Bronisław Trentowski, Stosunek filozofii do cybernetyki czyli Sztuki rządzenia narodem, Poznań 1843.pdf

(60736 KB) Pobierz
filoæofii
<to
cybernetyki
czyli
SZTUKI
RZ4DZEMA
NARODEM.
Rzecz
treści
polityczne)
przez
Bronisława
Trentowskiego.
POZNAŃ,
NAKŁADEM
KSIĘGARNI
J.
K.
ŹUPANSKIEGO.
1843.
»Tylko
wieczność
jest
filozofa
gwiazdą.
On
widzi
nawet
śród
rzeczy
chwilowych
i
zmiennych,
oraz
prosi,
aby
go
li
z
tego
stanowiska
sądzono.
«
.
i-uwwefenżcK.
*'<ÂTene№-.
Czcionkami
W.
Deckera
i
Spółki.
H.itm/,
WSTĘP.
»Non
fumum
ex
fulgore,
sed
ex
fumo
dare
lucem
Horatius.
polityka
nabiera
w
naszych
czasach
codzień
więcej
rzeczywistej
wartości
i
ogólnego
znaczenia.
Najnowsza
filozofia
niemiecka,
jak
powszechnie
wiadomo,
stała
się
zgoła
istną
polityką.
Czein
jest
polityka
dla
Pola­
ków,
niepotrzebujemy
namieniać.
Wszakże
rzuca
się
w
jej
ramiona
tak
skrzętnie
nawet
młodzież
szkolna.
Niewątpimy,
równie
w
kraju
jak
w
emigracyi
znaj­
się
głębocy
i
prawdziwi
politycy,
co
zaszczyt,
oraz
pożytek
przynieść
mogą
Ojczyźnie.
Atoli
pod,
względem
teoretycznym
polityka
jest
u
nas
bardziej
może,
niż
in­
ne
więcej
i
mniej
ważne
umiejętności,
zaniedbana.
Co
gorsza!
Wedle
wszelkiego
prawdopodobieństwa
zdaje
się,
Ziomkowie
nasi,
przynajmniej
dzisiejsi,
najwię­
cej
chęci,
lecz
najmniej
usposobienia
mają
do
polityki.
Dowodem
tego
jest
szczególniej
luba
nasza
Emigracya.
Kilka
tysięcy
Rodaków
trudni
się
tu
od
lat
dwunastu
polityką,
marzy
o
niej
dzień
i
noc,
żyje
nią
wyłącznie,
pisze
swobodnie,
co
tylko
się
podoba.
Lecz
i
cóż
znakomitego
wyszło
z
pod
ich
pióra?
Jakie
dzieła
po­
lityczne,
jakie
idee
wielkie
godzi
się
tu
przytoczyć?
1*
4
Gdzie
jest
polski
do
światła
wieku
naszego
stosowny
Machiawel,
polski
Montesquieu,
lub
leż,
po­
nieważ
Emigracya
jest
przeważnie
demokratyczna,
polski
Dr.
Rugę?
Emigracya
politycznych
czynów
niewywołała
i
wywołać
niemogła,
albowiem
ster
świata
nieznajduje
się
w
jej
ręku,
a
przecież
trudniła
się
żar­
liwie
polityką!
Jakież
owoce
tego
rozmyślania
i
bada­
nia,
tej
tyloletniej
pracy?
Gdy
owoce
niemogły
tu
być
praktyczne,
czemuż
nie
dano
nam
teoretycznych?
Emigracya,
mimo
pełnej
wolności
druku,
nic
nie-
zrobila
dla
polityki,
i
dziś
jeszcze
zdaje
się
niemieć
o
nie'j
należytego
pojęcia.
Co
jest
tego
bliższym
powo­
dem?
Brak
wykształcenia
dałby
się
znieść
polityczne'm
wykształceniem
Francuzów,
a
wyzsza
zdolność
niejedna
znajduje
się
śród
emigracyi.
Powodem
bliższym
jest,
że
emigracya
z
samego
początku
obrała
w
polityce
swej
kierunek
krzywy,
że
opuściwszy
lekkomyślnie
bity
go­
ściniec
europejski,
poczęła
iść
uboczną,
niby
polską,
malutki}
ścieszką.
Jej
polityka
wybiegła
ze
słynnego
pytania:
»Czylipierwej
być,
lub
tez
wiedzieć,
jak
być?«
W
pytaniu
tern,
miasto
zarodu
życia,
leży
zaród
śmier­
ci
dla
emigracyjnej
polityki,
to
jest:
konają
w
nićin
boleśnie
dwie
trupie
abstrakcye,
wywołane
przez
ści­
sły
rozdział
rozumu
od
umysłu,
praktyki
od
teoryi.
Praktyk
woła:
»Pierwej
być!«
Ale,
cóż
z
tego?
Le­
dwie,
że
być
zaczniesz,
zginiesz
marnie,
skoro
nie
bę­
dziesz
wiedział,
jak
masz
być.
O
ten
sęk
rozbiły
się
wszystkie
dotychczasowe
powstania
narodowe.
Teore­
tyk
znowu
woła:
»Pierwej
wiedzieć,
jak
być!«
Do­
brze,
lecz
skoro
nigdy
do
tego
nieprzyjdzie,
będziesz,
pracę
twą
i
czas
drogi
zmarnotrawiłeś.
Jak
wydobyć
się
z
tego
zabijającego
wszelki
dalszy
postęp
umiejętny
dwójgańca
(dilemmatu)?
Oto,
nienależało
robić
go
pier­
wiastkiem,
którym
nie
sprzeczność
w
sobie,
lecz
całko­
wita
i
bogata
wszech
przeciwieństw
harmonia
być
po­
winna.
Potrzeba
było
zostawić
rozumnego
praktyka
tymczasowo
w
jakiej
rękodzielni,
a
umysłowy
teoretyk
5
miał
porwać
za
pióro
i
pracować
niém
dla
Ojczyzny.
Gdyby
emigracya,
zamiast
swarzenia
się
z
przyczyny
tych
do
niczego
niewiodących
pytań,
zaczęła
uczyć
się
polityki
formalnie
i
poświęciła
się
jej
teoryi,
gdyby
odsłaniała
głębokie
jej
prawdy
i
wyrobiła
w
porzą­
dną
umiejętność,
pojęłaby
lepiej
przeznaczenie
swego
posłannictwa
i
przysłużyłaby
się
rzeczywiście
krajowi.
Gdyby
przynajmniej
ów
dwójganiec
uchwycono
ogól­
nie,
mogłaby
z
niego
urodzić
się
praktyczna
i
teorety­
czna
polityka.
Lecz
nie.
Ściągnięto
go
żywcem
li
do
Polski.
Zaiste,
Polska
jest
dla
Polaka
najświętszą
gwia­
zdą
na
niebiosach
duszy.
Ale
jak
przyjść
do
prawdzi­
wej
polityki
tego
lub
owego
pojedynczego
narodu
bez
znania
prawdziwej
polityki
w
ogóle?
Polityka
w
ogóle
jest
umiejętnością
i
celem
mozolnej
nauki
;
polityka
te­
go
lub
owego
narodu
jest
umiejętności
tej
zastosowa­
niem
do
życia.
Kto
niezna
polityki
w
ogóle,
jakże
zdoła
do
pewnego
szczegółu
zastosować?
Pragnięto
zatem
pierwej
zastosowania
teoryi,
nim
teoryą
zdobyto.
Ale
stara
to
wada
narodowa
!
Polak
młody,
co
prze-
padł
pięćkroć
w
examinach,
jako
prawnik
lub
lekarz,
sądzi
przecież,
zgoła
bez
głębszej
nauki
może
być
mistrzem
filozofii,
teologii,
szczególniej
zaś
polityki!
Wedle
niego
rzeczy
takich
uczyć
się
niepotrzeba.
Wszystko
to
wtrąciło
politykę
emigracyjną
już
śród
jej
zarodu
w
bury
odmęt
i
zrobiło
dróbniuchnym
party-
kularyzmem,
niemogącym
zwrócić
na
siebie
ani
euro­
pejskiej,
ani
nawet
narodowej
uwagi.
Była
to
zapra­
wdę
polityka
zaściankowa
i
jest
nią
dziś
jeszcze.
Po­
lityka
ta
poczęła
się
wyrabiać
i
objawiać.
Jakim
spo­
sobem?
Przez
ulotne
i
znikowe
manifesta,
a
głównie
przez
dzienniki. Manifesta
śmiesznością,
jeżeli
nie
popiera
ich
stutysięczna
armia;
większą
jeszcze
śmie­
sznością
pod
względem
teoretycznego
wyrobienia
poli­
tyki.
Nie
manifesta,
lecz
dzieła
polityczne
wydawać
należało.
Polityka
emigracyjna
stała
się
przeto
li
ga-
zeciarstwem
i
niczem
więcej.
Gdyby
to
przynajmniej
Zgłoś jeśli naruszono regulamin