Macha nienko Wasilij Droga S 03 A5 popr.doc

(6456 KB) Pobierz
Tajemnica Mrocznego Lasu




Wasilij Machanienko

Tajemnica Mrocznego Lasu

Cykl: Droga Szamana Etap trzeci

 

 

Przekład z języka rosyjskiego Gabriela Sitkiewicz

Tytuł oryginału: Путь Шамана. Шаг 3. Тайна Темного леса

Okładka Piotr Sokołowski

Wydanie oryginalne 2016

Wydanie polskie 2020.

 

 

Spis treści:

Rozdział 1. Imperator.              5

Rozdział 2. Chabry.              39

Rozdział 3. Anchurs.              76

Rozdział 4. Wyprawa na Wolne Ziemie.              115

Rozdział 5. Strażnik Mrocznego Lasu.              152

Rozdział 6. Pierwsza bitwa w Mrocznym Lesie.              191

Rozdział 7. Białe i czarne.              229

Rozdział 8. Patriarcha.              261

Rozdział 9. Porucznik.              299

Rozdział 10. Nieuzgodnione działania.              343

Rozdział 11. Zdrada szamana.              380

Rozdział 12. Narodziny smoka.              417

Rozdział 13. Sąd Bogini.              448

O Autorze.              486

 

- 2 -




 





Rozdział 1. Imperator.

- Machanie, mam się spodziewać jeszcze jakichś niespodzianek, czy mogę już przejść do zadawania pytań? - Ciche i proste pytanie Anastariji wybrzmiało jak grom z jasnego nieba, budząc wszystkich ze stanu otępienia.

Świat eksplodował. Gracze, którzy na własne oczy zobaczyli Smoka i powiadomienie o możliwości gry po stronie Kartosa, a stało się to chwilę po ciężkiej bitwie, starali się wypowiedzieć - niestety wszyscy jednocześnie. Dookoła wznoszono rozmaite okrzyki w rodzaju: „Smok, ale jaja!”, „Mówili, że one nie istnieją, a ta płotka je zna!”, „Kto to w ogóle jest?” i tak dalej. Było tak gwarno, że nie słyszałem własnych myśli, a o podjęciu próby udzielenia dziewczynie odpowiedzi w ogóle nie było mowy. Z powodu hałasu mało kto usłyszał ciche klaśnięcie teleportu: tuż obok mnie w świecie Barliony pojawił się nowy Zwiastun. Gdy Imperator zasiadł na tronie, natychmiast pojawili się jego wysłannicy. Z Radcami sprawa była bardziej skomplikowana. Ci powinni mieć swoją historię, ale, jak mi się wydaje, w ciągu jednego dnia i ta kwestia zostanie rozwiązana - nie na darmo programiści rozpoczęli cały ten proces. Omiótłszy spojrzeniem rozszalały tłum graczy, Zwiastun podszedł do Tiszy, która z szeroko otwartymi oczami patrzyła gdzieś w dal. Dziewczyna wciąż była w szoku i nijak nie mogła pogodzić się z tym, że dwie najbliższe jej osoby zostały zwierzchnikami Imperiów.

- Księżniczko. - Zwiastun pochylił głowę. - Proszę pójść ze mną. Imperator czeka w pałacu na panią i pani wybranka. - Wysłannik pokłonił się Kondratijowi.

- Na mnie? Na nas? - Symulator Tiszy doskonale odegrał rolę dziewczyny, która do tej pory była na skraju wyczerpania nerwowego i nie rozumiała, co się dzieje. Nieobecne spojrzenie błądzące po graczach, dłoń zaciśnięta na dłoni Kondratija, jakby ręka NPC-a była jedyną rzeczą trzymającą córkę Starosty na tym świecie... Ten Symulator mógłby grać w teatrze, a nie wegetować na peryferiach świata.

- Zgadza się, Księżniczko. - Zwiastun ponownie pokłonił głowę.

- Ale ja nie mogę pójść sama. Moi bracia, oni wciąż są w Kołotowce, związani...

- Niestety - jaśniejące oblicze Zwiastuna przygasło, a dźwięczny głos ucichł - nie możemy ich zabrać. Zostaną wysłani do Imperium Kartosa, gdzie będą służyć Mrocznemu Władcy. Proszę, Księżniczko, Imperator czeka na panią.

- Co będzie z Lizą? Z Machanem? Czy oni pójdą ze mną? - Tisza nie dawała za wygraną.

Na temat Lizy nie mogę się wypowiadać, ale to, że Księżniczka pamiętała o mnie - to był dobry znak. Gdy tylko wydostanę się z tego wariatkowa, mam szansę dostać przyjemny bonusik od przedstawicielki rodziny imperatorskiej. Nie pogardzę dodatkowymi pieniędzmi!

Zamiast odpowiedzieć, Zwiastun wskazał dłonią na Elżbietę, która wczepiła się w swojego dopiero co odzyskanego męża i oboje dzieci. I o ile Matrona również wtuliła się twarzą w ojca, to Szprycha próbował wyślizgnąć się z mocnego uścisku matki i dokładnie wszystko obejrzeć. Ależ on jest nieusłuchany!

Obok Lizy pojawił się jeszcze jeden portal, z którego wyszedł kolejny Zwiastun.

- Najwyższa Żerczyni, czekają na ciebie w Anchursie. Proszę o wybaczenie, ale to sprawa niecierpiąca zwłoki.

- Tak, oczywiście. A mój mąż i dzieci...

- Oni pójdą z panią. Proszę tutaj. - Zwiastun wskazał na portal.

- Machanie! - Liza odwróciła się w moją stronę. - Kiedy będziesz w Anchursie, przyjdź do mnie koniecznie.

- Dziękuję, Najwyższa. Na pewno do pani przyjdę. - Skłoniłem głowę i obserwowałem, jak Anastarija, zmrużywszy oczy, próbuje zrozumieć, co się dzieje. - Aha! Zapewne nie wiedziała, że w Malabarze zmieniła się Najwyższa Żerczyni Eluny!

- Liza - odparła z uśmiechem Żerczyni. - Mów mi po prostu Liza. Czekam na ciebie w Anchursie. - Z tymi słowami kobieta zniknęła w portalu, zabrawszy ze sobą Matronę i Szprychę.

Teodor, mąż Lizy, spojrzał na portal, następnie na Zwiastuna, po czym podszedł do mnie.

- Przywykłem sam za siebie płacić i nie chować się za plecami swojej żony - powiedział basem, wręczając mi zwój. - Dwa lata w zamknięciu zmotywowały mnie do napisania tej pracy. Przeczytaj, myślę, że ci się przyda.

Otrzymałeś przedmiot: „Traktat o przebywaniu w zamknięciu i sposobach pozostania sobą”.

Liczba stron: 240.

Po przeczytaniu i udzieleniu poprawnych odpowiedzi (70%+) na pytania w ankiecie dotyczącej tego traktatu: +20 do Intelektu, +3 do Zręczności, +3 do Wytrzymałości, +3 do Siły.

Czas trwania: bez ograniczeń.

Teodor uścisnął mi dłoń i wszedł do portalu. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę, że dookoła nas zapanowała dziwna cisza. Przeżyłem déjà vu. Czyżby znowu przyleciał Renoks? Rozejrzałem się i dostrzegłem, że gracze podzielili się na dwie grupy. Pierwsza, liczniejsza, w przybliżeniu dziewięćdziesiąt procent graczy, którzy uczestniczyli w bitwie w Kołotowce, odeszła na bok i zaczęła przywoływać swoje chowańce, żeby wrócić do wielkiego świata. Ci gracze starali się nie hałasować, żeby nie przeszkadzać drugiej grupie. W jej skład weszli wszyscy liderzy klanów, ich zastępcy i szare eminencje, takie jak Ewolett - oni z kolei z zainteresowaniem przysłuchiwali się rozmowom NPC-ów. Stojąca obok mnie Anastarija nagrywała wszystko na wideo, o czym świadczył piktogram kamery nad jej głową.

- Księżniczko. - Pierwszy Zwiastun ponownie zwrócił na siebie uwagę. - Czas już na nas. Najwyższa Żerczyni jest już w Anchursie. A jeśli chodzi o Machana, Imperator pomówi z nim osobiście tuż po rozmowie z panią. Machana więc przetransportujemy do pałacu nieco później.

- Dobrze - ucieszyła się Tisza i zwróciła do Kowala. - Chodźmy, kochanie. Ojciec nie odważy się nas rozdzielić.

