Hope Black - Fire 02 - Lost in Fire.pdf

(2826 KB) Pobierz
Lost in Fire
cz. 1
Black Hope
©Black Hope, 2023
©Wydawnictwo Spark, 2023
ISBN:
978-83-67200-18-9-999
CHOMIKO_WARNIA
PROLOG
Czasami podejmujemy decyzje, które zmieniają nasze życie. Niekiedy mają one również
wpływ na otaczających nas ludzi i tak pozornie nic nieznaczący krok, który podejmujemy,
zmienia życie innych osób i nas samych. W taki sposób możemy wzbogacać świat swoim
istnieniem, co byłoby wspaniałe, gdyby tylko zawsze było możliwe. W praktyce jednak zbyt
często niszczymy świat, życie i całe piękno, które jest dookoła nas. Choćbyśmy chcieli, to nie
potrafimy zatrzymać wydarzeń, które sami niejednokrotnie napędzamy.
Często to właśnie my podsycamy rozszalałe płomienie, które wznieciliśmy jednym
drobnym i pozornie nic nieznaczącym gestem. Wystarczy jedna chwila, kilkadziesiąt sekund, by
wybuchł pożar, który pochłonie wszystko, co stanie mu na drodze. A po nim zostaną tylko
zgliszcza i popiół, który rozwiać może zwykły podmuch wiatru lub zmyć ulewny deszcz. I to
wystarczy, by nie było śladu po tragedii, która rozegrała się kilka chwil wcześniej. Na żywioły
nie mamy wpływu, bez względu na to, jak bardzo chcielibyśmy to zmienić. Pochłoną wszystko,
co stanie im na drodze, nie licząc się z konsekwencjami.
I takim żywiołem był on – był ogniem.
I pochłonął mnie bez reszty.
Był moim własnym piekłem i sama do niego zstąpiłam.
Może gdybym miała wpływ na to, kim się stanę, wszystko potoczyłoby się inaczej.
Jednak to właśnie on mnie zdefiniował. To on mnie stworzył i ulepił z gliny, jak garncarz swoje
twory. Wpasowałam się w jego dłonie i ciało tak, że już nikt nigdy nie mógł stać się ze mną
jednością. Nikt poza nim.
Rozpalił mnie i czułam rzeczy, o których istnieniu nie miałam pojęcia. Ryzykowałam
powstanie śmiertelnych oparzeń, zbliżając się do niego, bo nie przypuszczałam, że zapłonę takim
samym ogniem jak on. Staliśmy się jednym tym samym żywiołem tylko potężniejszym i bardziej
niszczycielskim. Żywiołem nie do zatrzymania, który pozostawił po sobie cały świat w
płomieniach.
A najtrudniej było się przyznać przed samą sobą do brutalnej prawdy, która
nieodwracalnie mnie zmieniła. Nie żałowałam ofiar ani świata, który pochłonęliśmy bez
mrugnięcia okiem. Żałowałam tylko, że straciłam jego. Bo bez niego sama przypominałam ofiarę
pożaru, która przeżyła, ale straciła wszystko.
I ostatecznie, stojąc na zgliszczach tego, co po nas zostało, zastanawiałam się każdego
dnia i nocy, czy wykorzystaliśmy za dużo szans? Czy zapaliliśmy za dużo zapałek, przemieniając
się wzajemnie w pył? Bo runął mur, który razem wznieśliśmy z naszych wspólnych wspomnień, i
przez to stały się one tylko ulotnym pyłem.
Rozdział 1
NICOLE
Dwa i pół roku wcześniej
Uniwersytet Kent w Canterbury w południowo-wschodniej części Anglii. Stałam przed
jego murami, przygotowując się na nadchodzące lata, które zamierzałam spędzić właśnie w tym
miejscu. To tu była moja przyszłość i w tym miejscu miałam odrodzić się niczym mityczny
Feniks, bo właśnie tego każdy ode mnie oczekiwał.
W ten deszczowy dzień oczami wyobraźni widziałam zbliżającą się zimę, która za kilka
tygodni powinna zawitać w ponurej i chłodnej Anglii. Zaśnieżone drogi i niska temperatura to
coś nowego dla dziewczyny, która całe swoje życie mieszkała w Kalifornii. Słońce, plaża i
upalne dni zostały w mojej przeszłości na rzecz tego. Tego, czyli niewielkiej mieściny pełnej
śniegu, ciągłego deszczu i dużego zachmurzenia. To była moja przyszłość.
Studiowanie tutaj to plan, na który musiałam przystać, bo on miał się stać moją ucieczką i
szansą. To miejsce miało być moim ratunkiem.
Stałam tu pomimo kłamstw, które wychodziły na wierzch przez ostatni rok mojego życia.
Znalazłam się w tym miejscu mimo bolesnych strat, które poniosłam. Straciłam brata, który był
moją najbliższą rodziną, a człowiek, który mnie wychowywał okazał się zwyrodnialcem.
Chciałam żyć i walczyć, bo Alex już nie mógł tego robić. Chciałam zrobić to za niego i ku jego
pamięci, choć nie wiedziałam jeszcze, jak bardzo moje życie się skomplikuje i wywróci do góry
nogami. Miałam tylko nadzieję, że gdy przekroczę próg tego budynku, to przeszłość zostanie za
mną. Przeszłość, która ciągle walczyła o to, by być teraźniejszością. To, gdzie się znalazłam,
było następstwem wcześniej podjętych decyzji. Wszystko zaczęło się tak naprawdę w momencie,
gdy rok temu wsiadłam na pewien motocykl w starym porcie w Hueneme.
– Zabiję cię, Chris – mruknęłam, gdy po raz kolejny ktoś mnie trącił. Spojrzałam wrogo
na dziewczynę, która wyminęła mnie i nawet się nie odwróciła, żeby przeprosić. Byłam
zmęczona i nie chciałam być w tym miejscu, a w takich sytuacjach włączał mi się tryb
marudzenia.
– Nie narzekaj – parsknął i zarzucił rękę na moje spięte ramiona. – Wypijesz, rozluźnisz
się trochę i może kogoś zaliczysz.
– Jedyną osobą, która w tym gronie cokolwiek zaliczy, będziesz ty – oznajmiłam,
zerkając na blondyna. – I będzie to zgon – dodałam z szyderczym uśmiechem.
Gdy dotarł do niego cały sens mojej wypowiedzi, dostrzegłam powoli malujące się na
jego twarzy niezadowolenie.
– Ja dziś nie piję.
– Zawsze tak mówisz – zaśmiała się Lily, chowając telefon do kieszeni spodni.
– Dziś prowadzę! – Uniósł głos, próbując przekonać nas do swojej abstynencji.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin