Milburne Melanie - Szansa na sukces.pdf

(685 KB) Pobierz
MELANIE MILBURNE
Szansa na sukces
Tłumaczenie:
Agnieszka Baranowska
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Elodie Campbell zerknęła na zegarek i  przeklęła soczyście
pod nosem. Pierwszy raz udało jej się nie spóźnić na spotkanie
i jak na złość kazano jej czekać. Kim był ten ważniak, któremu
wydawało się, że może ją tak trzymać w  niepewności? Zjadały
ją nerwy. To spotkanie było jej ostatnią szansą na finansowanie.
Musiało się odbyć! By się nieco uspokoić i  zabić czas,
przeglądała po raz piąty kolorowe miesięczniki wyłożone
w  recepcji. W  jednym z  nich jej zdjęcia z  sesji w  Dubaju
zajmowały kilka stron. Założyła nogę na nogę i  machała stopą
w  tempie sekundnika w  zegarze wiszącym nad recepcją. Po
kolejnych ośmiu minutach Elodie miała już ochotę krzyczeć tak
głośno, by szyby w tym szklanym wieżowcu popękały.
Zazwyczaj to na nią czekano. Im dłużej czekała, tym jej
niepokój stawał się trudniejszy do opanowania. Co jeśli to
spotkanie skończy się tak jak poprzednie? Poprzedni inwestor
wycofał się, gdy usłyszał o  jej udziale w  sabotażu ślubu, który
miał być wydarzeniem towarzyskim sezonu. Dlaczego ciągle się
w  coś wplątywała? Jeśli nie uda jej się znaleźć nowego
inwestora, nie zdoła porzucić kariery modelki bielizny, a miała
już dosyć eksploatowania swojej urody dla pieniędzy. Chciała
udowodnić, że stać ją na więcej niż tylko eksponowanie
zgrabnego ciała. Marzyła jej się własna marka sukien
wieczorowych, ale by ruszyć z  projektem, potrzebowała
wsparcia finansowego.
Kolejne pięć minut wlokło się jak ślimak o  kulach. Elodie
sapnęła ze zniecierpliwieniem i zerwała się z pluszowej kanapy
ustawionej gościnnie w  recepcji na ostatnim piętrze
londyńskiego biurowca. Podeszła raźnym krokiem do
recepcjonistki i  przywołała swój najbardziej promienny
uśmiech.
– Czy wiadomo już może, o  której odbędzie się moje
spotkanie z panem Smithem?
– Przepraszam za opóźnienie  – odpowiedziała z  firmowym
uśmiechem młoda kobieta.  – Pan Smith wkrótce będzie
dostępny.
– Nasze spotkanie było zaplanowane na…
– Rozumiem, panno Campbell, ale pan Smith to szalenie
zajęty człowiek. Wykroił dla pani czas w  swoim kalendarzu,
zazwyczaj tego nie robi. Musiała pani zrobić na nim duże
wrażenie.
– Nie sądzę. Nie spotkaliśmy się nigdy wcześniej. Polecono
mi pojawić się, żeby porozmawiać o  finansowaniu, i  to
wszystko. Spotkanie miało się zacząć pół godziny temu.
Recepcjonistka zerknęła na migające zielone światełko na
konsoli telefonicznej.
– Dziękuję pani za cierpliwość. Pan Smith jest gotowy na
spotkanie. Zapraszam, trzecie drzwi na prawo, narożny gabinet.
Narożny gabinet, pomyślała Elodie, to dobrze wróży.
Oznacza spotkanie z  szefem tego bałaganu, tym, który trzyma
kasę. Elodie zatrzymała się przed wskazanymi drzwiami
i  wzięła głęboki oddech. Zapukała mocno, zdecydowanie. Musi
się udać, musi się udać, powtarzała w myślach.
– Proszę.
Panika ścisnęła ją za gardło, a  dłoń zamarła na klamce.
W głębokim, męskim głosie było coś, co sprawiło, że przeszły ją
ciarki. Zaschło jej w  ustach. To z  nerwów, tłumaczyła sobie.
Dlaczego jakiś ważniak Smith brzmiał jak jej były narzeczony?
Przerażająco podobnie. Otworzyła drzwi i  ujrzała wysokiego,
ciemnowłosego mężczyznę siedzącego za wielkim biurkiem.
– Ty?! – Poczuła, jak jej policzki, i inne części ciała, o których
nie chciała teraz myśleć, zaczynają płonąć.
Lincoln Lancaster przywitał ją swym
zwyczajowym
cynicznym uniesieniem brwi i  inteligentnym spojrzeniem
szaro-zielonych oczu. Jego zmysłowe usta wykrzywił grymas,
który trudno było nazwać uśmiechem. Miał na sobie szyty na
miarę garnitur, który leżał jak ulał na jego atletycznej sylwetce.
Uosabiał sukces i władzę.
– Dobrze wyglądasz,
Elodie.  –
Omiótł
leniwym
spojrzeniem, budzącym wspomnienia upychane przez Elodie
w otchłani niepamięci przez ostatnie siedem lat. Wspomnienia
tak przesycone erotyzmem, że zapierały jej dech w  piersi.
Elodie zamknęła za sobą drzwi i  zacisnęła jedną dłoń na
torebce, a drugą zwinęła w pięść. Podeszła szybko do biurka.
– Jak śmiałeś uciekać się do kłamstwa, żeby mnie tu
zwabić?! Gdybym wiedziała, że Smith to ty, nigdy w życiu bym
tu nie przyszła.
Jego oczy rozbłysły rozbawieniem.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin