Marta Zaborowska - Julia Krawiec 1 - Uśpienie.pdf

(3462 KB) Pobierz
MARTA
ZABOROWSKA
UŚPIENIE
Córce i Mężowi
Czarna ziemia, czarny krzyż
Powiedz panno, gdzie ty śpisz
Śpię na górze przy figurze
Tam gdzie rosną złote róże
Tam gdzie bór, tam gdzie las
Nie ma mnie, nie ma was.
(na podstawie dziecięcej wyliczanki)
PROLOG
Ciąg powietrza spod drzwi smagał ją po nagich nogach.
Podkurczyła kolana pod brodę i naciągnęła na nie nocną
koszulę. Patrzyła spod rzęs na stojącą na podłodze butelkę
wypełnioną do połowy przezroczystym płynem. Serce zaczęło
jej bić mocniej na myśl, że znów poczuje ten gorzki smak.
Podsunęła się bliżej, rozgrzane kąpielą udo dotknęło
zimnej posadzki. Wzięła do ręki butelkę i wolnym ruchem
odkręciła nakrętkę.
Zbliżyła usta do szklanej szyjki. Przymknęła oczy. Wypije
tylko kilka łyków i potem o wszystkim zapomni. Znowu
będzie dobrze, choćby ta ułuda miała trwać tylko krótką
chwilę. Teraz wystarczy przechylić butelkę, tak jak zwykle.
Jej oddech przyspieszył. Kropla zimnego potu potoczyła
się od skroni i zniknęła w zagłębieniu szyi. Potarła ręką
czoło.
Nie zrobi tego. Nie po tym, co przeszła. Drugi raz nie da
utopić się w tym samym szambie. Raz już straciła swoje
życie. A tak naprawdę straciła je dwukrotnie. Za pierwszym
razem, oddając odznakę na, jak to się zgrabnie wyraził szef,
czas bliżej nieokreślony, a drugi, podpisując papiery
rozwodowe. Od tego momentu minęło sporo czasu. Nic jej
już nie łączy z tamtą dziewczyną wyciąganą nad ranem z
lokali przez kumpli z pracy.
Dziś jest już po właściwej stronie. Lekkie drgania mięśni
na widok alkoholu nie są w stanie jej złamać. Nie dopuści,
aby to świństwo znów wywróciło jej życie do góry nogami.
Zaraz wstanie i wyleje wszystko tam, gdzie jego miejsce.
Jeszcze tylko raz spróbuje. Ostatni. Aby utwierdzić się, że
to nie dla niej. Dla pewności.
Poczuła na ustach dotyk chłodnego szkła, odchyliła do tyłu
głowę.
Ocknęła się na odgłos cichego pukania. Zza drzwi
dochodził cienki głosik córki. Szarpnęły nią konwulsje.
Podczołgała się do sedesu i zwróciła zawartość żołądka.
Nawoływanie dziecka ustało. Z przedpokoju dochodziło
szuranie kapci małej, wracającej do sypialni.
Zatkała dłonią usta, dławiąc rosnący w gardle płacz.
Zwinęła się na podłodze, obiecując, że to był jej ostatni raz.
Naprawdę.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin