ulotka-pro-life-580-gramów.pdf

(778 KB) Pobierz
580
gramów
W historii Marcinka zupełnie
zwyczajne wydarzenia splatają
się z cudami, a miłość i ludzka
życzliwość z brakiem empatii
i brutalnymi, lekarskimi
komentarzami. Dlatego rodzice
chłopca często powtarzają:
„Gdyby nie Pan Bóg…”.
TO, CO ZWYCZAJNE
Ewelina i Mariusz Szałańscy miesz-
kają w Krakowie. Poznali się na
studiach, później razem tra li do
duszpasterstwa, a osiem lat temu
ślubowali sobie miłość, wierność
i uczciwość.
Niedługo po ślubie pojechali na
pielgrzymkę do Medjugorje. Tam
zapragnęli zobaczyć realne owoce
swojej miłości. – Pan Bóg błyska-
wicznie odpowiedział na nasze
pragnienie – wspomina z uśmiechem
Ewelina. – I wielka niespodzianka:
mamy bliźniaki. Ponieważ każda
ciąża mnoga jest ciążą wysokiego
ryzyka, musiałam o siebie dbać. Roz-
poczęliśmy poszukiwania dobrego
ginekologa, ale też chcieliśmy żyć
normalnie w myśl zasady, że ciąża to
nie choroba – opowiada mama.
W 22. tygodniu ciąży Ewelina
zgłosiła się do szpitala, bo zauważyła
delikatne plamienia. Z zaleceniem
bezwzględnego leżenia aż do rozwią-
zania została w szpitalu – tak bywa,
tak się zdarza. Jednak po dwóch
tygodniach podczas badania USG
okazało się, że Ewelina już… rodzi,
choć nie wystąpiły żadne symptomy
porodu, jak odejście wód płodowych
czy skurcze. – Co robić? Natych-
miast na porodówkę! Jeden z lekarzy
powiedział mi, że on „w cuda nie
wierzy”. Jakiś czas później dowiedzie-
liśmy, co ten niestosowny komentarz
miał oznaczać. Po prostu nikt nie
dawał naszym dzieciom szans na
przeżycie – mówi mama. – W końcu
nasze bliźniaki miały dopiero po
24 tygodnie – dodaje.
TO, CO CUDOWNE
Kilkanaście minut później przez
cesarskie cięcie urodzili się Alicja
i Marcinek. Był 16 października 2013
roku. Na wcześniaki ważące 570
i 580 gramów czekała karetka, która
miała je przewieźć prosto do Uni-
wersyteckiego Szpitala Dziecięcego
w Krakowie-Prokocimiu. Rodzice
usłyszeli, że dzieci są w stanie...
krytycznym, ale stabilnym. Alicja
i Marcin byli podłączeni do respira-
torów i innych rurek z kroplówkami
i żywieniem pozajelitowym. U oby-
dwojga pojawiła się sepsa, córeczka
przeszła też infekcję grzybiczą.
Mimo to rodzice mieli powody
do radości. Pierwszy: maluchy prze-
Gdy zaczął się poród,
lekarz powiedział, że
on „w cuda nie wierzy”.
Nikt nie dawał naszym
dzieciom szans na
przeżycie
żyły trudny poród. Drugi: w Eweliny
piersiach pojawił się pokarm,
który po odciągnięciu laktatorem
podawano noworodkom prosto do
żołądka. Trzeci: możliwość kanguro-
wania Marcinka, czyli przytulania go
do ciała rodziców.
5 listopada 2013 roku, w trzecim
tygodniu po narodzinach, Ewelina
i Mariusz odebrali telefon ze szpitala.
