Asli E. Perker - Suflet.pdf

(1530 KB) Pobierz
Tytuł oryginału:
Sufle
Copyright ©
Aslɪ E. Perker,
Kalem Agency
Copyright © 2014 for the Polish edition by Wydawnictwo Sonia Draga
Copyright © 2014 for the Polish translation by Wydawnictwo Sonia Draga
TA PUBLIKACJA OTRZYMAŁA WSPARCIE SHARJAH INTERNATIONAL BOOK FAIR
TRANSLATION GRANT FUND.
Projekt graficzny okładki: Mariusz Banachowicz
Redakcja: Magdalena Stec
Korekta: Barbara Meisner, Aneta Iwan
ISBN: 978-83-7508-983-7
WYDAWNICTWO SONIA DRAGA Sp. z o. o.
Pl. Grunwaldzki 8-10, 40-127 Katowice
tel. 32 782 64 77, fax 32 253 77 28
e-mail:
info@soniadraga.pl
www.soniadraga.pl
www.facebook.com/wydawnictwoSoniaDraga
E-wydanie 2016
Skład wersji elektronicznej:
konwersja.virtualo.pl
Gdybym miał wybrać: odczuwać ból
albo nie odczuwać niczego, wybrałbym ból.
William Faulkner
1
L
ilia wiedziała, że coś jest nie tak, gdy tylko, wychodząc jak co dzień
rano ze swojego pokoju, obróciła głowę w prawo. Chociaż Arnie poświęcał
długie godziny na utrzymywanie porządku w swoim pokoju, a przed
wyjściem do pracy zamykał drzwi, żeby żona mu niczego nie ruszała, ani
razu nie zauważył, że zawsze przesuwa nieznacznie w lewo kilim leżący
przed drzwiami do jego sypialni. Może dlatego, że co rano po jego wyjściu
do pracy Lilia poprawiała go czubkiem chodaka.
W ostatnich latach małżeństwa, w którym udało im się wytrwać już
ponad trzydzieści lat, ustalili zgodnie, że najrozsądniej będzie sypiać
w osobnych pokojach. Znaleźli sposób na to, by mieszkając w jednym
domu, nie wtrącać się nawzajem w swoje życie. Poza skąpym, wytwornym
pocałunkiem, który Arnie składał na jej ustach każdego wieczora po
powrocie do domu, nic nie wskazywało na to, że byli kiedyś kochankami.
Siadali na stołkach po obu stronach przedzielającego kuchnię kontuaru
i kolejne minuty upływały im na jedzeniu wybornego posiłku
przygotowanego przez Lilię i oglądaniu wiadomości prezentowanych przez
Jima Lehrera na kanale Trzynastym. Choć przez trzydzieści siedem lat
życia w Stanach Zjednoczonych Lilia zmieniła się w Amerykankę, jej oczy
w kształcie migdałów, zdobiące twarz o ciemnej karnacji niczym piękne
dżety, i nuta imbiru obecna w każdym posiłku wciąż przypominały o jej
filipińskich korzeniach.
Arnie, wieczny dżentelmen, zawsze chwalił Lilię za jej kuchenne
dokonania, po czym zmywał po sobie, prosił o wybaczenie i udawał się do
swojego pokoju. I tak oto po czterdziestopięciominutowej przerwie Lilia
wracała do własnego życia. Zasiadała na chwilę przed komputerem
stojącym we wnęce garderobianej, w której urządziła sobie gabinet, albo
przeglądała przyniesioną przez męża prasę. Codziennie o dwudziestej
drugiej dobiegał ją odgłos kroków Eda i gdy w drzwiach kuchennych
Zgłoś jeśli naruszono regulamin