18 - Szyfr.docx

(243 KB) Pobierz

 

 

 

https://www.epub.pub/book/cipher-by-larissa-ione

 

 

 

 

Szyfr

Cipher

( Demonica 18 )

Larissa Ione

 

 

 

Minęło siedem miesięcy od czasu, gdy Cipher, nieupadły anioł, który przemierzył cienką jak brzytwa linię między dobrem a złem, obudził się w piekle z nowym zestawem skrzydeł, nikczemną parę kłów i opiekunkę, która jest równie piękna, co niebezpieczna. Jako wyluzowany cyberspecjalista, który kiedyś pomagał aniołom stróżom, był w doskonałej sytuacji, by odzyskać swoją aureolę. Ale teraz, jako Prawdziwy Upadły, zmuszony do wykorzystania swoich talentów do wrogości, musi walczyć nie tylko ze swoimi porywaczami i seksownym opiekunem, ale także z rosnącą w nim korupcją… zanim szukający go przyjaciele staną się jego wrogami, a on sam stanie się jego najgorszym koszmarem. .

Lyre to upadły anioł z sercem pełnym nienawiści. Kiedy zostaje przydzielona do upewnienia się, że Cipher wykona rozkazy szefa, widzi okazję do zemsty na tych, którzy ją skrzywdzili. Wszystko, co musi zrobić, to odwołać się do rozwijającej się ciemnej strony Ciphera. Ale dewastująco przystojny facet True Fallen ma inne pomysły — seksowne pomysły, które grożą pokrzyżowaniem wszystkich planów Lyre i wepchną je na ścieżkę zbliżającej się piekielnej burzy.

Niebezpieczeństwo i pożądanie eksplodują, nawet gdy Cipher i Lyre odkrywają złowrogą fabułę, która zniszczy podziemie i wyśle ​​fale uderzeniowe do samego Nieba…

 

 

Rozdział pierwszy

Sport krwi.

Na serio. Co do cholery?

Lyre obserwowała widowisko na arenie poniżej, pojedynek śmierci pomiędzy upadłym aniołem a demonem Nightlash, którego wynik normalnie byłby przewidywalny. Upadłe anioły były tysiąc razy potężniejsze niż jakikolwiek Nightlash.

Ale skrzydła tego upadłego anioła – i źródło jego mistycznych mocy – zostały związane, ograniczając jego zdolności, a Nightlash posiadał słuch , jedną z niewielu niezawodnie śmiercionośnych broni przeciwko aniołom, upadłym lub Niebiańskim.

Cała sprawa była taka... głupia. Celem tej konkretnej bitwy było nakłonienie upadłego anioła do współpracy, czego nie byłby w stanie zrobić, gdyby był martwy.

Chwyciła się poręczy tak mocno, że jej paznokcie zostawiły wgniecenia w drewnie, gdy Nightlash, z pancerzem wyszczerbionym od pięści i stóp Ciphera, obrócił się w mgnieniu oka, tnąc nagą klatkę piersiową Ciphera. Szyfr cofnął się z sykiem, a smród spalonego anielskiego ciała dotarł do jej nosa.

– Cholera, Bael – mruknęła. – On też powinien był dostać zbroję.

Zimne powietrze otaczające Baela poruszało się jak mgła na suchym lodzie. Nie lubił kwestionowania jego decyzji. „Cipher powinien być wdzięczny, że pozwoliłem mu w ogóle nosić cokolwiek”.

Jasne, bo dżinsy były świetnym ekwipunkiem bojowym. Ale wyglądały niesamowicie na tym facecie, podarte i poplamione tak, jak były. Miesiące niewoli widniały na jego spodniach jak powieść grozy, ale prawdziwą historię opowiedziała iskra oporu w czujnych niebieskich oczach Ciphera i pewny sposób, w jaki nosił swoje szczupłe, muskularne ciało.

Jeszcze się nie złamał, ale to zrobi. Przynajmniej zrobiłby to, gdyby Bael najpierw go nie zabił.

Lyre spojrzała gniewnie na Baela, starożytnego upadłego anioła, którego impulsywne okrucieństwo i lekkomyślność uczyniły go równie głupim, co niebezpiecznym. Ale jego chaotyczna, żądna krwi natura była dokładnie tym, co pozwoliło mu wyróżnić się jako jeden z czołowych generałów Szatana.

- Jeśli Cipher umrze, tracisz najlepszą szansę na zwrócenie uwagi Azagotha ​​- zauważyła.

„Och, mam pełną uwagę Ponurego Żniwiarza”. Stojący obok niej Bael uśmiechnął się chłodno, jego hebanowe spojrzenie utkwiło w bitwie poniżej. – A Cipher nie jest moim jedynym asem, kochanie.

Zmusiła się do uśmiechu, ale cholera, nienawidziła, kiedy nazywał ją lub jakąkolwiek kobietę w ten sposób. Nie wiedział nic o miłości. Wszystko, co wiedział, to nienawiść.

- Jestem pewna, że ​​tak - powiedziała, mając nadzieję, że nie zauważył łamiącego się głosu w jej głosie, gdy Cipher zanurkował na przesiąkniętą krwią ziemię, żeby uniknąć zamachu.

Cipher przetoczył się i wyciągnął nogę, łapiąc Nightlasha za kolana. Bael skinął głową z aprobatą, gdy Nightlash mocno uderzył go w plecy. Około pięciuset demonów na trybunach wygwizdało. Demony zawsze stawały po stronie demonów nad upadłymi aniołami.

Lyre generalnie nie obchodziło jej to w ogóle, ale kiedy Cipher oderwał słuchawkę od Nightlasha , odetchnęła mentalnie z ulgą.

Oczywiście nie obchodziło ją Cipher. Nie znała Cipher, kiedy byli aniołami z Nieba, więc nie miała z nim wcześniejszego związku i chociaż nie była upadłym aniołem o wiele dłużej niż on, wiedziała już, że nigdy się do nikogo nie przywiązuje. Sheoul, demoniczne królestwo ludzi zwane Piekłem, było miejscem pełnym przemocy i nikomu nie można było ufać.

Więc chociaż nie mogła sobie pozwolić na zajmowanie się Cipherem, podobała jej się praca jako jego opiekunka. Wzdrygnęła się, kiedy Bael po raz pierwszy zlecił jej to, co uważała za karę. Okazało się jednak, że zadanie zdobycia zaufania Cipher było mile widzianym oderwaniem się od jej zwykłych obowiązków jako dziewczyny na posyłki Baela.

Dziewczyna na posyłki .

Tak przyziemne. Takie marnowanie jej talentów. Więc nie jest to powód, dla którego dobrowolnie poddała się jednemu z najpotężniejszych watażków piekła po utracie skrzydeł.

Chciała zemścić się na wielu ludziach, a jeśli Bael dobrze rozegra plan, może to zrealizować.

Ale nie, jeśli ciągle poświęcał elementy gry.

Cipher wbił dźwięk w gardło Nightlasha , a tłum wybuchnął wiwatami, gdy krew wytrysnęła z ust demona. Mogli kibicować demonowi podczas walki, ale cieszyli się, że ktoś umiera.

- Jest dobry - mruknął Bael z rzadką nutą podziwu w jego głosie z piekła rodem. „Ale jego umiejętności walki wręcz nie są umiejętnościami, których od niego potrzebuję”. Odwrócił się do niej, jego oczy błyszczały czarnym lodem, jego przystojną twarz i przyziemne, zaczesane do tyłu kasztanowe włosy skrywały potwora, który żył za maską. „Potrzebuję tego, co jest w jego głowie. Zaczynam się niecierpliwić”.

"Jestem cierpliwy?" Prychnęła. – Kiedyś spędziłeś całe stulecie torturując kogoś w celu uzyskania informacji.

Jego spojrzenie skierowało się do wewnątrz, a jego pełne usta wykrzywiły się w okrutnym uśmiechu, gdy ponownie przeżywał incydent, o którym czytała tylko w podręcznikach historii Biblioteki Akaszy w Niebie.

„To było wtedy, gdy idea Armagedonu była tylko snem” – powiedział. „Teraz wiemy, że mamy mniej niż tysiąc lat, aby przygotować się na uwolnienie Szatana z więzienia, w którym umieścił go Revenant, ten pieprzony zdrajca”.

Najlepiej było nie pozwolić Baelowi skupiać się na swojej nienawiści do Revenanta, zwłaszcza że publicznie wyznał poparcie dla obecnego władcy piekła. Gdyby zdał sobie sprawę, że przemówił na głos, ukarałby ją za swój błąd.

Narcystyczny dupek.

