Laurann Dohner - VLG 11 - Trayis ( CAŁOŚĆ ).pdf

(3800 KB) Pobierz
~1~
TRAYIS
VLG – Book 11
Vampires, Lycans, Gargoyles
By Laurann Dohner
~2~
TRAYIS
Dorastanie w większości jako człowiek w lykańskiej sforze było trudne dla Shay. Unikana i nie
mająca zaufania u większości, nie przetrwałaby bez wsparcia rodziny zastępczej i alfy. Od dłuższego
czas była potajemnie zakochana w Trayisie, WampLykanie przyrodnim bracie jej alfy. Shay uważa, że
jest gorący, i znajduje odwagę, by podejść do Trayisa podczas jednej z jego rzadkich wizyt. Ma
nadzieję tylko na jedną noc ekstazy zanim spędzi samotne życie, niechciana.
Trayis jest oszołomiony, gdy uświadamia sobie, że słodka, nieśmiała Shay jest zainteresowana
pójściem z nim do łóżka. Jest również wściekły, gdy kilka kobiet z watahy próbuje upokorzyć ją przed
nim. Jest bardziej niż szczęśliwy, że może wybrać ją zamiast jedną z nich. Może nie jest w jego typie,
ale to tylko seks. Pisze się na to. To, czego nie planuje, to jak ona sprawia, że się czuje.
To tyle, gdy chodzi o proste wakacje i jednonocną przygodę.
~3~
Tłumaczenie: panda
ROZDZIAŁ 1
Shay patrzyła z tęsknotą na sparowane pary, które przybyły na imprezę, z jej
miejsca w pobliżu drzew. Wszyscy wyglądali na takich szczęśliwych. Pojedynczy
ludzie też poderwali randkę. Wyglądało na to, że była jedyną samotną osobą.
Ktoś uderzył ją w ramię i sapnęła, odwracając głowę.
Marcia uśmiechnęła się.
- Znowu się ukrywasz? Możesz tam zejść, żeby dołączyć, Shay.
- Obie wiemy jak to się skończy.
Jej przyjaciółka z dzieciństwa westchnęła.
- Pieprz ich.
Shay prychnęła.
- Jakby ktokolwiek chciał mnie dotykać wystarczająco długo.
- Cóż, właściwie…
- Nie. Wilkołaki nienawidzą prezerwatyw.
Marcia obeszła ją, odwróciła, a potem zmarszczyła brwi z jej wyższego wzrostu.
- W takim razie zawsze są ludzie.
- Bo te dwa razy, kiedy się z nimi umówiłam, wyszło baaardzo dobrze.
Marcia delikatnie ścisnęła jej ramię.
- Może po prostu wybrałaś kiepskie okazy, kiedy próbowałaś umawiać się z ludźmi?
Słyszałam, że niektórzy z nich nie są źli.
- Jeden pojawił się na naszej trzeciej randce z zapachem innej kobiety na całym
sobie, a drugi palant postanowił nie przyjmować nie za odpowiedź. Mógłby mnie
skrzywdzić, gdybym nie była tak dobrym wojownikiem. Odpuszczam. – Wzruszyła
ramionami. – Życie jest niesprawiedliwe. Jeśli ktoś to wie, to ja.
~4~
- Nadal uważam, że powinnaś tam zejść, by świętować narodziny trzeciego syna
naszego alfy. Jesteś częścią tej watahy.
- Technicznie… ale nie według niektórych. To jest święto. Nie chcę wywołać sceny,
jeśli ktoś zdecyduje się być palantem. Należy skupić się na najnowszym dodatku naszej
pary alf do ich rodziny.
- Bzdury! To święto dla całej watahy, w tym dla ciebie! Wiem, że jesteś samotna i
nie jest w porządku żyć bez dotyku, Shay. Nasz rodzaj tego potrzebuje.
- Nie wpadam w ruję.
- Nie chodzi tylko o to. Jesteś w połowie wilkołakiem. Seks i bycie trzymanym to
dla nas wielka sprawa. Potrzebujemy go jak powietrza i jedzenia. Nawet ludzie pragną
dotyku. Każdy na świecie.
- Nigdy nie będę tak zdesperowana. Mężczyźni chcą tylko loda lub seksu analnego.
To właśnie oferują mi faceci z watahy, Marcia. W ten sposób nie mogę przypadkowo
zajść w ciążę. I ani razu oferta się nie zmieniła.
- Mogę porozmawiać z Rodem.
Zmarszczyła nos.
- Eee. Trzymaj swojego brata z dala od tego. Po pierwsze, nie chcę pieprzenia z
litości. Tak by było. Po drugie, byłby przerażony, nawet gdybyś o tym wspomniała,
ponieważ on widzi mnie w ten sam sposób jak ja jego. Jesteśmy rodziną.
- Dobra. – Marcia zeszła jej z drogi i stanęła obok niej.
Shay patrzyła jak do zgromadzenia dołącza więcej osób. Minęły minuty zanim
Marica znów się odezwała.
- Zatem zamierzasz tu stać i obserwować wszystkich? Naprawdę nie dołączysz?
- Tak. Idź. Baw się dobrze. Nie pozwolę ci spędzić tu całego dnia ze mną.
Wysoki, muskularny mężczyzna wyszedł z linii drzew na polanę poniżej i Shay
natychmiast go rozpoznała. Te blond włosy z pasemkami były wyjątkowe w
porównaniu do jej watahy. Większość z nich miała ciemnobrązowe lub czarne włosy.
Jej tętno przyspieszyło i ciepło rozeszło się po jej klatce piersiowej.
- Trayis przyszedł.
Marcia pochyliła się bliżej, przyciskając do siebie ich ramiona.
~5~
Zgłoś jeśli naruszono regulamin