Emma McLaughlin
&
Nicola Kraus
PRACUJĄCADZIEWCZYNA
Przełożyła Hanna Szajowska
Spis treści:
1. Doris Wodazmózgu
2. Spadochron mnie dusi
3. Zrób lemoniadę, do cholery!
4. Ten jedyny, odpowiedź, przyczyna
5. W każdym razie potrzebna
6. Pokaż jej, co wygrała
7. A teraz to zrób
8. Słowo na z
9. Kocham LA
10. Chcesz, żebym co?
11. Czekaj no, wiesz, do czego byłabyś idealna?
12. O tak, kochanie, jeszcze, jeszcze, jeszcze!
1.
DORIS WODAZMÓZGU
Drzwi damskiej toalety otwierają się ze skrzypnięciem i wstrzymuję oddech, gwałtownie unosząc stopy i stawiając je na desce sedesowej – usiłuję w samotności popracować podczas przerwy na lunch. Gumowe podeszwy z piskiem przesuwają się po ułożonych w plaster miodu kaflach, kiedy schylam się, żeby powolutku przesunąć głębiej resztki lunchu. Zdradza mnie pióro, bezczelnie stacza mi się z kolan na powybrzuszaną podłogę.
– Kto tu jest? – moja szefowa, Doris, przekrzykuje zgiełk maszyn do szycia z zatrudniającego biedaków warsztatu, dudniący w przewodach wentylacyjnych. Rozważam opcję, żeby nie odpowiadać – może pomyśli, że z rur wykrusza się nie tylko azbest, ale i pióra. – Haloo? – Puka w drzwi ostatniej kabiny, a potem energicznie nimi potrząsa. Przy podłodze pojawiają się siwe loczki mocno skręconej trwałej. – Och, Girl, to ty.
Zmuszam się do pogodnego uśmiechu.
– Znowu masz okres, tak? – Gapi się na mnie pogardliwie i gwałtownie oblewa ciemną czerwienią z powodu pozycji do góry nogami. – Wiesz, Girl – zauważa na podłodze moje materiały do pracy – zaopatrzyłam cię w absolutnie wystarczające biurko.
– Tak, dziękuję... – Próbuję przemieścić skrzyżowane nogi, nie kopiąc jej w twarz. – Korzystałam tylko z chwili ciszy, żeby dokończyć prezentację na konferencję. – Otwieram drzwi, a ona gwałtownie pcha je w moją stronę, rozchlapując na mój płaszcz kubek kawy, balansujący na wieszaku na papier toaletowy. Nowy płaszcz.
Unosi brwi, tak że wysuwają się ponad wielobarwne, jak z modeliny, oprawki dwuogniskowych okularów.
– Jesteś niezorganizowana – oznajmia. – Naprawdę powinnaś szykować sobie lunch w domu i przynosić ze sobą. Niezbyt dobrze zarządzasz finansami, jeżeli codziennie kupujesz te drogie kanapki. Ale w tym celu, jak sądzę, musiałabyś odpowiednio wcześnie wstać. – Tkwi w drzwiach kabiny nieruchomo, sugerując, że jestem jej winna wyjaśnienie.
– Powinnam – mówię i kiwam głową, zbierając z podłogi gorszące opakowania po kanapkach i swoje papiery.
Składa ręce na bujnym biuście i dalej patrzy...
renfri73