Szybko zwróciła jego uwagę z powrotem na zwycięzcę walki i skinęła na Ciphera, który wstał na arenę poniżej. Wykazał się tak niezwykłą odpornością, bez względu na to, co Bael na niego rzucił – wyjątkowo niezwykłą, biorąc pod uwagę, że mając związane skrzydła, naturalna zdolność jego ciała do szybkiej regeneracji powinna zostać zmniejszona. Ale jakoś szybko wyzdrowiał i zachował rozsądek.

„Czas jest krótki” – przyznała. — Ale Cipher jest tu dopiero od kilku miesięcy. Odwrócenie go może zająć dekady, a nawet stulecia. Wiedziałeś o tym. Właśnie tej cechy, jego lojalności wobec Azagotha, pragniesz dla siebie. Jeśli tego chcesz, będziesz musiał go powoli łamać.

„Pragnę nie tylko jego lojalności. Potrzebuję informacji”. Wyciągnął rękę i przeciągnął palcem po jej czarnym warkoczu.

Nic nie powiedziała, nie zareagowała, gdy jego knykcie musnęły odsłoniętą skórę jej ramienia, pozostawiając piekący ślad pręg wszędzie, gdzie jej dotknął. Dzisiaj nie był dzień, by założyć jej ulubiony podkoszulek z nadrukiem moro. Przynajmniej wybrała czarne spodnie taktyczne zamiast szortów.

— Ponieważ wydaje się, że nie możesz dostać tego, czego potrzebuję od Ciphera, wysyłam Cep. Może uda jej się go uwieść, żeby dał mi to, czego chcę.

Lyre powstrzymała klątwę. Oczywiście byłby to Cep. Ta zdzira zawsze wydawała się znajdować sposób, żeby ją przelecieć.

– Może spróbować coś od niego wyciągnąć – powiedziała. – Ale nienawidzi jej za zdradę. Gdyby nie ona, nadal czułby się wygodnie w Sheoul-gra ze swoimi przyjaciółmi i pracowałby dla Azagotha. Jedyny powód, dla którego położy na nią ręce, to udusić ją.

– Jeśli poda informacje, których potrzebuję, może ją udusić. Cholera, chciałbym to zobaczyć. Wskazał strażników na dole, dając im znak, by zabrali Cipher z powrotem do jego celi. – Powiedz mu, że zawrę tę umowę.

Więc teraz. Czy to nie było interesujące? Pochlebne, upadłe anioły, takie jak Flail, nie miały tu ani grosza, więc jeśli Bael zachował spokój ze swoją śmiercią w zamian za informacje, oznaczało to, że albo był zdesperowany, albo Cipher posiadał jakieś poważnie ważne informacje. Zastanawiała się, czy Cipher rozważy tę ofertę. Nawet pod wpływem tortur Cipher nie wylał niczego użytecznego przeciwko Azagothowi, ale mógłby po prostu zmienić zdanie, gdyby pozwolono mu zabić kobietę, która była odpowiedzialna za każdą minutę jego nieszczęścia.

Lyre zastanawiała się nad tym, obserwując, jak jest eskortowany, kulejąc, z areny, z krwią spływającą z dziesiątek ran. Jego blond włosy, przycięte na krótko, kiedy przybył po raz pierwszy, zwisały wokół jego policzków wiotkich, wilgotnych splotów. Wyrzucił go z oczu i rozejrzał się po tłumie, jego wzrok szybko skierował się w stronę Baela.

Cholera, nie jestem martwy wiadomość w wyrazie twarzy Ciphera była jednoznaczna.

Usta Lyre wykrzywiły się w rozbawieniu, miała nadzieję, że Bael tego nie zauważy. Ale Szyfr to zrobił.

Jego oczy przesunęły się na nią i czy to była jej wyobraźnia, czy też wyglądał... na rozczarowanego?

Jej oddech wstrzymany. Jeśli był rozczarowany, widząc ją na tym spektaklu, to musi oznaczać, że zmiękł w stosunku do niej. Może w końcu uda jej się uzyskać od niego jakieś przydatne informacje. Coś, co zasłużyłoby na jej przychylność Baela i pomogłoby jej uzyskać upragnioną zemstę.

To była mała nadzieja, ale to było coś.

Dłoń Baela zacisnęła się na jej karku, zaskakując ją tak bardzo, że prawie krzyknęła. – Musisz przyspieszyć swoją grę, Lyre. Oczekiwałem od ciebie więcej.

Pokrzywowy ból wbił się w jej skórę jak milion gryzących mrówek. Mógł go wyłączyć, jeśli chciał, i wkurzało ją, że zdecydował się tego nie robić. Służyła mu wiernie już od ponad dwóch lat i cierpliwie czekała na dzień, w którym spełni swoją obietnicę. Dzień, w którym zada ból tym, którzy byli odpowiedzialni za jej wygnanie z Nieba i śmierć mężczyzny, którego kochała.

Ale obietnica Baela trwała zbyt długo.

Warcząc, wyrwała się z jego uścisku i prawie zderzyła się z jednym z ramreelskich ochroniarzy Baela. Wstrętna bestia z głową barana tupała kopytem z irytacją, ale zignorowała go.

Nieco trudniej było zignorować jego smród z podwórka.

„Może gdybyś pozwoliła mi robić to, w czym jestem dobra”, warknęła, „osiągnęłabyś lepsze wyniki, a ja byłabym bliżej wymierzenia sprawiedliwości”.

„Nie obchodzi mnie, w czym jesteś dobry”. Trzyoki kruk wylądował na balustradzie, a Bael sięgnął, by pogłaskać lśniące pióra swojego zwierzaka. „Po co mi ekspert od demonicznej historii? Przeżyłem to. Nauczyłeś się tego z ksiąg napisanych przez anioły.

Wyjaśniała mu to milion razy, więc hej, co to było jeszcze jedno? „W Akademii Aniołów studiowałam także różne frakcje polityczne w Sheoulu” – przypomniała mu. „Później byłem jednym z najlepszych analityków w wydziale wywiadu. Dlatego przyszedłem do ciebie po upadku. Mogę pomóc ci budować sojusze z innymi watażkami, gdy zbliżamy się do konfrontacji z Niebem. Wiem, kto popiera Revenanta i kto knuje przeciwko niemu zamach stanu, aby usiąść lub ponownie usadowić szatana…

Ból wybuchł jak bomba w jej głowie, nagły trzask agonii, który sprawił, że zaczęła wczuć się w stłuczone jajka. Ale zamiast żółtka z nosa i uszu sączyła się ciepła, lepka krew.

Głos Baela wdarł się do jej mózgu w strzaskaną czaszkę. „Nie mówisz o takich rzeczach otwarcie, głupia dziwko!”

– Przepraszam, milordzie – wychrypiała, padając na kolana, gdy nieszczęście owinęło się wokół jej całego ciała i zagrzebało się głęboko w jej kościach. Nienawidziła poddawać się mu, nienawidziła być tak słaba i bezbronna, ale żyła tak też w Niebie. Miała dużo praktyki. – Ja… zrobię to lepiej.

„Tak”, warknął, „będziesz”.

Chwycił jej czubek głowy i zmusił ją, by spojrzała na niego, gdy się śmiał, jego kły wyraźnie pulsowały, gdy wysiadał z jej bólu.

A to, jak wiedziała aż za dobrze, to tylko gra wstępna.

 

 

 

Rozdział drugi

Koszmary Ciphera miały zęby.

Wiele z nich. Do diabła, nawet sny, w których żył w Niebiańskim pałacu z kryształu, zawierały ziejące paszcze z rzędami ostrych jak brzytwa kłów. Jedyna różnica polegała na tym, że w tych snach zęby były piękne, zamiast ociekać śliną, krwią i kawałkami ciała.

A jedyną rzeczą gorszą od koszmarów było przebudzenie.

Cipher jęknął, gdy się ocknął, nagi, jeśli nie liczyć wytartego koca, owiniętego wokół niego na pokrytej glazurą lodowej podłodze celi, którą nazywał domem… od jak dawna? Sześć miesięcy? Siedem? Sto?

Pierdolić.

Ale żeby nie być totalnym marudzeniem, robił sobie przerwy w wychodzeniu z celi. Czasami odwiedzał Wyspę Tortur, a dokładnie tak to brzmiało. Lord Bael, upadły anioł, który rządził regionem, zbudował wyspę na środku rzeki lawy i poświęcił ją sztuce bólu. Za każdym razem, gdy Szyfr był zakuwany w łańcuchy i prowadzony z lochów lodowcowego pałacu Bael na spaloną wyspę, pytanie brzmiało, czy będzie uczestnikiem, czy widzem.

Szyfr generalnie wolał być widzem. Ale od czasu do czasu Bael wrzucał go na arenę i zmuszał do walki o życie, a to… to go pieprzyło. Kto nie chciałby odświeżyć umiejętności walki i wypuścić trochę energii? Nie wspominając już o tym, że jego zmiana statusu z...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin