną, fotograficzną, a także kopiowanie książki na nośniku filmowym, magne-
niniejszej publikacji w jakiejkolwiek postaci jest zabronione. Wykonywanie kopii metodą
tycznym lub innym powoduje naruszenie
kopiowanie książki na nośniku filmowym, magne-
kserograficzną, fotograficzną, a także
praw autorskich niniejszej publikacji.
tycznym lub innym powoduje naruszenie praw autorskich niniejszej publikacji.
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
Wszystkie znaki występujące w tekście są zastrzeżonymi znakami firmowymi bądź
Autor oraz wydawca
właścicieli.
towarowymi ich
dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były
kompletne i rzetelne. Nie biorą jednak żadnej odpowiedzialności ani za ich wykorzy-
stanie, ani za związane z tym ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich.
kompletne i rzetelne.
ponoszą
jednak żadnej odpowiedzialności
ewentualne
Autor oraz wydawca nie
Nie biorą
również żadnej odpowiedzialności za
ani za ich wykorzy-
stanie, ani za
z wykorzystania
ewentualne naruszenie praw patentowych lub autorskich.
szkody wynikłe
związane z tym
informacji zawartych w książce.
towarowymi ich właścicieli.
Autor oraz wydawca dołożyli wszelkich starań, by zawarte w tej książce informacje były
Autor oraz wydawca nie ponoszą również żadnej odpowiedzialności za ewentualne
szkody wynikłe z wykorzystania informacji zawartych w książce.
NIESPEŁNIENIA
NIESPEŁNIENIA
PIOTR STRZEŻYSZ
PIOTR STRZEŻYSZ
Wydawnictwo Helion S.A.
ul. Kościuszki 1c, 44-100 Gliwice
tel.: 32 2309863
Helion S.A.
Wydawnictwo
e-mail: redakcja@bezdroza.pl
Gliwice
ul. Kościuszki 1c, 44-100
księgarnia internetowa: https://bezdroza.pl
tel.: 32 2309863
Drogi Czytelniku!
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres:
https://bezdroza.pl/user/opinie/beprze
Drogi Czytelniku!
Możesz tam wpisać swoje uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
e-mail: redakcja@bezdroza.pl
księgarnia internetowa: https://bezdroza.pl
Jeżeli chcesz ocenić tę książkę, zajrzyj pod adres:
https://bezdroza.pl/user/opinie/beprze
Wydanie I
Możesz tam wpisać swoje
ISBN: 978-83-8322-416-9
uwagi, spostrzeżenia, recenzję.
Wydanie I
Copyright © Helion S.A., 2023
ISBN: 978-83-8322-416-9
Copyright © Helion S.A., 2023
Kup książkę
Poleć książkę
Oceń książkę
Księgarnia
internetowa
Lubię to!
Nasza społeczność
opu­
ci­eś­mnie­bez­szu­ u
ś ł
m
skrzy­ eł­bez­bły­ ka­ ic
d
s w
jak­po­na­mysz­ a
l
k
jak­woda­co­wsią­ ła­w­piach
k
za­ę­ y­roz­ ar­ nio­ y
j t
t g n
nie­za­ wa­ y­em­two­ej­uciecz­ i
u ż ł
j
k
two­ej­nie­ bec­ o­ ci
j
o n ś
w­moim­ży­ iu
c
T
adeusz
Różewicz,­Bez
Kup książkę
Poleć książkę
Wstęp
T
elefon zadzwonił przed ósmą.
– Tak, oczywiście, rozumiem, dziękuję za informację. To kiedy
można przyjechać? Nawet dziś? Dobrze. Dziękuję. Do piętnastej?
Tak, tak, przyjadę. Jeśli nie zdążę, to dopiero we wtorek? No tak,
rozumiem, oczywiście, może dziś spróbuję… Dzwonić pod ten nu-
mer? Tak, tak, dobrze. Dziękuję. Postaram się przyjechać.
Odłożyłem telefon i odsłoniłem firankę. Po trawie pod oknem
biegały cztery małe kotki. Musiały się niedawno urodzić, porusza-
ły się tak nieporadnie. Zaraz, coś miałem zrobić, co ja miałem zro-
bić? Wodzę wzrokiem za biało-czarnymi, dokazującymi na trawie
stworkami. Ktoś wyszedł zza śmietnika, kotki czmychnęły z po-
wrotem w stronę piwnicznego okna. To sąsiadka przyszła rozwie-
sić pranie na sznurkach. Macha do mnie.
– Dzień dobry! – wołam przez otwarte okno.
– Dzień dobry – odpowiada. – Mama ciągle w szpitalu?
– Tak, w szpitalu.
– Na święta nie wraca?
– Nie, nie wraca.
– Ee, szkoda, to trochę smutno będziesz miał sam siedzieć.
– Chrześniak mnie zapraszał, pewnie do niego pójdę.
– To już jesteś zdrowy? Możesz wychodzić?
– Jeszcze słabo się czuję, ale kwarantanna skończyła mi się
wczoraj.
Kup książkę
Poleć książkę
7
– A, to dobrze, dobrze. Pozdrów mamę ode mnie. Idę pranie
rozwiesić.
– Dobrze, pozdrowię – odpowiedziałem i puściłem firankę.
Właśnie, miałem opróżnić pralkę. Która godzina? Zaraz muszę
iść do przychodni na pobranie krwi. Ale najpierw wyjmę ubrania.
Nie, nie, zaraz, muszę pojechać do Puław, trzeba do kogoś zadzwo-
nić. Kto by mógł mnie zawieźć? Może Krzysiek? A krew kiedy? Jak
wrócę. Nie, jak wrócę, to już będzie za późno. Co jest dzisiaj? Pią-
tek, Wielki Piątek, świetnie, zdążę wszystkich powiadomić. Gdzie
jest telefon? Gdzieś był, musi gdzieś tu być, przed chwilą go uży-
wałem, pranie później, najpierw krew, ale gdzie jest telefon? O, jest.
– Krzysiek? Pojedziesz? Dobrze, to o jedenastej pod blokiem.
Ośrodek był niemal pusty. Zarejestrowałem się, miałem po-
czekać na korytarzu. Zza drzwi gabinetu dobiegały śmiechy, da-
wało się rozróżnić pojedyncze słowa, zwroty, pacjentką musiała
być znajoma lekarki. Nie wiem, jak długo tak stałem, myśli gęst-
niały, zapadałem się w nie, trochę kręciło mi się w głowie. Pomy-
ślałem o praniu, że jednak pójdę je rozwiesić, a badanie krwi zro-
bię po świętach, ale już słyszę kobiecy głos, doktorka woła mnie po
imieniu, zaprasza do środka, choć równie dobrze mogło mi się to
wszystko wydawać – może nikt mnie wcale nie wzywał, nikt nie
powiedział ani słowa, bo gdy tylko otworzyłem drzwi i stanąłem
w progu, przechwyciłem zdziwione spojrzenie, a w nim pytanie,
które być może wybrzmiało, ale niekoniecznie.
– Jak mama, trochę lepiej?
– Mama umarła.
Epikryza:­
U07.1,­ J12.8­ Zapalenie­ płuc­
wywołane­ innym­ wirusem.­ J80­ Ze-
spół­ ciężkiej­ niewydolności­ oddechowej­
u­dorosłych.
Rozdział pierwszy
L
ekarka przyszła czwartkowym popołudniem. Mijał dziesią-
ty dzień, odkąd mama zaczęła się źle czuć. Trzy dni wcześniej,
w poniedziałek, podczas telefonicznej konsultacji oboje dostaliśmy
skierowanie do Garwolina na test w kierunku obecności koronawi-
rusa. Nie chcieliśmy jechać komunikacją publiczną, żeby nikogo po
drodze nie zarazić. Poprosiliśmy więc o podwózkę syna sąsiadki,
który z zagrożenia niewiele sobie robił, tym bardziej że najprawdo-
podobniej dwa tygodnie przed nami w miarę łagodnie przeszedł już
tę chorobę. Nie zgłosił się do lekarza i nie wykonał testu, bo „nie da
sobie w nosie dłubać”, więc trudno było orzec, czy na pewno był to
koronawirus, ale wszystkie objawy raczej potwierdzały takie zało-
żenie. Podczas kilkuminutowej drogi do Garwolina opowiadał nam
o potencjalnym uszkodzeniu śluzówki podczas badania i o pande-
micznym wyolbrzymianiu problemu, czemu przysłuchiwałem się
ze względnym zainteresowaniem. Nie wdawałem się w dyskusję
o zasadności szczepień, nie czułem się najlepiej i chciałem, podobnie
jak mama, jak najszybciej zrobić test i wrócić do domu.
Kup książkę
Poleć książkę
9
Zgłoś jeśli naruszono regulamin