Opiat-Bojarska Joanna 01_Gdzie jesteś, Leno.pdf

(922 KB) Pobierz
Joanna Opiat – Bojarska
Burzyński i Majewski Tom 1
Gdzie Jesteś, Leno?
Trudno powiedzieć, co jest prawdą, ale czasami tak łatwo rozpoznać fałsz.
Albert Einstein
Rozdział I
Piątek 23:10
– Może tamta? Jak myślisz?
– Która?
Łukasz Rzepa, dziewiętnastoletni student filologii angielskiej niechętnie
oderwał usta od kufla z piwem. Najpierw spojrzał na kolegę z roku,
przybierając najbardziej oburzoną minę z możliwych. Uniósł białawą brew
i przewrócił bladoniebieskimi oczami. Tej nocy mieli świętować wspólnie.
Ale w zamkniętym gronie. Zaliczony egzamin ze wstępu do językoznawstwa
był nie lada wyczynem.
Jego kolega najwyraźniej zapomniał o wcześniejszych ustaleniach. Krzysztof
Dębski był niczym klubowy Batman. Od kiedy wyrwał się z rodzinnego,
małego miasteczka i przyjechał do poznańskiego akademika, rozpoczął
podwójne życie. W tygodniu pilnie uczestniczył w zajęciach, biegając
między salami wykładowymi w szarej koszulce polo, nie rzucając się nikomu
w oczy.
Jednak już w piątek wieczorem stawiał swoje krótkie, brązowe włosy na
baczność, nakładał biały T-shirt, podkreślający wyniki treningu fizycznego,
i udawał się do najmodniejszych w mieście klubów muzycznych. „By
zbawiać świat i dawać miłość spragnionym kobietom” – tak tłumaczył swoje
zachowanie przyjacielowi. Tę miłosierną postawę utrzymywał do
niedzielnego wieczoru, kiedy zmywał żel z włosów i zmieniał się znowu
w grzecznego studenta.
– No ta, w białych, obcisłych spodniach! – Krzysiek pokazał palcem
atrakcyjną brunetkę, która kręciła biodrami w rytm muzyki, nie zauważając
min Łukasza.
Wskazana przez przystojniaka dziewczyna tańczyła wraz z dwiema
koleżankami na środku parkietu. Jej kształtne ciało stanowiło jedynie
skromny dodatek do wysokich butów na obcasach, białej sukienki, ledwo
zasłaniającej pośladki, i małej torebki z literami
D&G.
Trudno byłoby nie zauważyć tańczącej dziewczyny, nie tylko z uwagi na jej
atrakcyjny wygląd. Przed północą parkiet świecił pustkami. Za to
w okolicach baru kłębiły się tłumy młodych mężczyzn, którzy, niczym stado
tygrysów, czujnie rozglądali się dookoła, poszukując „ofiary”. Tańczącej
dziewczynie to jednak nie przeszkadzało. Zuchwale uśmiechała się do
spoglądających na nią mężczyzn. Wszystkich. Tak jakby właśnie ogłaszała
przetarg na swoje ciało i czekała na wpłacenie odpowiednio wysokiego
wadium.
Okoliczności idealnie sprzyjały podrywowi. Piątek. Ciepła noc. Klimat iście
wakacyjny, najmodniejszy klub w mieście i zachęcająca oferta klubu:
„w piątek dziewczyny wchodzą za friko!”.
– Ta? Chyba zgłupiałeś! – Łukasz w mgnieniu oka skalkulował szanse
Krzyśka.
– No co? – ten uśmiechnął się szeroko.
– Gościu, to będzie trudna sztuka, nie dasz rady!
– No ale zobacz jakie, ona ma ciało... – rozmarzył się Krzysiek.
– Ciał to za chwilę będzie mnóstwo. – Łukasz wzruszył ramionami. –
Zobacz, już się schodzą... a większość jest łatwiej dostępnych niż akurat to,
które dziś zapomniało założyć czegoś na tyłek.
– To jest krótka spódnica albo sukienka... nie wiem, zawsze mylę te dwie
rzeczy... nieważne. Jest zajebista. Pobudza wyobraźnię, co?
– Krzysiek, daj spokój. Mieliśmy dziś świętować razem.
– Dobra, nie marudź – obruszył się Krzysiek. – Przecież stoję z tobą
i świętuję. Gdybyś był tak ubrany jak ona, to może od ciebie nie odrywałbym
wzroku.
– Nie wyglądałbym dobrze w takiej spódnicy – odpowiedział Łukasz.
Przekomarzania studentów przerwał energetyczny krzyk, który wydobył się
z głośników. DJ przywitał właśnie wszystkich przybyłych, życzył
niezapomnianej zabawy i zapowiedział popularny hit rozpoczynającego się
lata.
Głośne bity zaczęły przepływać przez ciała zgromadzonych. Nagle parkiet
zapełnił się po brzegi wyszykowanymi dziewczynami i prężącymi się
chłopakami. Włączone stroboskopy potęgowały wrażenie magiczności tej
chwili. Ciała tańczących jakby zastygały, by za chwilę poruszać się
z zupełnie inną prędkością.
– No dobra, nie będę ci marudził, rób, co chcesz, przecież wiem, że ty lubisz
takie ostre panny! – Łukasz objął Krzyśka i zaproponował: – Wypijmy za to!
Zakład, że jej nie przelecisz?
– Daruj sobie te analizy i podsumowania. Nie mam satysfakcji, gdy łapię
byle co. Niech będzie! Zakład!
Ich prawe dłonie spotkały się, by czekać na rozłączenie ostrym uderzeniem
lewej ręki Łukasza. Zamiast uderzenia poczuli małe, kobiece ręce na swoich
ramionach.
– Cześć, chłopaki!
Przed nimi pojawiła się uśmiechnięta, okrągła, kobieca twarz, otoczona
kręconymi, czarnymi włosami do ramion. Znana im dobrze w wersji
dziennej, studenckiej, z lekkim makijażem i ustami muśniętymi
błyszczykiem.
– No cześć, Natalii! – Łukasz momentalnie zapomniał o zakładzie, odsunął
się od Krzyśka i oplótł brunetkę łakomym wzrokiem. – Jesteś w końcu. Nie
bój się, pamiętam, że wiszę ci drinka, gdyby nie twoja pomoc, oblałbym to
przeklęte językoznawstwo.
– Co tak późno? – spytał Krzysiek.
– A nic, miałyśmy z Lenką jedną, ważną sprawę do obgadania. – Natalia
przesunęła się w bok i oczom kolegów ukazała się Lena.
Lena Pietrzak jako jedyna z grupy zdała egzamin śpiewająco. Otrzymała
maksymalną liczbę punktów. Była zupełnym przeciwieństwem swojej
najlepszej przyjaciółki – towarzyskiej i korpulentnej Natalii. Zawsze
przygotowana do zajęć, skrupulatna, zamknięta w sobie i małomówna,
obojętna na zaczepki, komplementy i flirty. Atrakcyjna, ale szczupła.
Z niewielkim biustem i dokładnie wyprostowanymi włosami. Niezależnie od
pogody.
– Natalii, spójrz na tę dziewczynę, o tam – głośna muzyka skutecznie
zagłuszyła odpowiedź Natalii, więc Krzysiek wrócił do sprawy dla niego
najważniejszej – i powiedz, co o niej myślisz?
– Ta farbowana blondyna? Dla ciebie czy dla niego?
– A co, chłopaki, znowu robicie zakłady? – Lena podeszła trochę bliżej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin