Epos_greckie, Homer Iliada, Warszawa 1912.pdf

(20987 KB) Pobierz
EPOS
Zbiór arcyózieł poezyi epickiej
w szystkich czasów i naroóów
w streszczeniach i w yciągach
ułożył
A. Lange
TOM V.
N akładem księgarni Feliksa W esta w Brodach.
Epos greckie
I.
HOMER
ILIADA
W B roòach □ N aklaòem księgarni Feliksa W esta о 1912.
Tłumaczenie na ję z y k rosyjski zastrzeżono..
[
х
£ !!
ї
Ш
-4
Ш Ш Ю
т. s
2 DRUKARNI FELIK SA WESTA W BRODACH.
W STĘP
K
;
^ ,a
Poem aty H om era są cuóem — i jak to bywa z wszelkim
cuòem , nigóy nie bęózie należycie w yjaśniony ani ich roòow óò,
ani ich wiek naroòzenia, ani naw et ich treść rzeczywista. Jeżeli
hinóow ie sam i przypisywali swoim poem atom bozkość — to
grecy przeciw nie starali się je wyjaśnić możliwie po czło­
wieczem u, bo chociaż H om er poóług legenóy jest synem
bogini (nimfy K retheis) — to jeónak żywot jego był to ży­
w ot człowieka, geniusza sam otnego, który niewióomy błą-
óził pom ięózy luóźmi, w nęózy i nieóoli, niezrozum iany
i opuszczony; słow em człowiek realny, nie zaś półbóg i cu-
óotw órca, jak Vyâsa.
Te bwie legenóy bają nam w skazów kę, na czem po­
lega różnica mięózy epopeją grecką a inóyjską. Jeżeli
Ra-
mayána
i
Mahábhärata
gnębią nas niejako swoim ogromem,
Iliada
i
Odyseja
naw et bogów po luózku w yobraża; w p ro ­
mieniach spokojnego ò n ia — ogląóamy tu czyste niebo. Po­
em aty inóyjskie rozpływ ają się w mgłach nieskończoności,
poem aty greckie nieskończoność m ieszczą w małym puha-
rze najprzebniejszego wina. Poem aty inbyjskie obznaczają
się pewnym bezłabem , w liniach rozw iniętych są niew yra­
ziste, w akcyi niem asz rów now agi i ścisłego zaokrąglenia
(w
ÁiB.
rzecz toczy się około 60 lat); nabto fantastyczność
inbyjska obfituje w szczegóły bziwaczne i bla Europejczyka
potw orne.
Obok niektórych pobobieństw zgoła obm ienny św iat
mamy w eposie greckiem . H ellaba — mówi ktoś — była śrób
narobów tern, czem jest geniusz śró b lubzi. Nie było i, nie­
stety — nigby nie bębzie na ziemi narobu, w którym by p a­
now ała taka m iara cubow na miębzy poczuciem nieskończo­
ności a skończoności, miębzy boskością a człowieczeństw em ,
miębzy w yobraźnią a inteligencyą, miębzy natchnieniem a roz­
I.
wagą, mięózy sztuką a oóczuciem natury, mięózy zm ysłem
plastyki a muzycznością.
Grecya — jest rajem utraconym harm onii bucha lubz-
kiego — i wiecznie tęsknić bębziem y — tęsknić bezow ocnie,
aby po bobną harm onię obubzić w sobie.
Być m oże bojbziem y bo w niosku, że tylko Grecya
m iała istotnie poezyę — i że śrób w szystkich poetów poe­
tyckiej G recyi— najwyższym i jebynym poetą, ojcem i poetą
poetów był H om er. Każby poeta, który się zjawił po H o­
m e rz e —był już tylko Hom erybą, uczniem, naślabow cą i wy-
kłabaczem H om era.
Pięknym pentam etrem uczcił tego w ieszcza Augustyn
Szm urło.
Æ s
àoiâè
°
OurjQS
O eàv
xrjçvi-
uellfpavE,
n a id ev ea s n o llà g rœ v [iSQÓncov yevság,
K cd kaim ęacę, n o k v à ïx o g ß lo v si'xoßi íftlyco v
òtyiyóvcov ipvyag ßO(pQO<Jvvi]v те v o trp a v .
ФдЯа x a l Еду' à v ô o à v тго}к' єфїїіто a v à ì (paíivEig,
ò g áavr¡Q koE vçav ä[ifiOQog í l x s á v o v .
Jïcug ycíQ lävt/rjßi jiça n ltS eo a i r t z v y f i tv a Hoya
M]QÒg a a o io a n ík e i, O a v a á
n&Gi ßgOTOig.1)
H om er nie był najpierw szym poetą greckim ; legenby
w spom inają im iona starych poetów , jak Orfeusz, Linos, Mu-
zeusz, Tam yris i inni; sam H om er pobaje nazw iska gęśla-
rzy: D em oboka i Fem iosa. Oni to i tłum bezim iennych
aojdów,
zwanych później »rapsobam i« przygotowali brogę
tym wielkim konstrukcyom , które miały się ukazać w bo-
skonale sharm onizow anej, elastycznej i niezm iernie urozm ai­
conej form ie h eksam etru epickiego, w Iliabzie i Obyssei.
Później ci aojbow ie uryw kam i opow iabali rapsobye2).
W eposie H om era należy rozróżniać m ateryał łubowy
i m ateryał literacko-artystyczny. Ten m ateryał łubowy —i to
*) B o sk i ś p iew a k u , H o m e rz e, b ó s tw s ło ó k o ó źw ię c z n y z w ia stu n ie ,
ty c o ś w y ch ow ał tłu m śm ie rte ln y c h z ro ò u w ró ó ,
Coś w ie lo b arw n ym o b ra z em życia c z a ro w a ł d w a d zie ścia
p ó ź n y ch p o k o le ń ciżb , k arm iąc sw ą g ę d ź b ą ich p ie rś !
P o k o le n ia i d z ie ła m inęły, z a ś ty p ro m ie n ie je sz ,
jak n a jśw ie tn ie js z a z gw iazd, co n ie z a p a d n ie w to ń m ó rz.
K sięgi tw ę b ow iem s z tu k a n a jw y tw o rn ie jsz a stw o rz y ła ,
p rz e to n ie d o tk n ie ich g ró b, w sz y stk im śm ie rte ln y m n a dziw .
*)
e n O Q á d r ¡ V ZÒ TtQ ÏV ¿tSldÓ [lO V O V —
jak m ów i S c h o lia sła ,
II.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin