Żniwiarz-01.Pusta noc - Hendel Paulina.pdf

(2397 KB) Pobierz
Rodzicom
Zegar na wieży kościelnej wybił dwudziestą. Od wielu lat spieszył się
o dobrych kilka minut. Zmrok zapadł już jakiś czas temu, a świat spowiła gęsta,
jesienna mgła. Leniwie snuła się między drzewami i grobami, rozpraszając ciepłe
pomarańczowe światło lamp ustawionych przy głównych alejkach.
Przyjaźń – miasto otaczające cmentarz z każdej strony, niczym morze
bezludną wyspę – powoli zasypiało. Jedynym odgłosem, jaki dało się usłyszeć, był
szelest upadających na ziemię suchych, lekko zmrożonych liści.
Piotr narzucił na siebie kurtkę, zdjął z haka gruby pęk kluczy i wyszedł
z ciepłej stróżówki w zabarwioną na pomarańczowo mgłę. Zamknął wszystkie
bramy i cmentarz, nim zegar wskazał kwadrans po dwudziestej. Cmentarz miejski
został odcięty od świata żywych. Jedyne wciąż mocno bijące serce należało do
nocnego stróża, który zapalił wygasłe znicze, zmiótł żółte liście z grobów, których
nikt nie odwiedzał. Z przyzwyczajenia bardziej niż z potrzeby, mruczał pod nosem
modlitwę do Michała Archanioła.
W końcu dotarł do jednego ze świeżych grobów. Mogiła była jeszcze
obłożona kwiatami i wieńcami, dopiero za trzy dni miała stanąć na niej marmurowa
płyta. Czarna tabliczka na drewnianym krzyżu głosiła, że w tym miejscu został
pochowany czterdziestoletni mężczyzna. Piotr wiedział, że właśnie tacy najbardziej
lubili wracać, zazdroszcząc ludziom życia. Obejrzał więc grób z każdej strony, ale
Zgłoś jeśli naruszono regulamin