Kiedy zakochana para zniknęła w portalu, kolejne zaczęły otwierać się jeden po drugim. Wychodzili z nich Zwiastuni, podchodzili do uratowanych przez nas mieszkańców Kołotowki i zabierali ich na „kontynent”. Nie wiem, jak u innych graczy, ale u mnie z każdym ocalałym rosła o dziesięć punktów Reputacja u Imperatora Malabaru. Stu trzydziestu pięciu mieszkańców Kołotowki zamieniło się w tysiąc trzysta pięćdziesiąt punktów Reputacji. Minęło kilka minut i przed murami zburzonego zamku Kartosa zostali wyłącznie gracze.

- Widzę, że ciekawy zwój się panu dostał. - Pierwszy odezwał się Ewolett. Spodziewałem się tego. Chociaż Anastarija jest energiczną dziewczyną, to nie będzie się przecież wyrywać przed wujka, jeśli on naprawdę nim jest. Subordynacja ponad wszystko! Echkilera nie było wśród obecnych wojowników, dlatego Ewolett śmiało przejął ster. - Wydaje mi się, że wiem, co to jest, więc nie proszę o udostępnienie właściwości. Proszę się postarać dokładnie zapoznać z tym traktatem przed udzieleniem odpowiedzi na pytania w ankiecie. W opisie nie ma informacji na ten temat, ale na zaliczenie ankiety są przeznaczone tylko dwie próby, proszę się nie pomylić. A teraz przejdźmy do mniej przyjemnych kwestii. Jak pan sam rozumie, postawił pan dzisiaj wszystkich wysokolevelowych graczy w skrajnie niekomfortowej sytuacji. Wygląda to tak, że jakiś gorliwiec, proszę mi wybaczyć tak ostre słowo, wziął na siebie to, z czym nie poradziła sobie sama Anastarija: dowodzenie rajdem międzyklanowym. Co więcej, ten gorliwiec nie ma dobrego pochodzenia i jest pozbawiony poziomów. Czy może pan sobie wyobrazić, jaka burza przetoczy się przez fora? Rating klanów zdecydowanie spadnie i to pan jest temu winien. Właśnie tę delikatną sprawę chciałbym poruszyć.

- Po co się patyczkować?! Na czarną listę z nim i przy każdym spotkaniu tępić delikwenta! - wtrącił się Plinto.

- Plinto, tę sprawę załatwię sam - odrzekł chłodno Ewolett, pokazując przyszywanemu liderowi klanu jego miejsce.

- Wystarczy już tego wiecznego zamykania mi ust! Nie rób tego, nie mów tamtego! Mam tego dość! Ten czub myśli, że jest lepszy od naszego klanu! Zasadniczo ma wszystkie klany głęboko w poważaniu! Przeklęte Szachy to dzieło jego rąk!

- Plinto! - Ewolett nie krzyknął, ale ton jego głosu mógł spokojnie wysłać na odrodzenie. - Długo znosiłem twoje wybryki, ale wszystko ma swoje granice! Już dłużej nie będziesz hańbić naszego klanu!

- Idźcie wszyscy do diabła z waszym klanem i decyzjami! Wiesz, gdzie was mam? Dokładnie tam! Myślisz, że się boję? A co do ciebie, marna suko, to z tobą sobie oddzielnie porozmawiam. Na długo zapamiętasz piona szachowego! Będziemy się często spotykać, a wszystkie nasze spotkania będą kończyć się tak samo. Czyli tak, jak teraz! - Plinto nagle poderwał się z miejsca i ruszył w moją stronę, rzucając nożami, za którymi ciągnął się jadowicie zielony ślad. Wszystko, na co było mnie stać w tym momencie, to uśmiech. Moby z poziomu wyższego niż trzysta pięćdziesiąty nie zdołały mnie dorwać, a teraz jeden pozbawiony autorytetu towarzysz dokona tego za nie.

- Ostudź emocje, pięknisiu. - Rozległ się głos Anastariji i w tej samej chwili dookoła mnie powstała kopuła. Bańka! - Feniksie, drajw!

Cała grupa rajdowa Feniksa zareagowała natychmiast. Plinto nie zdążył nawet do mnie dobiec, gdy go zatrzymali, zawiesili na nim Odrętwienie i w ciągu kilku sekund wysłali go na odrodzenie. Można powiedzieć, że sprawę załatwili szybko i solidnie. Teraz jednak interesowało mnie tylko to, czy system wysłał w imieniu Imperatora informację o zakazie walk między graczami. A ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin