Skradziony relikwiarz A5.pdf

(1611 KB) Pobierz
Jan Kąkol
Skradziony relikwiarz
Wydanie polskie 2008
Projekt okładki: Anna Jankowska
Ginie kolekcjoner staroci, a jego cenny zbiór pozostaje w
mieszkaniu, w którym nie stwierdzono żadnych śladów rabunku.
Śledztwo w tej sprawie prowadzi Angus Brian Carney, który jest
przekonany, że jej wyjaśnienie ma związek z tajemniczą
przeszłością starszego pana i jego wojennym pobytem w Egipcie.
Wielość wątków i wielu podejrzanych w zadziwiający sposób
wiąże pozornie cichą i nie rzucającą się w oczy postać starca, z
bogatymi przedsiębiorcami, zainteresowanymi eksploracją ruin i
stanowisk archeologicznych na Bliskim Wschodzie. Co łączy
zdziwaczałego staruszka z czcicielami relikwii? Jakie,
niewygodne informacje posiadał, że musiał zginąć? Czy Sir ABC
zdoła wyjaśnić tę zagadkę?
-2-
Mizerny blask płonącej zapałki nieco rozproszył nocny mrok.
Ogień na chwilę przygasł, by po chwili rozbłysnąć na knocie
świecy. Z półmroku wyłaniał się pokój, w tym świetle
przypominający graciarnię, ale jednak zamieszkały, o czym
świadczył wędrujący płomień i przenikliwe skrzypienie łóżka.
Może to wszechogarniająca cisza sprawiła, że owe odgłosy
wydawały się przeraźliwie głośne, zdolne nawet obudzić śpiącego
w łóżku starca. Po chwili skrzypienie stało się intensywniejsze,
dało się słyszeć męczący płuca kaszel. Na ścianie pojawił się cień.
Szuranie nogami wskazywało, że rozbudzony osobnik wstał.
Między pokasływaniem a świszczącym oddechem, dało się
słyszeć gderliwe narzekanie na bolące kolana i plecy, obwinianie
wieku o te przypadłości i nadzieję na ulgę po zażyciu tabletki
przeciwbólowej. Plusk wody nalewanej do kubka i głośne
połykanie koło komody wskazywało, że starzec wziął pigułkę.
Szedł do łóżka, ale o spaniu chyba nie mogło być mowy -
gderając udał się do innego pokoju i zapalił lampę. Okazało się, że
próg stanowił granicę dwóch światów. Potok elektrycznego
światła zalał pomieszczenie, zupełnie inne od poprzedniego.
Zalśniły nowoczesne meble i wszelkie udogodnienia cywilizacji.
Pokój był rzeczywiście imponujący. Dwie ściany od podłogi do
sufitu zajmowały regały z książkami, sąsiadował z nimi niski
stolik i wygodny fotel, zaś na wolnej od książek ścianie obok okna
stało duże biurko, a naprzeciwko znajdowały się imponujące
szafy, w jedną z nich wkomponowany był dość duży barek.
Nagły błysk przestraszył skrywającego się pod ścianą domu
mężczyznę. Zanim zaskoczony tym faktem człowiek odsunął się
od świetlistej strugi, można było dostrzec blask na długiej lufie
broni, którą trzymał w dłoni. Widząc, że światło nie gaśnie,
mężczyzna zaklął pod nosem i ostrożnie się oddalił, nie zadawszy
-3-
sobie najmniejszego trudu, aby zajrzeć przez szparę i dowiedzieć
się, co robi ten starszy człowiek o tak niestosownej porze w
rzadko przez niego używanej części domu.
Tymczasem nieświadomy niczego starzec stanął przy dużym
biurku, przysunął sobie aparat telefoniczny i wystukał jakiś
numer. Chwilę słuchał sygnału oznaczającego, że numer jest
zajęty, po czym odłożył słuchawkę i wszedł do sąsiadującej z
pokojem łazienki.
Kiedy wyszedł był zupełnie odmieniony. Miejsce nocnej koszuli
zajęła bonżurka, a na głowie zamiast smętnie zwisającej
staromodnej szlafmycy widać było starannie uczesane rzadkie,
siwe włosy. Ponadto, lek zaczynał już chyba działać, ponieważ
ustały zarówno jęki, jak i świszczący oddech.
Starzec ponownie podjął próbę połączenia. Tym razem numer
był wolny, jednak chwilę czekał. Wszystko wskazywało, że
koniecznie chciał się z kimś skontaktować, albo z innym „nocnym
Markiem”, albo z rozmówcą innej strefy czasowej. Wreszcie
uzyskał połączenie i odbył krótką rozmowę. Wypowiedział
jedynie kilka słów i odłożył słuchawkę. Teraz, jakby już zupełnie
nie potrzebując snu, podszedł do zawalonego książkami regału,
ale podniósł tylko leżące na niskim stoliku dzieło i zagłębił się w
lekturze.
Pozycja okazała się oprawioną w czerwoną skórę księgą
średniego formatu. Złocone litery pozwalały odczytać
tytuł ,,Power of relic” i nazwisko autora Eideard. Sprawiała
wrażenie ładnie oprawionej pracy literackiej samego twórcy -
czytelnika. Druk i ilustracje wyszły chyba z wysokiej klasy,
komputerowej drukarki, a nie z profesjonalnej maszyny
poligraficznej. Było to dzieło istniejące zapewne w jednym
egzemplarzu.
-4-
Książka nosiła ślady częstego przeglądania, więc jako autor i
czytelnik, nie mógł chyba znaleźć w niej nic nowego. A jednak
pilność z jaką czytał, wodząc palcem po szczególnie
interesujących go linijkach, była zastanawiająca. Co więcej,
chwilami przymykał oczy i powtarzał przeczytane fragmenty z
pamięci.
Jedna ze stron, na której się teraz zatrzymał, przedstawiała jakiś
przedmiot, przypominający żółtą rzeźbioną skrzyneczkę, a
niektóre jej fragmenty prezentowano w dużym powiększeniu.
Starzec zamknął księgę i zamyślił się głęboko. Pochłonięty
myślami ponownie nie zauważył jak bardzo pod ścianą jego domu
tej nocy kwitło życie towarzyskie. Po odejściu osobnika z bronią
pod tym samym oknem przycupnął chłopak z dziewczyną. Po
wyszeptaniu kilku nerwowych słów pożegnali się i każde z nich
pobiegło w inną stronę.
Po chwili, jakby tylko czekając na sposobność, podszedł
ukradkiem ktoś obcy i ten już z premedytacją zajrzał do środka.
Stał tak z 10 minut, po czym podbiegł do najbliższych zarośli,
wsiadł na ukryty w nich rower i śpiesznie odjechał. Nieświadomy
obserwatora starzec zachowywał się w tym czasie dość osobliwie.
Wstał z fotel i podszedł do szafki przypominającej barek. Zamiast
alkoholu mieścił się w niej domowy ołtarzyk. Wiekowa księga i
prosty drewniany krzyż, identyczny jak umieszczony na okładce
księgi. Alabastrowa miseczka z wodą, zapewne święconą,
dopełniała wyposażenia.
Stary człowiek zanurzył palce w naczyniu, przeżegnał się, a
następnie przesunął księgę i sięgając ręką jeszcze dalej w głąb,
otworzył tylną ściankę mebla, zasłaniającą ogniotrwałą skrytkę.
Nie miała ona zamka, bo przypuszczalnie złodziej nie natrafiłby
na nią, zadowalając się łupem cennej biblii i wyraźnie zabytkowej
miseczki z alabastru. Jedynie prosty krzyż, choć wykonany z
hebanowego drewna, nikogo by chyba nie skusił. Starzec
-5-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin