Dla Samanthy Johnson za to,
że jest dla mnie wszystkim
Podziękowania
Z reguły książkę uważa się za dzieło jednego człowieka. Ja tymczasem winien jestem gorące podziękowania całej masie osób, za ich wspaniałomyślnie poświęcony czas i pomoc, którą służyli mi na tak wielu polach.
Wyrazy miłości i wdzięczności kieruję do Samanthy, najbardziej oddanej i wyrozumiałej osoby, jaką znam. Wstępne szkice studiowała niestrudzenie tyle razy, że sam straciłem rachubę.
Dziękuję również Coral Chambers za zachętę i wskazanie właściwego kierunku oraz Andrei McPhilips za poprawki i miłe pogawędki.
Najszczersze podziękowania pragnę również przekazać niezwykłym ludziom z brytyjskiej agencji Simon & Schuster, którzy wykonali kawał dobrej roboty, oraz moim fenomenalnym redaktorom: Kate Lyall Grant z UK oraz Pii Götz z Niemiec. To dzięki ich pracy i nieocenionym uwagom powstali bohaterowie mojej powieści.
Brakuje mi słów, by wyrazić wdzięczność, jaką żywię wobec najbardziej oddanych, troskliwych, utalentowanych agentów, jakich tylko można sobie wymarzyć: Darleya Andersona i Camilli Bolton. Jestem szczęściarzem.
I wreszcie dziękuję niesamowicie zaangażowanym pracownikom Darley Anderson Literary Agency.
1.
Los Angeles, piątek, 28 sierpnia 2009 roku, godz. 10:25
– Detektyw Hunter, słucham.
– Witaj, Robercie. Mam dla ciebie niespodziankę.
Hunter zamarł przy słuchawce, prawie upuszczając filiżankę z kawą. Doskonale znał ten metaliczny głos. I wiedział, że ów telefon oznaczać może tylko jedno – kolejne okaleczone ciało.
– Kiedy rozmawiałeś ostatnio ze swoim partnerem?
Hunter szybko omiótł wzrokiem pomieszczenie, usiłując dojrzeć gdzieś Carlosa Garcię. Bez powodzenia.
– Ktoś rozmawiał dzisiaj z Garcią? – krzyknął na całe biuro po wyciszeniu komórki.
Zdziwione spojrzenia detektywów wystarczyły mu za odpowiedź.
– Od wczoraj nie – potwierdził tylko jego obawy detektyw Maurice, kręcąc głową.
Robert wyłączył wyciszenie.
– Co mu zrobiłeś?
– Czy teraz będziesz mnie słuchał uważnie?
– Co mu zrobiłeś? – powtórzył stanowczym tonem.
– Już mówiłem, Robercie, że to niespodzianka. – W słuchawce rozległ się metaliczny śmiech. – Ale daję ci szansę. Może tym razem lepiej się postarasz. Masz godzinę, aby dotrzeć do południowej Pasadeny. Pacific Alley, numer 122, pralnia w piwnicy budynku. Jeśli przyjedziesz...
renfri73