Mimo podjętej reanimacji Alicja,
która od urodzenia była słabsza od
brata, zmarła. – W kategorii małego
cudu postrzegamy też nasze prze-
żywanie żałoby po córce – mówi
Mariusz. – Oczywiście, że bardzo
byśmy chcieli, aby była tu razem
z nami, ale nie rozpaczamy, że nie
nauczyliśmy jej mycia zębów lub
jazdy na rowerze. Wierzymy, że
Alicja żyje z Bogiem, czyli z per-
spektywy wiary – nic lepszego nie
mogło jej spotkać. W czasie, kiedy
córka odeszła, Marcinka wciąż cze-
kało sporo operacji – dopowiadają
rodzice.
Kolejnym cudem jest 3-letnia,
zdrowa Łucja, bardzo znudzona
naszą rozmową, bo jest tyle cie-
kawszych rzeczy do zrobienia od
siedzenia przy stole, oraz obecny stan
synka, który mimo wielu obciążeń,
wynikających ze wcześniactwa, ciągle
zaskakuje postępami w rozwoju. Ale
o tym za chwilę.
TO, CO BRUTALNE
Od pięciu lat – bo tyle skończył Mar-
cinek – Ewelina i Mariusz poznają
lekarzy przeróżnych specjalności,
o których istnieniu wcześniej nie
mieli zielonego pojęcia. Na przykład
kiedy synek miał trzy lata i zdiagno-
zowano u niego padaczkę, pierwszy
raz w życiu usłyszeli o specjaliza-
cji z epileptologii. Ze szpitalnych
fot. Piotr Szałański, www.piotrszalanski.pl
Ewelina i Mariusz Szałańscy
z 5-letnim Marcinkiem i 3-letnią Łucją
fot. arch. rodzinne
Jak byśmy się zachowali,
kiedy za drzwiami
trwałaby reanimacja
dziecka, gdybyśmy nie
mieli perspektywy życia
wiecznego? Nie wiemy
wspomnień wyłaniają się obrazki
wdzięczności wobec o arnych pie-
lęgniarek i wspaniałych lekarzy, ale,
niestety, nie brakuje też gorzkich
doświadczeń. – Z brakiem empa-
tii i szacunku do mnie jako rodzica
zetknąłem się po raz pierwszy tuż
po porodzie. Lekarz wyszedł z sali
operacyjnej. Patrzyłem na niego
błagalnie, żeby się czegokolwiek
dowiedzieć, a on tylko od niechce-
nia rzucił: „Siostra panu przekaże”,
i poszedł. Kiedy przewożono dzieci
do szpitala dziecięcego, dostałem
tylko małą karteczkę z informacją,
że maluchy będą w sali numer 2 i że
można dzwonić po godz. 20. Tyle.
Nie miałem pojęcia, co z nimi, co
z żoną – wspomina Mariusz. – Także
później wiele razy mieliśmy wraże-
nie, że musimy się prosić o strzępki
informacji. W czwartej dobie życia
Marcinek miał wylewy krwi do
mózgu III i IV stopnia. Czy przecięt-
nemu rodzicowi mówi to cokolwiek
o stanie jego dziecka? – pyta reto-
rycznie tata.
– Ciosem było dla nas pytanie,
czy chcemy, aby ratować Marcinka
– dodaje Ewelina. – To lekarz może
zadać rodzicom takie pytanie? Prze-
cież nie chodziło o terapię daremną,
o sztuczne utrzymywanie go przy
życiu. Lekarz twierdził, że etyka
zawodowa każe mu o to zapytać,
bo w szpitalu jakoś to wszystko
działa, no a później wyjdziemy
z synem do domu i będziemy musieli
radzić sobie sami… Dla nas jest to
i śmieszne, i straszne, że niektórym
lekarzom zdaje się, iż są jak Bóg,
mogą wyrokować o czyimś życiu.
Za prawdziwe autorytety uważamy
tych, którzy, oczywiście, mówią
prawdę i rzetelnie informują o stanie
dziecka, ale sami się nie poddają i nie
odbierają nadziei rodzicom – dodaje
Ewelina.
Innym razem, gdy Szałańscy
starali się o usunięcie Marcinkowi
rurki tracheostomijnej, usłyszeli, że
lepiej nie, bo u dzieci z „problemami
mózgowymi” to się nie udaje. – Czy
naprawdę nie można było tego
powiedzieć w inny sposób? – zasta-
nawiają się.
TO, CO DAJE SIŁĘ
Tym, co daje siłę, żeby każdego
dnia wstać z łóżka, jest dla Eweliny
i Mariusza wiara. – Nie wiemy, jak
byśmy znosili informacje o kolejnych
powikłaniach (odklejająca się siat-
kówka, terakotomia płuc itd.), gdyby
nie Pan Bóg. I nie wiemy, jak byśmy
się zachowali, kiedy za drzwiami
trwała reanimacja dziecka, gdybyśmy
nie mieli perspektywy życia wiecz-
nego – przyznają.
Radością są też wszystkie postępy
Marcinka, który wprawdzie rozwija
się dużo wolniej niż jego rówieśnicy,
ale przecież ma na swoim koncie
wiele sukcesów: przeszedł z powo-
dzeniem eksperymentalne leczenie
oczu, pożegnał się z rurką trache-
ostomijną, oddycha samodzielnie,
zaczął chodzić do przedszkola,
w którym uczy się nawiązywa-
nia kontaktów z innymi dziećmi.
Nigdy nie będzie porozumiewał się
głosem, ale uczy się komunikacji
alternatywnej i po chwili namysłu
zdecydowanym ruchem ręki poka-
zuje, że nie chce się teraz bawić
samochodami, ale woli puszczać
bańki mydlane.
Choroba syna i wnuka bar-
dzo zjednoczyła rodzinę. Rodzice
Mariusza zaciągnęli kredyt na miesz-
kanie, w którym mieszkają młodzi,
a rodzice Eweliny z kielecczyzny
przenieśli się na stałe do Krakowa,
żeby być pod ręką. Pomocne są też
kontakty z rodzicami innych dzieci
niepełnosprawnych np. wspólne
wyjścia mam na pizzę organizowane
przez hospicjum. – Cieszymy się tym,
co mamy, nie snujemy planów na
dziesięć lat do przodu i wierzymy, że
to wszystko ma sens – podsumowują
Ewelina i Mariusz, którzy pokazują,
że
warto „wierzyć w cuda”, mieć
nadzieję i walczyć do końca o życie
i godność swojego dziecka.
RAZEM Z NAMI RATUJ ŻYCIE DZIECI NIENARODZONYCH
I WPŁAĆ DAR SERCA JUŻ DZIŚ!
Bank Pekao SA Oddział w Krakowie
93 1240 4650 1111 0000 5150 8401
Ulotka została przygotowana przez
Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka,
ul. Krowoderska 24/1, 31-142 Kraków, KRS: 0000140437
Więcej bezpłatnych materiałów edukacyjnych na www.pro-life.pl.
Nasz Fundusz Dziecka Chorego to konkretna finansowa pomoc dla rodzin z dziećmi niepełnosprawnymi. Dołącz!
Zgodnie z unijnym rozporządzeniem ogólnym o ochronie danych osobowych (RODO) informujemy, że Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka z siedzibą w Krakowie gromadzi i przetwarza dane osobowe swoich Darczyńców. Darczyńcy mają m. in. prawo
dostępu do swoich danych, ich sprostowania, usunięcia lub ograniczenia ich przetwarzania. Prosimy o zapoznanie się z pełną treścią klauzuli informacyjnej o przetwarzaniu danych osobowych, którą zamieściliśmy pod adresem internetowym: www.pro-life.pl/klauzula.
Ulotka została przygotowana przez Polskie Stowarzyszenie Obrońców Życia Człowieka, ul. Krowoderska 24/1, 31-142 Kraków, www.pro-life.pl
Zgłoś jeśli naruszono regulamin