Leblanc Maurice - Zęby tygrysa t. I-III (1948).pdf

(70578 KB) Pobierz
M A U R I C E
IE8LANC
ZĘBY T Y G R Y S A
.
C T T T ^r.
s a j i i ; n-. 3
MAURICE
LEBLANC
ZĘBY
TYGRYSA
Przekład J. P.
,
WYDAWNICTWO, KOLUMNA" ŁÓDZ
Tłoczono czcionkami „Drukarni Państwowej" w Jeleniej G órze
Zam.
Hr.
1140 — F I 9389
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Don Luis Perenna
O godzinie pół do piątej sekretarz osobisty prefekta policji,
pana Demaliona, ułożył n a biurku listy i spraw ozdania,
po czym zadzwonił i rzekł do w chodzącego woźnego:
— Pan prefekt zaw ezw ał na godzinę piątą kilka osób. Niech
zaczekają, każdy z osobna, żeby się nie mogli porozumieć m ię­
dzy sobą. K arty w izytow e tych panów proszę mi przynieść.
Po w yjściu woźnego sekretarz skierow ał się ku drzwiom
swego gabinetu. W tem drzwi od przedpokoju otw arły się p o ­
now nie i stanął w nich m ężczyzna kręp y i barczysty, ale dziw­
nie blady. Zatrzym ał się chwilę, po tym zrobił kilka kroków,
zachw iał się i chw ycił poręczy fotela.
— Ach, to ty, Verot! Lecz czemuś taki zmieniony? Co ci
jest?
— Nic, panie sekretarzu — odrzekł Verot, ocierając pot
z czoła. — M oże się trochę przepracow ałem w tych dniach,
gdyż chciałem koniecznie w yjaśnić pew ną sprawę, pow ierzoną
mi przez p an a p refekta . . . M usi to być zm ęczenie . . . bo rzeczy­
wiście dziwnie źle się c z u ję . . .
— M ożebyś się czego napił na wzmocnienie?
— Nie, dziękuję... Chciałbym... chciałbym się widzieć
z panem prefektem ...
— P refekt przyjdzie dopiero o piątej na zebranie.
— W łaśnie, i m nie w ezw ał na to zebranie... Lecz, potrzebo­
w ałbym koniecznie przed tym się z nim w tej spraw ie rozmówić.
Sekretarz spojrzał badawczo.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin