Ursula Poznanski - Beatrice Kaspary 1 - Polowanie.pdf

(1691 KB) Pobierz
einawoloP
iksnanzoP alusrU
 
 
Originally published under the title
FÜNF by Ursula Poznanski
Copyright © 2012 by Rowohlt Verlag GmbH, Reinbek bei Hamburg
www.ursula-poznanski.at
Copyright © 2017 for the Polish edition by Media Rodzina Sp. z o.o.
Projek logotypu Gorzka Czekolada
Dorota Wątkowska
Projekt okładki
Agata Wodzińska-Zając
Na okładce wykorzystano zdjęcia
iStock.com/STILLFX oraz iStock.com/fi lo
Zdjęcie Ursuli Poznanski na okładce pochodzi ze zbiorów własnych
autorki. Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo
fragmentów książki – z wyjątkiem cytatów w artykułach i przeglądach
krytycznych – możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-8008-328-8
Media Rodzina Sp. z o.o.
ul. Pasieka 24, 61-657 Poznań
tel. 61 827 08 60
mediarodzina@mediarodzina.pl
www.mediarodzina.pl
Konwersję do wersji elektronicznej wykonano w systemie Zecer firmy
Elibri.
Miejsce, z którego jeszcze niedawno wyrastało jego ucho, pulsowało w
rytm uderzeń serca. Szybko, panicznie. Jego oddech był głośny, gwałtowny
i urywany. Kilka kroków dalej Nora pochylała się nad stołem, na którym
leżały pistolet i nóż. Jej twarz wykrzywiał grymas, lecz już nie płakała.
– Błagam… – wyszeptał chrapliwie. – Nie rób tego, błagam!
Jej ciałem wstrząsnął krótki szloch bez łez.
– Uspokój się.
– Dlaczego mnie nie uwolnisz? Przecież mielibyśmy jeszcze szansę…
Uwolnij mnie, proszę, dobrze?
Nie odpowiedziała. Jej prawa dłoń drżała, kiedy wahała się między
matowym pistoletem a klingą błyszczącą w świetle nagiej żarówki.
Strach sprawiał, że jego ciało wyginały skurcze. Skulił się na krześle, na
ile pozwalały mu więzy. Plastik ciął skórę na jego nadgarstkach,
wytrzymały jak stalowe kajdany.
„To nie moja wina… to nie moja wina… to nie moja…”.
Zacisnął powieki, by po chwili szybko je unieść. Musiał widzieć, co się
stanie. Nora położyła dłoń na nożu.
– Nie! – wrzasnął, a przynajmniej spróbował wrzasnąć. – Pomocy! Czy
nikt mnie nie słyszy?!
Dlaczego akurat teraz głos odmówił mu posłuszeństwa? Stracił go, a
zaraz straci wszystko, już na zawsze; oddech, puls, każdą myśl. Wszystko.
Obraz rozmywał mu się przed oczyma, bo nie mógł wytrzeć łez. Widział
jedynie, że Nora dalej stoi przy stole. Z jej gardła wydobył się bolesny
skowyt pełen skargi, zbyt cichy na krzyk i zbyt głośny na jęk. Zamrugał.
Wybrała pistolet. Nie mogła opanować drżenia dłoni.
– Wybacz – powiedziała.
Rzucił się rozpaczliwie do przodu i w tył, lecz tylko niemal przewrócił
krzesło. Poczuł zimny metal przyciśnięty do skroni. Znieruchomiał.
– Zamknij oczy – poradziła.
Położyła miękko dłoń na jego głowie. Czuł jej strach. Bała się tak samo
jak on. Tylko że ona będzie mogła dalej oddychać, mówić i myśleć. Żyć.
– Nie… – Poruszył bezgłośnie ustami i uniósł wzrok.
Nora stała naprzeciwko. Żałował, że w ogóle się poznali.
Prolog
Zgłoś jeśli naruszono regulamin