1.World Trade Center-11.9.2001-jaka jest prawda część 1.odt

(12 KB) Pobierz

Opublikowano 29 grudzień   2022 r.

World Trade Center - 11.9.2001 - jaka jest prawda? Część 1

Temat ten powinien być poruszony, nawet jeśli to już ponad 21 lat od wydarzenia. I nadal większość społeczeństwa twierdzi, że był to zamach Bin Ladena na USA. Ponadto krążą domysły wciąż, legendy, jak i są ludzie, którzy
wieżą że została tam użyta jakaś zupełnie nowoczesna technologia, której niestety nie umiemy zweryfikować, bo nikt nie wie co to jest.

Postaram się odpowiedzieć na to zagadnienie, zaznaczając od razu, że nie mam żadnego tytułu fachowca, nie jestem ani ekspertem do budowy taki drapaczy chmur, nie jestem inżynierem, ani nie jestem naukowcem. Wręcz przeciwnie. Nauczyłem się kiedyś analizować, wynikało to z zamiłowania do chemii i biologii. Tam stałem się z zamiłowania analitykiem. I dlatego analizuję wszystko co mi się podoba. Mam dobre pojęcie o statystykach, lubię obserwować trendy na rynkach akcyjnych, sam jestem spekulantem.

Więc zacznijmy może o uprowadzeniu samolotów przez Ali Babę i jego czterdziestu rozbójników. Czyli Bin Ladena.

1) Jeśli ktoś planuje zamach samolotami w rodzaju Kamikadze, musi wpierw zadać sobie pytanie, czy jego śmierć ma w ogóle sens, nawet jak jest się muzułmanem ze średniowiecza. Taki Airbus największy waży 276 ton. Jeden budynek WTC, masa całkowita to 500 000 ton z czego 90% to stal jak i beton.

Już w tym wypadku należy dojrzeć że taki samolot który uderzył rzekomo w nasze WTC 1 i WTC 2, jeśli chodzi o masę to to była to 1/1000 masy całego budynku WTC. I tu już powinniśmy pojąć otworzyć oczy i wytężyć słuch.

2) Ja fizykiem nie jestem ale wiem na pewno, że taki Boeing który uderzył w końcu w budynki WTC, na tej wysokości nie będzie latał jak odrzutowiec. Jest na to stanowczo za ciężki, to po pierwsze, a gęstość powietrza na wysokości stawia na tej wysokości taki opór, że samoloty te mogłyby z pełną szybkością zostać rozerwane, a to dlatego, że wbrew pozorom, i majestatycznego wyglądu takiego Boeinga, konstrukcja jego jednak jest leciutka, bo składa się w większości z aluminium. Tylko nie wielka część szkieletu takiego samolotu jest z substancji wybitnie ciężkich i twardych, i do tych części należy zaliczyć turbiny. Te turbiny to już 95% wagi ciężkiej konstrukcji w samolocie.

Widziałem kiedyś video samolotu pasażerskiego który po starcie zderzył się z ptakiem. Cały kadłub był wgnieciony. I samolot musiał lądować awaryjnie.

I teraz do rzeczy.

Nasze Boeingi nie mogły lecieć z absolutną szybkością, gdyż co innego jest lecieć na wysokości 11 km, gdzie ciśnienie wynosi ok. 200 hektopaskali a co innego na wysokości jednego kilometra gdzie wynosi ono 1000. Więc piloci muszą zredukować szybkość samolotu. Kto często jeździ po Niemczech, ten wie, jak wiszą wprost w powietrzu lądujące Boeingi. Czasami ma się wrażenie że lecą z szybkością maksymalnie 150 km na godzinę. Owszem możecie myśleć że to byli terroryści, którzy nie umieli latać, nie mniej prawdą jest, że gdyby jakiś lotnik chciał lecieć tą maszyną 1100 km na godzinę, doprowadziłoby to do rozerwania się samolotu.

I teraz, przyjmijmy że leciały one z szybkością 300 km/h 300 ton masy składającej się w większej części z aluminium, i w momencie uderzenia,
trafił ten samolot na BETON i STAL. Stal o konstrukcji podwójnego T, gdzie jedna ścianka miała do 5,3 cm grubości.

Jak myślicie? Może taki Boeing uszkodzić takie belki? Przypuszczam, że nie jest w stanie nawet jej wielce zgiąć albo uszkodzić.

I tu człowiek powinien sobie uzmysłowić, że w dniu 11.09.2001 widzieliśmy to co widzieliśmy. Do budynku WTC wleciały najwyżej szczątki tych samolotów,
i po części kerozyna. Osobiście na ten temat powiem tylko tyle, ja nie wierzę wcale że zostały uprowadzone jakiekolwiek samoloty, raczej wierzę w komputerową animację wykonaną na komputerze i to są te obrazy które widzieliście. W tym dniu z kilku dopuszczonych kamer. Które były manipulowane metodą komputerową. Są i ludzie którzy pokazują to w animacjach, jak to działało. Wtedy jeszcze prywatne komputery były za słabe aby stworzyć w czasie rzeczywistym taką animację, to były czasy, gdzie procesory miały moc 1 Ghz. Ale na pewno w przemyśle mieli już mocniejsze procki, z czterema rdzeniami.

Ale wracając do tematu. Nam media wciskały, że w WTC więc wybuchł pożar, przez wysoką temperaturę, załamała się konstrukcja nośna, i budynki się zawaliły.

Czy można to tak przyjąć?

Odpowiedź brzmi absolutnie nie. Kto dokładnie pamięta obrazy w telewizji, ten wie, że z obu budynków unosił się czarny dym. Czarny dym oznacza tylko że spalanie w WTC było bardzo słabe. Dlaczego? Otóż kerozyna nie spala się poza turbiną doszczętnie. Kerozyna spala się doszczętnie w turbinie, a turbina zasysa z atmosfery całą masę tlenu. W WTC ale nie było tego zasysania. Więc mówimy o temperaturze około 170 do 250 stopni. To po pierwsze. I zapominamy przy okazji, że dwutlenek węgla jako produkt spalania, niestety
dusił ten ogień w dużej mierze natychmiast. Więc w WTC nie było pożaru, bo było bardzo mało tlenu. To co się spaliło to był więc ułamek tej kerozyny. Owszem powiecie, ale tam była luka z tego powodu że przynajmniej zostały wybite szyby i był przeciąg. Jak chcecie dokładnie wiedzieć o czym mówię, to proszę wziąść lichtarzyk podpalić go i postawić na nim odwrotnie szklanką. W ciągu kilku sekund spali się cały tlen, i świeczka gaśnie. Drugi eksperyment łatwy do zrealizowania, to odwrócić tą szklankę. I zastanowić się przez chwile co w niej jest. Będzie tam dwutlenek węgla.

Także jest niemalże pewne, że pożar w WTC trwał zaledwie kilka minut, a po tem się to tylko tliło. W ten sposób mieliśmy tam temperatury około 200 stopni zaraz po uderzeniu, może parę minut, a następnie wszystko się zaledwie tliło i w końcu gasło.

Jeszcze krótko przed zawaleniem się tych budynków, było widać w miejscu uderzenia ludzi, którzy próbowali się uratować. I ci ludzie są jasnym dowodem, że temperatura wyniosła na pewno mniej jak 50 stopni Celsjusza, inaczej ludzie CI by się ugotowali. Omdleli i byli dawno martwi.

Wracając do samolotów. Obejrzycie sobie filmik z rozbiórki samolotów.
Armor-piercing passenger planes 2

Ten filmik udowadnia jak zbudowane są te maszyny pasażerskie. A na wypadek jakby ktoś wątpił, i myślał no tak ale te turbiny zbudowane z masywnej stali lub tytanu, mogłyby uszkodzić. Odpowiem tak, ale one zgodnie z fizyką pójdą tam, gdzie mają najmniejszy opór. Ponadto turbina w środku jest pusta. I dlatego dla mnie nie ma wątpliwości, że tak masywnych szkód te Boeingi nie mogły wywołać.

Nawet jeśli, to i tak mówimy tutaj o 1/1000 masy tych samolotów wobec masy budynku WTC.... Więc jeśli ktoś z was nadal wierzy w to w jako jedyną przyczynę, temu zalecam nigdy nie rzucać w złości w dom sąsiada puszką piwa. I to pustą. Bo jest wielkie niebezpieczeństwo że domek się zawali, a raczej sproszkuje.

Co będzie w części 2 i ewentualnie trzeciej?

W drugie części zajmę się analizą sproszkowania się budynków World Trade Center. Tak sproszkowania. Wbrew temu co nam wmawiają nadal media, World Trade Center 1, 2 i 7 się dosłownie sproszkował. I przedstawię na to dowody. W trzeciej części zajmę się analizą tego co stało się tak na prawdę z tymi drapaczami chmur, i gdzie podziała się cała masa gruzu po tym budynku. Jak wiemy WTC 1 i 2 miało mianowicie 105 pięter. Czyli podłogi lub sufity. Gdy przyjmiemy zasadę że grubość takiej podłogi to 15 cm.. to w kaskadowym złożeniu się WTC, (czyli tak jak nam to wmówiono że tak było, Tylko z tych podłóg, powinna powstać kupa gruzu o wysokości około 16 metrów. Nie mówimy tu o ścianach, nie mówimy o wnętrzu. Udowodnię na zdjęciach zrobionych w ciągu paru dni po wydarzeniach, że czegoś takiego absolutnie nie było, ponadto obliczę wam że jakby to było wszystko zachowane, ile ładunków ciężarówek musiałoby być załadowanych, aby usunąć razem łącznie około 1,5 miliona ton gruzu, który musiałby być odtransportowany. Omówię ilu ludzi musiałoby pracować na miejscu, aby pociąć pozostałości po konstrukcji nośnej, i ile czasu by oni potrzebowali.

Dlaczego ludzie nadal wierzą w oficjalną wersję? Dlatego że co roku gdy jest rocznica zamachu, nie pokazują wam zdjęć, nie omawiają ich, i serwują wam rzekomych ekspertów, świadków, co najwyżej, skrupulatnie unikając omówienia takich tematów, o którym wam ja opisuję. W zupełności zdaję sobie sprawę że niektórzy z was, będą krytykować moje wywody. Ale ja nie jestem w tym temacie sam. Mamy na szczęście analityków, ludzi z wyjątkową wiedzą jak np, pani Judy Wood, która nawet napisała książkę, pod tytułem "Gdzie podziały się budynki WTC", słusznie twierdząc, że brakuje z nich około 98% całkowitej masy.

Nie mniej już wskazuję że Dr. Judy Wood moim zdaniem doszła do fałszywej interpretacji. Wg mniej mianowicie, w dniu 11.09.2001 zaprezentowano nam rzekomo nową broń opartą na wolnej energii.

Niestety nie przekonuje mnie to. Gdy człowiek chce, zauważy, że krótko pod zawaleniem drżała tam ziemia. Tak samo mówią o tym świadkowie. Jednak Pani Judy Wood opiera się na faktach zapisanych, które negują że przed zawaleniem sejsmografy nie odnotowały żadnych drgań. Niestety. Te dane zostały również sfałszowane. Trzęsienie było na pewno. Jest udokumentowane poprzez kamery, które pokazują że były drgania. Przed zawaleniem się WTC.

Jeśli nie wierzycie polecam każdemu raz na peronie obserwować lub czuć
jak trzęsie się ziemia pod WAMI. 2,7 wtedy pokazuje przeciętny sejsmograf, a my jesteśmy jako ludzie to w stanie wyczuć. I to bez problemów.

 

 

Początek formularza

Dół formularza

 

 

 

 


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

             

Zgłoś jeśli naruszono regulamin