Carter Chris_Robert Hunter_04_Rzezbiarz smierci (2012).rtf

(38400 KB) Pobierz
Carter Chris_Robert Hunter_04_Rzezbiarz smierci (2012)



Dedykuję Rzeźbiarza śmierci wszystkim Czytelnikom, którzy wzięli udział w konkursie dla kandydatów na bohatera powieści, a szczególnie jego zwyciężczyni, Alice Beaumont z Sheffield.

Mam nadzieję, że moja książka dostarczy Wam przyjemności.


Podziękowania

 

 

Wielu uważa, że pisarstwo to zawód samotniczy, ale mnie daleko do samotnika. Jestem szczęściarzem, mogąc liczyć na wsparcie i przyjaźń wielu niezwykłych ludzi. Mam przyjaciela i agenta literackiego, o którym by pomarzyć każdy pisarz Darleya Andersona. Camilla Wray pomaga mi przekształcić prosty szkic w gotową powieść. Maxine Hitchcock, moja nieoceniona redaktorka z wydawnictwa Simon & Schuster, znakomicie wykonuje swoją pracę dostarcza mi wsparcia, sugestii i cennych rad od pierwszego do ostatniego owa książki. Jestem wdzięczny Emmie Lowth za oko i radę fachowca. Dziękuję Samancie Johnson za to, że zawsze była dostępna i chciała mnie wysłuchać. Dziękuję wszystkim pracownikom Darley Anderson Literary Agency za cięż pracę w każdym wymiarze działalności wydawniczej. Składam podziękowania Tanowi Chapmanowi, Suzanne Baboneau, Florence Partridge, Jamie Groves i pozostałym pracownikom Simon & Schuster UK jesteście najlepsi. Na koniec dziękuję moim Czytelnikom i każdemu, kto od początku entuzjastycznie wspierał mnie i moje powieści.


1.

 

 

O Boże! Jestem spóźniona! knęła Melinda Wallis, wyskakując z łóżka, gdy jej zmęczone oczy spoczęły na budziku cyfrowym stojącym na nocnym stoliku. Zasnęła dopiero o wpół do czwartej nad ranem. Uczyła się do egzaminu z farmakologii klinicznej, który czekał za trzy dni.

Zaspana, poruszała się niezgrabnie po pokoju, jej zg zdecydował, co powinna zrobić. Pobiegła do łazienki i rzuciła okiem na swoje odbicie w lustrze.

Cholera! Cholera! Cholera!

Sięgnęła do kosmetyczki i zaczęła pudrować twarz.

Melinda miała dwadzieścia trzy lata. Zdaniem autora artykułu zamieszczonego w magazynie ilustrowanym, który przeczytała kilka dni temu, cechowała niewielka nadwaga przy tym wzroście metr sześćdziesiąt pięć. ugie kasztanowe osy zawsze ściągała w koński ogon, nawet kiedy adła się spać. Nigdy nie wychodziła z domu bez przypudrowania twarzy, aby ukryć ślady trądziku na policzkach. Zamiast umyć by, szybko wycisnęła na nie odrobinę pasty, żeby usunąć nieświeży oddech.

Wróciła do pokoju i się...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin